"Time loop" - Rozdział II

  - Tak mamo... Mhm... Jasne... Będę... No przecież ci mówię, że będę za chwilę! - czarnowłosy chłopak odetchnął głośno i zacisnął dłonie w pięści. - Jestem za pięć minut! - krzyknął i rozłączył się.
   Szedł zatłoczonymi seulskimi chodnikami. Zręcznie wymijał wszystkich innych przechodniów. Włożył telefon do kieszeni spodni i przyspieszył. Poszedł tylko spotkać się z kumplem, a matka już za nim wydzwaniała. Zresztą... Właściwie, to nie powinien nawet nazywać jej matką. Ona i jej mąż adoptowali go, gdy miał piętnaście lat. Niedawno minął piąty rok, od kiedy mieszkał w domu państwa Kim. Niby powinien być im wdzięczny, że akurat jego wybrali, ale tak właściwie, jak o tym myślał, to wolałby chyba zostać w sierocińcu aż do osiemnastki. 
   Można by pokusić się o stwierdzenie, że Taemin był niewdzięczny. Ale jeśli zagłębilibyśmy się w to, co przeżywał w domu rodziny zastępczej, to przestalibyśmy go krytykować. Właściwie to wszystko byłoby w miarę znośne, gdyby nie przyrodni brat Taemina. Minnie uważał go za totalnie rozpuszczonego, wrednego i zadufanego w sobie dzieciaka, który twierdził, że Tae jest "niższy pod względem warstwy społecznej". Dlaczego tak uważał? Nie wiadomo. Przecież to i tak jego właśnie rodzice wychwalali, dawali mu kasę dosłownie na wszystko. Był ich oczkiem w głowie, chociaż miał już dwadzieścia dwa lata. Pozwalali mu robić, co mu się tylko żywnie podobało. Taemin nie zdziwiłby się, gdyby pewnego razu okazało się, że Kibum ćpa albo coś w tym rodzaju. Oczywiście, jak na ironię to Tae był posądzany o korzystanie z używek, włóczenie się, puszczanie na lewo i prawo. To, że Kibum oświadczył, iż jest gejem, rodzice przyjęli ze stoickim spokojem, Taemin twierdził, że nawet cieszyli się z tego. Ale kiedy on powiedział, że woli facetów, a kobiety w ogóle go nie ruszają, to państwo Kim nakrzyczeli na niego i wyzwali od najgorszych. Z czasem oswoili się z myślą, że ich adoptowane dziecko jest innej orientacji. Jednak Key do dzisiaj nie mógł tego przeżyć. Taemin ciągle słyszał pod swoim adresem jakieś złośliwe i podłe uwagi. Kibum śmiał się, że musi na siebie uważać, bo przecież nie są braćmi, więc Minnie może chcieć się do niego z czasem dobrać, a on się nim brzydzi i woli ludzi na wyższym poziomie. Chłopak powoli zaczynał mieć dość. Na studiach szło mu średnio, żeby nie powiedzieć, że źle. Jego kumple z roku i z uczelni pomagali mu na wszystkie możliwe sposoby, ale co z tego, skoro nie dostawał ani trochę wsparcia ze strony rodziców? Key studiował na Akademii Sztuk Pięknych. Parę razy w tygodniu wychodził "pouczyć się do przyjaciela", a tak naprawdę, to szedł do jakiegoś klubu, żeby zwyczajnie schlać się i dać dupy pierwszemu lepszemu. Tylko, że państwo Kim nie zdawali sobie z tego sprawy. Wiedział o tym tylko Taemin. Kiedyś nawet przyłapał Key, gdy był pijany. Stał przed lokalem, koło którego młodszy właśnie przechodził. Było może parę minut po dwudziestej drugiej. Wracał od kolegi. Gdy zobaczył Kibuma, jak obściskuje się z jakimś dużo starszym gościem i daje mu się dotykać dosłownie wszędzie, zrobiło mu się aż niedobrze. Chciał ich jakoś wyminąć, tak, żeby Key nie mógł go zobaczyć, ale w ostatniej chwili starszy odwrócił się i ujrzał Taemina. Minnie zastanawiał się, jakim cudem do tego doszło, skoro Kibum ledwo widział na oczy. Key wyswobodził się z uścisku wyraźnie niezadowolonego z obrotu wydarzeń mężczyzny i chwiejnym krokiem podszedł do Tae. Chwycił chłopaka za podbródek i przyciągnął tak blisko siebie, że Minnie aż zaczął krztusić się od zbyt intensywnego zapachu wódki zmieszanej ze smrodem papierosów. 
   - Posłuchaj, szczylu, bo nie będę powtarzał - warknął Kibum. - Jeśli puścisz parę z gęby do starych, to nie ręczę za siebie, rozumiesz? Zamienię twoje życie w piekło. Zniszczę cię. 
   Taemin nie był w stanie się odezwać. Pokiwał więc tylko szybko głową i przechylił głowę lekko w tył, żeby móc odetchnąć względnie świeżym powietrzem. Naprawdę się wystraszył. Key go przerażał. Tae wiedział, że jego brat nie jest w żadnym stopniu święty, ale nigdy by nie przypuszczał, że będzie w stanie mu grozić. 
   - A teraz spieprzaj stąd, bo nie mam ochoty oglądać twojej krzywej mordy - Kibum odepchnął chłopaka parę metrów od siebie, aż tamten zachwiał się i w ostatniej chwili złapał równowagę. 
   Chwilę jeszcze stał zbyt oszołomiony, by móc wykonać jakikolwiek ruch. Mrugał oczami dziesięć razy częściej niż normalnie i z trudnością łapał oddech. Nie wiadomo dlaczego, ale w oczach pojawiły mu się łzy. Odwrócił się na pięcie i przetarł oczy rękawem swetra. Czuł, że od tej chwili Key będzie traktował go jeszcze gorzej, niż dotychczas. Autentycznie zaczął się bać. Teraz już widział, do czego zdolny jest jego brat. Kto normalny posuwa się do gróźb? Bądź, co bądź, ale w pewnym sensie przecież jednak byli rodziną i Kibum nie miał prawa tak się do niego odnosić. Początkowo Taemin bardzo przeżywał to, że jego rodzice zastępczy oraz brat, traktują go jak śmiecia i mają go głęboko gdzieś. Jednak po pewnym czasie po prostu przyjął w stosunku do tego wszystkiego obojętną postawę. Rozmowy z domownikami ograniczał do minimum, starał się jak najwięcej czasu spędzać po za domem. Na szczęście im to nie przeszkadzało. Mogli w spokoju adorować Kibuma, spotykać się ze swoimi snobistycznymi "przyjaciółmi" bez obawy, że ich adoptowany syn przyniesie im wstyd. Jedyną dobrą rzeczą w życiu Taemina byli przyjaciele. Bardzo rzadko zdarza się, że tak liczna grupa osób trzyma się razem. Było ich w sumie dziesięciu, a razem z Minniem jedenastu. Kochali się jak bracia i byli dla siebie nawzajem najważniejsi. Ich przedział wiekowy zaczynał się od dwudziestu, a kończył na dwudziestu trzech latach. Dogadywali się świetnie. Wiadomo, zdarzały się kłótnie, ale ogólnie, to Tae lepszych przyjaciół w życiu nie mógłby sobie wymarzyć. Zawsze mu pomagali, troszczyli się o niego. Wiedzieli, jak wygląda jego życie, i co przeszedł, dlatego nigdy nie zostawiali go samego z problemami. Był im za to niezmiernie wdzięczny. Obiecał sobie, że kiedyś odwdzięczy im się. Niech tylko uwolni się od rodziców. Wtedy wszystko się zmieni...


~*~


   - Dlaczego tak się wleczesz? - niebiesko-włosy osobnik odwrócił się do tyłu, by móc spojrzeć na idącego parę metrów od niego chłopaka o karmelowych włosach. 
   Tamten westchnął tylko i dołączył do towarzysza. 
   - Dziękuję, że w końcu łaskawie raczyłeś przyspieszyć - rzucił dziwak, posyłając niższemu pogardliwe spojrzenie. - Wiesz, że jeśli tym razem znowu przyjdziemy bez wieści, to Sehun nas powiesi za...
   - Nie kończ! - Lee zacisnął powieki i westchnął głośno. - Wiem, o co ci chodzi. 
   - Chciałem powiedzieć, że za kciuki, ale widzę, że tobie co innego chodzi po głowie - zaśmiał się wyższy. - Bo jak to mówią - głodnemu chleb na myśli. Dawno nikogo nie posuwałeś, co, Jinki?
   Niższy chłopak wytrzeszczył oczy i poczerwieniał. 
   - Tao, zajmij się sobą... - mruknął i wyminął ucieszonego dziwaka, który zaczął krztusić się ze śmiechu.
   Chwilę szli w ciszy. Nie spuszczali oczu z idącego paręnaście metrów od nich chłopaka o kruczoczarnych, sięgających do ramion włosach. Szedł szybko, więc musieli się sprężać, żeby nie zniknął im z pola widzenia.  Sehun nie odpuściłby im, gdyby znowu wrócili "z pustymi rękami". Musieli za wszelką cenę dowiedzieć się o tym chłopaku jak najwięcej, bo inaczej ich szef wypruje im flaki. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę, jednak każdy z nich podchodził do tej sprawy w nieco inny sposób. Tao w zasadzie nie przejmował się tym wszystkim ani Sehunem, dopóki tęczowo-włosy nie wpadł w furię i nie zagroził, że coś mu zrobi. Onew natomiast od zawsze bał się swojego przełożonego. Każdy jego rozkaz wypełniał bez chwili wahania. Nawet, jeśli chodziło o coś naprawdę podłego. Wiedział, że jeśli Sehunowi coś nie będzie pasować, to zwyczajnie go sprzątnie i nie zostanie po nim żaden ślad. Jedynie Tao będzie pamiętał, że istniał kiedyś ktoś taki, jak Lee Jinki. Sehun na pewno po pewnym czasie by zapomniał. Nie przywiązywał zbyt dużej wagi to spraw, w które nie był zamieszany bezpośrednio lub do takich, które były dla niego ważne. Reszta schodziła na margines albo po prostu zwyczajnie zostawała wymazywana z pamięci tęczowo-włosego. Był okrutny i bezwzględny. W jego słowniku nie istniały takie słowa, jak "skrupuły" czy "wyrzuty sumienia", o nie. Oh Sehun był najstraszniejszym człowiekiem, jakiego świat miał możliwość oglądać. 
   - Stop - wyszeptał Tao, kiedy czarnowłosy zniknął za załomem jakiegoś budynku. 
   Onew jednak nie usłyszał konspiracyjnego tonu towarzysza i został zatrzymany dopiero wtedy, kiedy tamten pociągnął go za kaptur. 
   - Co ty... - Jinki chwycił się za szyję i zaczął ją rozmasowywać. 
   - Chcesz, żeby nas zobaczył? - wysyczał niebiesko-włosy i klepnął niższego w czoło. - Raczej nie uzna za normalne, że gość w niebieskich włosach i jakiś knypek, który nie wie kompletnie nic o szpiegowaniu, idą za nim od piętnastu minut. 
   - Racja... - Onew zaczął uważnie studiować czubki swoich czarnych butów.
   Tao zacmokał niezadowolony i pokręcił głową, po czym podszedł do ściany budynku i wychylił się zza załomu, by sprawdzić, czy śledzony obiekt jest jeszcze w zasięgu wzroku. Niebiesko-włosy zdążył jeszcze zobaczyć, że chłopak wchodzi do wysokiego, nowoczesnego wieżowca przez oszklone drzwi. Chwilę jeszcze patrzył za odchodzącym, po czym odwrócił się w stronę Onew. 
   Niższy uniósł wzrok i zapytał:
   - I co? 
   - Wszedł do wieżowca - Tao oparł się o chłodną ścianę i odetchnął głęboko.
   - Zmęczony? - Jinki poszedł w jego ślady i posłał mu krótkie spojrzenie.
   - Dwa dni ciągłego łażenia za tym gówniarzem praktycznie bez rezultatu wcale nie jest taką frajdą jaką się wydaje, Lee - odparł z irytacją wyższy.
   - Spokojnie... Rozumiem cię... - głos Onew przeszedł prawie do szeptu.
   Tao spojrzał na niego niemalże z rozbawieniem i odwrócił się twarzą do niego.
   - Posłuchaj mnie uważnie. Ty NIC nie wiesz. Nie wiesz jak to jest, kiedy wszyscy tobą pomiatają, kiedy uważają cię za totalne zero. Sehun ma mnie za idiotę. I coraz trudniej mi jest to znosić, wiesz? Tobie nic nie zrobi. Jesteś mu o wiele bliższy. Ale ja?
   - Tao... Naprawdę mi przykro, ale nie jestem... - Jinki nie dokończył, bo wyższy chłopak zaśmiał się i mrużąc oczy, zbliżył się do niego na odległość parunastu centymetrów. 
   Onew podniósł wzrok, napotykając po chwili spojrzenie praktycznie czarnych tęczówek Tao. 
   - Chciałbyś mi pomóc? Nie potrafiłbyś. Chociaż wiesz co? Jest jedna rzecz, którą mógłbyś dla mnie zrobić.
   Jinki przełknął ślinę i zapytał:
   - Co takiego...?
   - Zniknij - wysyczał ZiTao i odwróciwszy się, odszedł szybkim krokiem.
   Onew stał wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze chwilę temu znajdował się niebiesko-włosy. Od zawsze wiedział, że dziwak go nie trawi. Najchętniej pozbyłby się go przy najbliższej nadarzającej się okazji. Jinki dziwił się, że po tylu latach jeszcze tego nie zrobił. Ale wiedział, dlaczego Tao nie zrobił tego i nigdy tego nie zrobi. Bał się. Potwornie bał się gniewu przełożonego, którego na pewno by nie uniknął. Nie było niczego ani nikogo, kto by niebiesko-włosego przerażał. Do czasu. Do czasu, aż nie doszło do spotkania z wściekłym Oh Sehunem...


~*~


   - Jesteś wreszcie - Taemin kątem oka zobaczył, jak Kibum opiera się o framugę drzwi.    Czarnowłosy westchnął ciężko i posłał bratu zmęczone spojrzenie. 
   - Mógłbyś chociaż raz sobie darować?
   Key uśmiechnął się perfidnie i ruszył w ślad za Minniem.
   - Myślisz, że zrezygnuję z czegoś, co sprawia mi tak ogromną przyjemność? Jakiś ty naiwny. 
   Tae wszedł do kuchni i usiadł na jednym z krzeseł. Oparł się łokciami o blat i ukrył twarz w dłoniach. Przetarł oczy wewnętrzną częścią dłoni i odetchnął głęboko. Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący. Czarnowłosy był potwornie zmęczony, ale wiedział, że nie będzie miał spokoju, póki jego matka nie przesłucha go dokładnie, co robił, gdzie i z kim był, i jak poszło mu na zajęciach. Key nadal stał nieopodal. Najwyraźniej wysłuchiwanie codziennego przesłuchiwania, które uskuteczniała jego mama na Taeminie, było dla niego czymś w rodzaju rozrywki. Natomiast dla Minniego były to prawdziwe męczarnie. W takich chwilach zawsze przyrzekał sobie, że będzie zakuwał nawet dzień i noc. Wszystko, żeby tylko jak najszybciej opuścić to piekło, zwane potocznie domem. 
   - Mamo, Taemin raczył wrócić! - wydarł się Kibum i zaśmiał się pod nosem.
   Po chwili dało się słyszeć stukanie obcasów na korytarzu. W końcu do kuchni weszła pani Kim. Stanęła przed Tae i wlepiła w niego natarczywe spojrzenie. Czując je na sobie, Minnie uniósł głowę i również spojrzał na kobietę naprzeciwko.
   - Dlaczego tak późno? - zapytała. 
   Ton jej głosu był nieprzyjemny i szorstki. Taemin nie pamiętał już, kiedy ostatnio odezwała się do niego normalnie, jak na matkę przystało. 
   - Byłem u Luhana - odparł beznamiętnym głosem, nadal patrząc jej w oczy. 
   - Ja nie pytam gdzie byłeś, tylko dlaczego wróciłeś tak późno - powiedziała i oparła dłonie o blat stołu, pochylając się nieznacznie. 
   - Ale jest dopiero szósta - zaprotestował czarnowłosy.
   - Dla ciebie "dopiero", a dla mnie "już". Mówiłam ci, że będziesz potrzebny tutaj w domu. Kazałam ci przyjść na piątą. Godzina spóźnienia.
   - Uczyliśmy się... - odparł zrezygnowany Minnie.
   - Nagle zacząłeś się uczyć? Jasne - do dyskusji dołączył Kibum. 
   Taemin zacisnął powieki i wciągnął sporą dawkę powietrza w płuca. 
   - Możesz dać mi spokój, Key? - zwrócił się w stronę brata.
   - Teraz rozmawiasz ze mną, a nie z Kibumem - powiedziała pani Kim tonem, który wyraźnie sygnalizował, że sytuacja nie jest za ciekawa. - Więc bądź łaskaw patrzeć na mnie, a nie na brata.
   Key uśmiechnął się tryumfalnie. Jeżeli chodziło o gnębienie Taemina, to był w tym mistrzem. Nigdy jeszcze młodszy z nim nie wygrał. Miał przewagę, przede wszystkim psychiczną. Wiedział, że rodzice zawsze go wesprą, staną po jego stronie. To dawało mu prawo do wszystkiego. 
   - Co masz mi do powiedzenia? - zapytała oschle pani Kim, unosząc brew.
   - Przepraszam... Więcej czegoś takiego nie zrobię... - wydukał Taemin. 
   Wiedział, że dalsze sprzeczanie nie miałoby najmniejszego nawet sensu, a najpewniej jeszcze bardziej by go pogrążyło. 
   - Potraktuj to jako upomnienie - rzuciła na odchodnym kobieta, po czym opuściła kuchnię.
   Minnie błyskawicznie zwrócił się w stronę Kibuma. Tamten nadal stał z założonymi rękami, uśmiechając się kpiarsko. 
   - Kolejne zwycięstwo. Wiesz co? Chyba nigdy mi się to nie znudzi - starszy mrugnął do czarnowłosego i podśpiewując coś pod nosem, wyszedł. 
   Tae opadły ramiona. Kibum miał rację. Znowu wygrał. A on, Taemin był kompletną życiową ofiarą. Chłopak opadł na zimne kuchenne płytki i ukrył twarz w dłoniach. Miał dość. Miał dość swojego beznadziejnego życia, osób, które większość nazywała jego rodziną. Ale przede wszystkim miał dość siebie. Dlatego, że nie potrafił sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Chwilę później z jego gardła wyrwał się cichy, przepełniony bólem i cierpieniem szloch. 
   Taemin jednak nie zdawał sobie sprawy, że jest obserwowany. Zza uchylonych drzwi patrzyła na niego niska, drobnej budowy osoba. W jej oczach również pojawiły się łzy. Ostatnio coraz częściej było jej dane oglądać rozpacz czarnowłosego...


   
   Witajcie! Powracam po dość długiej (jak dla mnie) przerwie. Rozdział miał pojawić się wczoraj, ale coś internet nie chciał działać i mogłam skończyć go dopiero dzisiaj. Chwilę minęło od dodania pierwszej części opowiadania, ale mam nadzieję, że mimo takiej przerwy nie zapomnieliście o nim:) Było trochę zamieszania z tą moją nogą, teraz jest w miarę spokojnie, więc mogłam cokolwiek naskrobać. Jak dla mnie, ta część mogła być lepsza, ale jak zwykle nie byłam w stanie nic więcej napisać-.- Długość myślę podobna do jedynki, także trochę się dowiecie o postaciach. Oczywiście jeszcze nie wszystkich, bo byłoby za łatwo:P Życzę Wam miłego czytania, no i tradycyjnie dziękuję becie za poprawę i Unni za wsparcie (dziękujcie jej, bo to ona mnie zmotywowała^^). Trzeci rozdział powinien się pojawić pewnie gdzieś za tydzień, może trochę szybciej. Zobaczymy. Będę Was informować o wszystkim na facebooku. Także do napisania<3 
   

7 komentarzy:

  1. O MAMO!!! Zakochałam się ;* Czemu piszesz tak wolno? Clara jest smutna z tego powodu :( Ale dzisiaj dodałaś i uśmiech na mojej twarzy zagościł :D Co mogę powiedzieć: Kocham to opowiadanie i nie mogę doczekać się następnego :* Czemu Key jest taki wredny? o.O Zmieni się potem,prawda?
    Czekam na kolejny rozdział :* Weny,dużo weny :D
    Clara :D

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm na razie nic za bardzo nie wiadomo o opowiadaniu, także nie wiem, co by tu napisać...
    Kibum jest tutaj taki wredny -,- I ciągle zastanawia mnie, dlaczego 'rodzice' Taemina go adoptowali, skoro teraz tak go nienawidzą;o
    Onew wydaje się tutaj taki ciotowaty xd Ale słodki;3
    O EXO nie będę mówić, bo nie czytam ff z nimi, jakoś przeboleje, że oni tu są XD
    Ogólnie fajnie napisane to opko i zapowiada się oryginalnie, także czekam na nast:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemka Tosterze! Wiesz, że kocham fabułe tego opo? ^^ (a skrycie czekam aż EXO świry wciągną Cię na tyle, że zrobisz mi tu KrisHo >.<)
    Kibumek to jebnięta szuja, ale co tam! Ja wiem, że będzie dobrze, a wszystko pewnie będzie lepiej jak pojawi się Sama-wiesz-kto xd
    To wszystko czyta się tak fajnie jak się zna zarys fabuly xd jestem ciekawa wątków, których jeszcze nawet nie rozpoczelas :p
    Taemin ma przerąbane u rodziców zastępczych :/ jak można adoptować dziecko i tak je traktowac?! Pff -.-
    Wiesz, że najbardziej podobają mi się postaci Sehuna i Tao, nie? Xd są tacy... najbardziej charakterystyczni i nie chodzi mi tu o kolor włosów xd są po prostu najciekawsi, intrygują ^^
    Wiesz, że dziś moj mozg ogarnął paraliż, nie? Wybacz mi więc ten durny komentarz i bierz się za tworzenie~ hahaha
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej...
    OMO
    Boże
    AMEN.
    Nawet nie wiem co ci mam napisać.
    serio żałuję, że nie miałam czasu, by przeczytać to wcześniej. Idealnie przedstawiłaś Taemina i spodobało mi się to : Byłem u Luhana.
    Kurdę. Podoba mi się.
    Taki superekstramegauroczy paring *___*
    Ty... a kto byłby wtedy seme? O.o
    Nie, nie Taemin x Luhan jako para nie skończyliby dobrze xD
    ( A teraz właśnie wyobrażam sobie ich superekstramegaurocze dzieci *______* <-- tak, tak jakby mogli je mieć xD)
    Co do rozdziału, to nie będę ci nic więcej pisać, oprócz tego, że nie mogę doczekać się następnego rozdziału :*
    Czekam, HWAITING!
    Ava :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę komentarz napisać, bo to kolejne opowiadanie, które mnie podbiło! Pierwszy rozdział nie wiem czemu, ale skojarzył mi się ze średniowieczem, taki dziwny odruch. XD Ttak jak ci kiedyś pisałam, pierwszy zabił mnie Tao! ^^ Ale już wrócę do analizy. Taemin adoptowany i w dodatku jego bratem jest wredny Kibum. Ja gdybym miała takie rodzeństwo, uciekałabym z planety. XD Jeszcze ta baba, która podaje się za matmę Tae. Który rodzic teraz każe przyjść do domu o piątej, zwłaszcza, że wołany jest po dwudziestce? Już jej nie lubię, tak jak Kibuma.
    Konfrontacja na linii Tao-Onew zabija. Tao męski, Onew taka ciapa, ale w sumie nawet trochę pasuje. Jeszcze Sehona jako ich szef, no gitarka. XD Trochę zabolały słowa Tao, jak powiedział :zniknij" do Jinkiego. ;__;
    Ale Taemina jest mi naprawdę szkoda. ;__; Mieć taką rodzinę, w dodatku nieprawdziwą. Jestem ciekawa czemu jest śledzony przez tą dwójkę i czego Sehun od niego chce (moje myśli są normalne, normalne...)
    Co tu dużo mówić, jest super, co już wiesz, bo ci pisałam. XD Weny Yuriś, bo ona bardzo potrzebna i chęci!
    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń