SeKai dla Dubu~




   - Sehun, wszystko w porządku? - choreograf odwrócił się i wyłączył muzykę. 
   Cała dwunastka uznała to za przyzwolenie na chociaż parę chwil odpoczynku. Mieli comeback, więc każda wolna minuta była dla nich zbawieniem. 
Maknae, który tak jak reszta siedział na podłodze i oddychał z trudem, pokiwał głową. Znowu mu dzisiaj nie szło. Przecież układ wcale nie był taki trudny! Poprzedni wydawał mu się o wiele bardziej skomplikowany. A jednak coś sprawiało, że miał blokadę i nie potrafił, nie był w stanie zatańczyć go chociażby poprawnie. Bardzo mu zależało, by choreograf był z niego dumny, żeby go pochwalił. Tak, Sehun uwielbiał, kiedy się go chwaliło, motywowało do dalszej pracy. Był też cholernym perfekcjonistą. Denerwował się, gdy zrobił porządek, a Suho w ferworze poszukiwań pieniędzy albo czegoś innego, niszczył jego idealny ład, nad którym tak się napracował. Ale zresztą do bałaganu nie trzeba było nawet roztrzepanego Junmyeona. Wystarczyło, że do pokoju wpadł Chen i Chanyeol. 
   - Dobra, odpocznijcie chwilę, ja zaraz przyjdę - choreograf jeszcze raz badawczo przyjrzał się maknae, po czym z cichym westchnieniem opuścił salę.
   - Która godzina? - Kai podniósł się do pozycji stojącej, przeciągnął się i szybkim ruchem zrzucił z siebie koszulkę. 
   Ktoś odpowiedział na jego pytanie, nawet nie podnosząc wzroku, reszta całkowicie zajęła się sobą, ewentualnie sąsiadem, jak w przypadku Chana i Baekhyuna, natomiast Sehun zdążył umrzeć, zmartwychwstać i dostać nagłych rumieńców w przeciągu zaledwie paru sekund. Czym ta reakcja była spowodowana? 
   - Hunnie, co się tak rumienisz? - zainteresował się nagle Chen, nachylając się tuż nad twarzą młodszego i lustrując ją uważnie.
   Rychło w czas, jak zawsze.
   - Gorąco mi - odparł Oh, wzruszając przesadnie ramionami.
   - Nieprawda. Kiedy jest ci gorąco, to jesteś blady - kolejna jakże trafna uwaga, tym razem jednak ze strony Xiumina. 
   - Może ci słabo? - zmartwił się Kyungsoo i chwycił maknae za rękę, od razu sprawdzając puls. 
   - Nie, wszystko w porządku. Dziękuję hyung - Sehun obdarzył niższego ciepłym uśmiechem i położył sobie dłonie na policzkach.
   Rzeczywiście, były bardzo ciepłe. Zganił się w duchu. Że też musi za każdym razem reagować tak samo... Przecież widział Jongina setki razy w takiej sytuacji! Jakim cudem przez tyle czasu się jeszcze nie przyzwyczaił? 
   - Zejdźcie z chłopaka - rzucił znudzonym głosem Kris, wzdychając głośno i opierając głowę o ramię siedzącego obok Suho. 
   - Właśnie, jest wiele bardziej interesujących tematów niż jego twarz - odezwał się Baekhyun. - Na przykład moja. 
   Chanyeol pokiwał głową z entuzjazmem, a reszta westchnęła ciężko. Baekkie był naprawdę słodkim i uroczym stworzeniem, ale niestety tylko wtedy, gdy miał do kogoś jakiś interes. Ciągle miły był jedynie dla Chana. W stosunku do innych zaś zachowywał się jak na zespołową divę przystało. Ale nikt nie miał mu tego za złe. Byun taki już był i nic ani nikt nie byłby w stanie go zmienić. Jednak chyba właśnie za to wszystko kochali go jego przyjaciele i rodzina. 
   - To może ja pójdę po choreografa, chyba gdzieś się zgubił, bo coś długo go nie ma... - zmieszany rozmową na temat jego osoby Sehun, wstał i otrzepał spodnie.
   Przeciągnął się i ruszył w stronę drzwi. Bardzo nie lubił, kiedy jakakolwiek rozmowa zaczynała go dotyczyć. Chłopcy nie uznawali, że może mu to nie odpowiadać. Szczególnie ta bardziej energiczna i ciekawska część zespołu aż nadto interesowała się jego życiem prywatnym. Tak, byli jak rodzina, ale to nie znaczyło, że mieli wiedzieć o nim dokładnie wszystko, każdy, nawet ten najmniej istotny szczegół. 
   - Poczekaj, pójdę z tobą - maknae zamarł słysząc za sobą ciepły głos Kaia. 
   Przełknął głośno ślinę, ale odwrócił się na pięcie i spojrzał po pozostałych. Na twarzy Luhana ukazał się szeroki uśmiech, który wprawił blondyna w jeszcze większe zakłopotanie. Baekhyun patrzył na niego z miną typu: "If you know what I mean", a Kyungsoo posyłał mu spojrzenia matki, która widzi jak jej ukochany synek się zakochuje. Odchrząknął nieznacznie i opuścił salę. Chwilę potem drzwi trzasnęły, a Jongin stanął tuż za nim. 
   - Wszystko dobrze? - zapytał i objął młodszego ramieniem.
   Sehun wzdrygnął się i uśmiechnął blado.
   - Już drugi raz mi dzisiaj zadajecie to pytanie i nic się od tego czasu nie zmieniło - odparł.
   W gardle miał całkowicie sucho. Oddałby dosłownie wszystko za łyk wody. Chociaż nawet i pewnie to by nie pomogło. Kai stał zdecydowanie za blisko...
   - No to dobrze. Może chciałbyś się czegoś napić? Kiepsko wyglądasz, jeśli mam być szczery - starszy przyjrzał się uważnie twarzy blondyna i uśmiechnął się pokrzepiająco.
   Telepatia? 
   - Chętnie - Sehun pokiwał głową i posłusznie ruszył za Jonginem, kiedy ten chwycił go za dłoń i pociągnął w stronę windy. 
   Po chwili jechali już na parter. Maknae, za wszelką cenę chcąc ukryć dyskomfort, jaki odczuwa w związku z przebywaniem z Kaiem w ciasnym pomieszczeniu półtora na półtora, odetchnął przesadnie głośno i zagadnął:
   - Ładny dzisiaj dzień, prawda? 
   I dopiero widząc roześmianą twarz Jongina uświadomił sobie jak głupie było to, co powiedział. 
   "Serio? Pogoda? Naprawdę na nic więcej cię nie stać?".
   - Wiesz, za długo cię znam, żebym się nabrał na coś takiego - białe zęby Kaia błysnęły, kiedy chłopak się uśmiechnął. - Mów, co tak naprawdę się dzieje. I bez zbędnych kłamstw, rozumiemy się?
   Sehun westchnął ciężko, ale skinął głową. Niestety, przed Jonginem nic nie był w stanie ukryć. Chłopak zawsze wiedział, jaki maknae ma humor, pomagał mu w każdej sytuacji, ale jednocześnie potrafił być straszną przeszkodą dla młodszego. Było mu cholernie trudno codziennie patrzeć na Kaia. Na wszystko, co robi, jak uśmiecha, jak tańczy, jak bardzo kocha swoją pracę. Jednak mimo wszystko starał się jak mógł, żeby ich relacje wyglądały jak za czasów debiutu. 
   - Pewnie już zauważyłeś, że nie idzie mi nowy układ... - rzucił gorzko Oh.
   Jongin zmarszczył brwi i pokręcił głową. 
   - Musisz jeszcze po prostu poćwiczyć. On tylko wydaje się skomplikowany. Jeżeli chcesz, mogę zostać tutaj z tobą jak reszta już skończy i się tobą zajmę. 
   Zajmę się tobą... Jak to brzmi... Sehunowi serce chwilowo przestało bić. Nie wiedzieć dlaczego w jego umyśle pojawiła się dziwaczna wizja, która znowu przyprawiła chłopaka o soczyste rumieńce. Kai musiał to najwidoczniej zauważyć, bo zbliżył się do maknae i położył mu rękę na czole. 
   - Może ty jesteś chory, co, skarbie? - zapytał z troską.
   Skarbie. Kolejne słowo, które sprawiło, iż serce blondyna zabiło szybciej. Niby nic, a jednak tak pięknie brzmi. Ale stop... Przecież Jongin mówi tak do każdego... 
   - Coś ty - Oh wymusił na sobie uśmiech. - To pewnie tylko zmęczenie. A jeśli chodzi o twoją propozycję, to chyba muszę się zgodzić. Nie chciałbym zawalić występu.
   Kai rozpromienił się wyraźnie i złapał Sehuna za ręce. 
   - Wszystko będzie okey. Przecież wiesz, że zawsze ci pomogę, skarbie.
   Maknae odwzajemnił uśmiech. Mimo wszystko, mimo że Jongin nie okazywał specjalnego zainteresowania nim pod TYM względem, to Oh był zadowolony, że może spędzać z nim całe dnie. Chciał, by to się nigdy nie skończyło. Dlatego też nie mógłby wyjawić swojej tajemnicy. Niby już chyba wszyscy wiedzieli, bo cały czas sypały się wypowiedzi z podtekstami, ale Sehun nie uważał tego za jakiegoś rodzaju zagrożenie. Przecież Kaiowi nawet nie przyszłoby na myśl, że któryś z jego przyjaciół może się w nim zakochać. Co prawda Baekhyun i Chanyeol byli razem, ale to raczej nie był powód, by myśleć, że ktoś jeszcze z całej dwunastki może być gejem. Szczególnie, że maknae nie robił nic, co by na to wskazywało. Zachowywał się zwyczajnie, chociaż trzeba przyznać, czasami przychodziło mu to z ogromnym trudem. Jednak jakoś dawał radę. Po prostu przywykł. Nie przebywał z Jonginem za długo sam na sam, a jeśli już, to zajmował się czymś innym, żeby tylko nie musieć z nim rozmawiać. 
Nie potrafiłby okłamać Kaia. A co, jeśli by zapytał o coś krępującego? Na przykład o jego orientację. Tak, on byłby do tego zdolny. Nie krępował się pytać o takie rzeczy. Kiedyś zapytał Sehuna czy kiedykolwiek miał dziewczynę, czy się całował, czy robił "coś więcej". W tamtym momencie Oh myślał, że spali się ze wstydu. Nie dość, że był to dla niego niewygodny temat, to jeszcze na dodatek musiał powiedzieć, że żadnej z tych rzeczy nie doświadczył. Jednak mimo jego przypuszczeń, iż Jongin się zdziwi i zacznie pytać o więcej, odpowiedział:"To dobrze. Najwyraźniej nie trafiłeś na odpowiednią osobę. Ale nie martw się - do czasu". Sehun nie zastanawiał się nad głębszym sensem tych słów. Przyjął do wiadomości, stwierdził, że Kai pewnie ma rację i temat był skończony. 



~*~


   Jak się parę minut potem okazało, choreograf wrócił praktycznie tuż po wyjściu Jongina i Sehuna, a oni szukali go nadaremnie. A jak wrócili, reszta już dawno na nich czekała. Przeprosili parokrotnie i przez kolejne dwie godziny udzielali się z niezwykłym sobie zapałem. Wszystko, żeby tylko choreograf nie poszedł ze skargą do menagera. A tak ostatnimi czasy zaczął robić. Comeback zbliżał się coraz większymi krokami, więc naturalnie cała dwunastka wykazywała wzrastające z każdym dniem podniecenie. Tak, denerwowali się, to jasne, ale odczuwali to charakterystyczne mrowienie w brzuchu. Mieli powrócić na nowo. Nowy wizerunek, piosenki. Po sukcesie Wolf i pierwszej wygranej wszystko potoczyło się szybko. Popularność wzrosła niewyobrażalnie. Fani z całego świata, występy i cała masa tym podobnych rzeczy. Ale taka sława miała też swoją ciemną stronę. Chłopcy bezpowrotnie utracili resztki prywatności, jakie im jeszcze pozostały. Teraz reporterzy i fani śledzili każdy, nawet najmniejszy ich krok. Cóż, początkowo było naprawdę trudno. Ale da się przywyknąć, to tylko kwestia czasu. Niektórym zajęło to krócej, innym dłużej. 
Sehun tak naprawdę nigdy do końca się z tym nie pogodził. Było mu trudno. Był najmłodszy, więc dużo od niego zawsze wymagano. Dlatego nie mógł sobie pozwolić na żaden nieostrożny ruch. Dlatego nie mógł wyznać Kaiowi, co do niego czuje. Dlatego dusił to w sobie. Dlatego bolało coraz bardziej. Ale Oh był dzielny. Postanowił sobie, że nawet za cenę własnego cierpienia nie zburzy ich przyjaźni, a co za tym idzie pewnie i całego zespołu. Trzeba powiedzieć, że był wytrwały w swoim postanowieniu. Mimo swojego przecież młodego wieku dużo już przeżył i miał zamiar i to przeżyć. 


~*~


   - Dobrze, na dzisiaj kończymy. Chen, pamiętaj o swojej partii, bo jak zaśpisz na comebacku, to już nie będziesz mógł się poprawić - kobieta od zajęć śpiewu uniosła dłonie, by zatrzymać chłopaków, którzy już zdążyli zebrać swoje rzeczy i znaleźć się w połowie drogi do drzwi.
   Jongdae pokiwał entuzjastycznie głową. 
   - A ty Kris, nie zapomnij, żeby nie śpiewać z miną seryjnego mordercy, bo to się nie przyjmie - zaśmiała się kobieta i pogroziła YiFanowi palcem.
   Wu skinął, ale chyba nie był przekonany co do jej prośby. Kris nie był wesołym typem. Nie był nawet realistą. On był zdeklarowanym pesymistą, który potrafił zniechęcić do siebie człowieka jednym spojrzeniem albo nawet gestem, niekoniecznie skierowanym do kogoś konkretnego. A jednak pomimo swojego (jak większość uważała) paskudnego charakteru, znalazł swojego "amatora". Może trudno w to uwierzyć, ale okazał się nim jeden z najbardziej pozytywnych ludzi świata, a na pewno półkuli północnej - Kim Junmyeon. 
Zaskoczenie zespołu na wieść, że ta dwójka jest razem było ogromne. D.O trzeba było ratować szklanką wody, bo się biedny aż z tego wszystkiego zachłysnął. Jednak z czasem przywykli. Dziwnie było widywać obściskujących się Krisa i Suho, ale cóż, jak mówią, miłość jest ślepa.
   - W takim razie, skoro już wszystko jasne, możecie iść. Widzimy się jutro o dwunastej, pamiętajcie.
   Cała dwunastka zgodnie skinęła, pożegnała się, po czym wyszła. Nie minęła sekunda, jak wszyscy z wyjątkiem Sehuna i Jongina rzucili się w stronę windy. Kiedy się przepychali, który pierwszy ma wsiąść, a co za tym idzie zająć najlepsze miejsce w vanie, Suho obejrzał się na stojących w miejscu najmłodszych.
   - Chodźcie - lider przywołał ich gestem dłoni, na co Kai pokręcił głową i odkrzyknął:
   - Mamy jeszcze coś do załatwienia. Będziemy później. 
   Junmyeon zmarszczył brwi, ale skinął lekko. Xiumin przepchnął się w stronę Suho i zapytał, dlaczego tamci nie idą. Lider coś mu odpowiedział, na co Minseok posłał stojącej niedaleko dwójce znaczące spojrzenie i szarpnął za rękaw Luhana, który kłócił się o coś z Tao. Prawdopodobnie o miejsce w vanie, jak zawsze. Szepnął mu coś, po czym Lulu zrobił minę wzruszonej babci, ewentualnie mamy i pomachał w stronę Sehuna. Oh przewrócił oczami, ale odwzajemnił gest. Kai zachichotał, ale nie skomentował tego. Zostawi to sobie na później...
   - Tylko nie wracajcie o jakiejś nieludzkiej godzinie - rzucił jeszcze Suho, zanim winda zdążyła się zamknąć.
   - I ćwiczyć, a nie robić jakieś inne podejrzane rzeczy! - dodał Xiu.
   Chwilę potem dało się słyszeć cichy odgłos ruszającej windy. Maknae odetchnął głośno. 
   - Nareszcie, co? - zaśmiał się Jongin, łapiąc Sehuna za rękę.
   - Oj tak - westchnął młodszy.
   Dotyk Kaia sprawił, że świat jakby nabrał kolorów. Jakie to niesamowite, że dzięki jednej osobie wszystko może zmienić się w jednej chwili, prawda?
   - Idziemy? - zapytał po chwili ciszy, która między nimi zaległa.
   - Jasne.


~*~


   - Naprawdę coraz lepiej ci idzie! Widzisz, wystarczyło trochę dłużej posiedzieć, a już jesteś sto razy lepszy ode mnie - Jongin oparł się nagimi plecami o ścianę i przetarł oczy dłońmi.
   - Przepraszam, że zajmuję ci czas... - westchnął cicho Oh. - Właściwie i tak planowałem w któryś dzień zostać tu i poćwiczyć sam. Ale skoro zaproponowałeś...
   Kai pokręcił głową i odparł:
   - Nie ma o czym mówić. To dla mnie czysta przyjemność, skarbie. 
   Maknae skinął, jednakże bez większego przekonania. Wiedział, że jego przyjaciel wolałby teraz być w dormie i spać albo robić coś, na co miał ochotę, a nie siedzieć tutaj z nim. 
   - Dobrze, że to już koniec - Sehun podniósł się do pozycji stojącej i uśmiechnął lekko, próbując nie spoglądać ukradkiem na odsłonięty tors Jongina.
   Kai zmarszczył delikatnie brwi i odepchnął się rękami od ściany. Zlustrował Sehuna uważnie, po czym pogłaskał go po policzku. Przez ciało młodszego przeszedł niekontrolowany dreszcz. 
   - Już ci powiedziałem, że to naprawdę żaden problem. Mi się podobało. Ostatnio rzadko mamy możliwość pobyć gdzieś tylko we dwóch. Szkoda.
   Oh zamrugał parokrotnie i przełknął ślinę. Kai był zdecydowanie za blisko, przez co on czuł się naprawdę niekomfortowo.
   - Ciemne strony kariery - młodszy uśmiechnął się ponuro.
   Szatyn przytaknął. Rozejrzał się po sali, a jego wzrok po chwili spoczął na wiszącym na ścianie zegarze. Dochodziła północ. Sehun zauważył to i powiedział:
   - Powinniśmy się zbierać, jeśli chcemy dożyć jutra. Inaczej Suho powiesi nas za to, za co najbardziej boli...
   Jongin zaśmiał się cicho i odparł:
   - Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałbym zrobić zanim wyjdziemy. 
   - Co takiego? - zainteresował się Oh.
   - Mam dla ciebie niespodziankę - oczy Kaia zamieniły się w wąskie szparki, kiedy się uśmiechnął. 
   - Mam się bać? - blondyn zrobił niepewną minę i odsunął się nieznacznie.
   Jongin pokręcił stanowczo głową i złapał młodszego za rękę. Który to już raz dzisiaj? 
   Sehun poczuł, jak bicie jego serca staje się coraz szybsze. Był zaintrygowany, ale równocześnie trochę się obawiał. Nie wiedział czego dokładnie. Może tego, że nie da rady wytrzymać i wszystko wyzna? To byłoby straszne... Zawsze, kiedy byli z Kaiem sami miał ochotę po prostu wyrzucić to z siebie. Mimo iż wiedział, że to nie byłby dobry ruch, odczuwał bardzo silną wewnętrzną potrzebę. 
Ale tym razem nawet nie próbował wyswobodzić dłoni z uścisku szatyna. Było mu przyjemnie i czuł się bezpiecznie. Chciał, żeby ta chwila nigdy nie przeminęła. Żeby już zawsze mógł trzymać Jongina za rękę i nigdy się z nim nie rozstawać.



~*~


   - Gdzie idziemy? - zapytał zdezorientowany Sehun, gdy Kai nacisnął guzik w windzie, która miała zabrać ich na ostatnie piętro. 
   - Nie denerwuj się. Zobaczysz. Spodoba ci się, jestem pewien - Kai uśmiechnął się tajemniczo. 
   W obliczu takiej sytuacji Oh postanowił nie naciskać. Skoro jego przyjaciel mówi to, co mówi, to na pewno tak jest. Oparł się plecami o lustro i czekał na owo charakterystyczne śmieszne uczucie w żołądku. Po chwili winda stanęła, na co stojący naprzeciwko maknae szatyn skrzywił się i potrząsnął lekko głową. Jongin nie cierpiał jeździć windą. Zawsze robiło mu się niedobrze. Zdecydowanie wolał poruszać się schodami. 
   Chwilę później znaleźli się na korytarzu. Tu było już zdecydowanie mniej drzwi. Głównie pomieszczenia gospodarcze. Na wprost, na samym końcu korytarza znajdowały się solidniejsze i większe od reszty drzwi. Kai zdecydowanym krokiem ruszył w ich stronę. Widząc to, Sehun uczynił to samo. Kiedy znaleźli się u celu, drzwi o dziwo okazały się być otwarte. Szatyn bez zastanowienia nacisnął klamkę i wskazał ruchem głowy, by Oh wszedł na schody. 
   - Chcesz mnie zrzucić z dachu, czy jak? - skrzywił się młodszy.
   Kai zaśmiał się dźwięcznie, ale nie odpowiedział. Raz jeszcze wykonał ten sam gest, co chwilę wcześniej. Kiedy znów nie uzyskał oczekiwanego rezultatu, pchnął Sehuna delikatnie, dając mu do zrozumienia, żeby zrobił, o co prosi. Blondyn zmarszczył brwi i wszedł na pierwszy schodek. Jongin zamknął wtedy za sobą drzwi i stanął naprzeciwko przyjaciela.
   - Nie ufasz mi? - zapytał, patrząc Sehunowi w oczy. 
   Maknae dłuższą chwilę nie odpowiadał. Jednak widząc wyraz twarzy Kaia, dał za wygraną. 
   - Tylko nie zrzucaj mnie z tego dachu, dobrze? - odparł w końcu zrezygnowany.
   - Nie śmiałbym - zastrzegł się szatyn. - Luhan wydrapałby mi oczy.
   Oh przytaknął.
   - Poza tym... - dodał Jongin. - Poza tym byłoby mi szkoda tracić takiego wspaniałego przyjaciela jakim jesteś, wiesz?
   Sehun oniemiał. Kai był raczej powściągliwy i nie okazywał często swoich uczuć. Rzadko też mówił mu, że dużo dla niego znaczy, i że nie chciałby go nigdy stracić. A teraz to powiedział! Co z tego, że na ciemnych schodach śmierdzących świeżą farbą. Liczyła się waga tych słów. 
   - Miło mi to słyszeć - uśmiechnął się maknae.
   - To co, ruszamy dalej? Nie mamy zbyt dużo czasu. Założę się, że Lu i Suho już szaleją z niepokoju. Wolę nie sprawdzać, ile mam nieodebranych połączeń.
   - Całe szczęście wyładował mi się telefon.



~*~


   Siedzieli tam już dobrą godzinę. Nie czuli upływu czasu. 
   Sehun jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy. Kai wyznał mu, że kiedy jest zmęczony, a jest akurat przerwa, przychodzi tutaj, żeby odpocząć i zebrać myśli. Oh nigdy by nie przypuszczał, że jego przyjaciel aż tak się uzewnętrzni. Wolał raczej rozwiązywać swoje problemy sam.
I tutaj właśnie Sehun i Jongin byli podobni. Nigdy nie mówili nikomu o swoich kłopotach, byli przekonani, że dadzą sobie radę bez niczyjej pomocy. W tamtej chwili nie wiedzieli, jak bardzo potrzebują siebie nawzajem. Tak naprawdę dodawali sobie siły, nawet nie wymieniając spojrzeń. Ważne, że ten drugi był obok. Sama świadomość bliskości była niezwykle pomocna. 
   - Cieszę się, że jestem tutaj z tobą, wiesz? - odezwał się w pewnej chwili Kai, zwracając się twarzą do maknae. 
   - Mi też jest bardzo przyjemnie. Teraz już wiem, gdzie cię szukać. Skończył się spokój - zaśmiał się cicho Oh.
   Jongin przysiadł na murku i poprosił blondyna, by zrobił to samo. 
   - Dla mnie twoja obecność nigdy nie była, nie jest i nie będzie ciężarem.
   Sehun westchnął cicho, a jego serce zabiło nieco głośniej. Z jednej strony był w siódmym niebie, ale z drugiej Kai przysporzył mu kolejnych bolesnych wspomnień, które niejednokrotnie będą do maknae wracać w najbardziej nieodpowiednich momentach. 
   - Bardzo się cieszę, że tak mówisz. To ważne dla mnie - odpowiedział w końcu młodszy.
   Szatyn ujął dłonie przyjaciela w swoje i poprosił:
   - Spójrz na mnie.
   Oh wykonał polecenie i jego oczy spotkały się z ciemnoczekoladowymi tęczówkami Kaia. Chwilę trwali w takiej pozycji, dopóki Sehun nie spuścił wzroku, a jego oddech nie zaczął powracać do normalnego rytmu.
   - Powiedz... - zaczął Jongin. - Co byś zrobił...gdybym...gdybym ci teraz powiedział, że mi...na tobie zależy?
   - Już parę razy zdarzyło ci się mi to powiedzieć, więc niezmiennie odparłbym, że wiem, i że mi też na tobie zależy - odpowiedział bez mrugnięcia okiem maknae.
   Kai wyraźnie posmutniał. 
   - Ale...nie w taki sposób... 
   Oh wykonał błyskawiczny zwrot i znów znalazł się twarzą w twarz z przyjacielem. 
   - Słucham?
   - Po prostu powiedz mi, co byś zrobił.
   W tamtym momencie Sehun poczuł, że coś w nim się zmienia. Może już najwyższy czas wszystko mu powiedzieć? Może już nie będzie lepszej okazji? Teraz są sami. Zero kamer, aparatów czy niepożądanych wścibskich spojrzeń. Tylko on i Kai. Sceneria może i trochę oklepana, bo rozgwieżdżone niebo i te sprawy...ale chyba to jedyny odpowiedni moment. 
Blondyn czuł, jak zasycha mu w ustach, jak nie może wydobyć z siebie chociażby najcichszego głosu. 
   Nie dam rady...
   Przygryzł wargę. Szatyn cały czas uważnie go obserwował. Widział, że maknae się denerwuje. 
   Raz się żyje.
   - Wiesz, co bym zrobił? - Sehun głośno zaczerpnął powietrza i wstał.
   Jongin podążył za nim wzrokiem i czekał.
   - Zrobiłbym tak - kontynuował młodszy, po czym usiadł na kolanach przyjaciela tak,  by móc być zwróconym do niego twarzą.
   Objął rękami jego szyję. Kai bez zastanowienia przyciągnął go do siebie i przejechał kciukiem po jego bladym policzku. 
   - Co dalej? - ponaglił młodszego.
   Oh nachylił się w stronę szatyna i postarał się wytrzymać jego spojrzenie. Bał się, że to, co zaraz zrobi może wszystko zniszczyć, ale z drugiej strony chyba zaszedł już za daleko. Teraz odwrotu już nie było. 
Ostatnią rzeczą jaką pamiętał, było to, że na ustach Kaia pojawił się jakby cień uśmiechu. Potem Sehun czuł już jedynie smak ust przyjaciela. Początkowo szatyn pozostawał bierny, jednak kiedy minął pierwszy szok, oddawał pocałunki maknae z zadziwiającą chęcią i przyjemnością. Blondyn nie był pewien, czy to się dzieje naprawdę. Marzył o pocałunku już nie wiadomo ile, a teraz jego skryte gdzieś głęboko w sercu pragnienie się spełniło. Fala uczuć, jaką przekazał Jonginowi w tym, jakby się mogło wydawać, drobnym geście. 
Po chwili oderwali się od siebie. Kiedy Oh znów spojrzał w oczy Kaia, zobaczył coś, czego nigdy jeszcze w nich nie widział. Przez głowę przeleciało mu, że był to wyraz zawodu. Zawodu, że tak szybko to zakończył. Jednak odepchnął od siebie tą myśl. Nie znał się na ludziach, równie dobrze szatyn mógł czuć do niego niechęć, obrzydzenie... W końcu się pocałowali i to z jego inicjatywy...
   - Zadowalająca odpowiedź? - wyszeptał po chwili Sehun.
   - Jak najbardziej... - odparł Kai.
   Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy. Chyba jakiekolwiek słowa byłyby zbędne. Już wiedzieli, że potrzebują się nawzajem bardziej niż mogliby przypuszczać. 
   Od tamtej chwili wszystko miało się już układać. Wkroczyli na nową ścieżkę. I kto by pomyślał, ile dobrego może się stać przez jedną godzinę, prawda?




   Hi~
   Wiem, że trochę długo zeszło, ale jestem. Oto mój pierwszy SeKai, dedykowany Dubu, mojej wspaniałej i niezastąpionej becie^^ Oczywiście dziękuję Unni, która rzuciła okiem na te wypociny i Avie, bo jak zawsze bardzo mnie wspiera^^ 
   So enjoy~ <3
   
   
   
   
   



   

Hentai z Sehunem (cz. II)



   - Daleko jeszcze? - Chanyeol po raz kolejny westchnął ostentacyjnie, co wywołało serię oburzonych spojrzeń ze strony kobiety w podeszłym wieku siedzącej naprzeciwko. 
   - Czy ty chcesz, żeby ona - tu Kai zrobił "dyskretny" ruch głową - wywaliła nas wszystkich na raz z tego metra? A przypomnę ci tylko, że ono jedzie dość szybko...
   - Poza tym, Channie, jeździliśmy tędy setki razy, po co się pytasz? - Luhan spokojnie zwrócił się twarzą do najwyższego. 
   - Bo nie umiem wysiedzieć - zajęczał Chan, robiąc minę zbitego szczeniaka. 
   - Wytrzymasz jeszcze dziesięć minut... - mruknął Tao. 
   - Przypomnijcie mi, kiedy Chanyeol ma urodziny? - Sehun uniósł głowę i potoczył po przyjaciołach znudzonym wzrokiem.
   - Dwudziestego siódmego listopada - odparł mechanicznie Lulu, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią.
   Chłopak miał to do siebie, że jego w jakiejś tam części jednak nieco kobieca natura nie pozwalała mu nie pamiętać o tak ważnych datach. Jego przyjaciele nie zdziwiliby się, gdyby Jelonek wiedział, o której godzinie przyszli na świat. On naprawdę był zdolny posiadać takie informacje... 
   - Więc już wiemy, co kupić mu na urodziny - dokończył swoją myśl Oh, zakładając ręce. 
   Channie na dźwięk słów maknae uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się radosne iskierki. W akcie podekscytowania poklepał się parokrotnie dłońmi po kolanach, po czym zapytał zaciekawiony:
   - Co mi kupicie?
   - Maść na hemoroidy - odpowiedział Sehun, z tak samo grobową miną jak przedtem. 
   Chanowi ramiona opadły, a Luhan zachłysnął się powietrzem. Kai, siedzący najbliżej bordowowłosego, zaczął go uderzać otwartą dłonią w plecy, podczas gdy tamten zanosił się kaszlem. Tao spojrzał na maknae zniesmaczony i pokręcił głową. Natomiast kobieta, która najwyraźniej przysłuchiwała się całej tej wymianie zdań, prychnęła i posłała Sehunowi pełne pogardy spojrzenie. Gdyby Oh nie był sobą, prawdopodobnie przeprosiłby za swoje zachowanie albo w ogóle tych słów nie wypowiedział, ale on tylko zaśmiał się szyderczo i pokiwał głową wyraźnie zadowolony, bo gromy, którymi kobieta w niego ciskała, kompletnie nie robiły na nim wrażenia. Co więcej - chłopak czuł się spełniony.
W pewnej chwili w jego głowie zaświtała jeszcze jedna, o wiele bardziej ohydna myśl. Spojrzał wilkiem na kręcącą się niespokojnie kobietę i odchrząknął. Wszyscy spojrzeli na niego z wyczekiwaniem. W oczach Lulu odbijało się niemalże przerażenie, bo wiedział, że maknae szykuje coś "specjalnego". Już on go znał...
   - Albo ewentualnie gumową lalkę! - zaczął przesadnie głośno. - Taką wiecie, żeby mógł sobie poruchać, bo znając jego refleks, to w Baekhyunie za szybko nie zamoczy. 
   W części metra, w której siedziała piątka przyjaciół zapadła grobowa cisza. Dopiero kolejny spazmatyczny napad kaszlu ze strony Luhana ją przerwał, jednak kiedy Jonginowi udało się go jakoś uspokoić, znowu było słychać jedynie turkot kół metra. 
   - Zły pomysł? - zdziwił się Sehun, patrząc po każdym ze swoich towarzyszy z osobna. 
   Jednak nikt się nie odezwał. W takiej sytuacji Oh powstrzymał uśmiech, który cisnął mu się na usta już od dłuższego czasu i odwrócił się przodem do okna.
   - O, to już zdaje się nasz przystanek - posmutniał. - A tak miło się rozmawiało...
   - Weź...się już zamknij - wycedził wreszcie Luhan.
   Sehun uniósł brew i zaczerpnął powietrza, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale Tao w samą porę zakrył mu dłonią usta i popchnął w stronę wyjścia, bo metro właśnie się zatrzymało. Chanyeol i Kai szybko podążyli za tą dwójką, Lulu natomiast zaczął kłaniać się każdemu z osobna i przepraszać za zachowanie Sehuna.
   - Rozumieją państwo, kolega ma poważne problemy na tle umysłowym. Właśnie idziemy z nim do zakładu, dzisiaj ma mieć ważne badania w sprawie...no ten... - zaciął się bordowowłosy. - No te takie...
   Czując, że nie da rady skłamać jeszcze raz, Jelonek pospiesznie wyskoczył na peron, rzucając na odchodnym jeszcze głośne "przepraszam", które najpewniej zostało jednak stłumione odgłosem ruszającego metra. 
Kiedy tylko znalazł się w pobliżu przyjaciół, zaczął rzucać w stronę Sehuna najgorsze chińskie obelgi jakie znał. Parę osób popatrzyło na chłopaka dziwnym wzrokiem. Pewnie byli Chińczykami tak, jak Luhan...
   - Czy ciebie już do końca pojebało? - warknął już o wiele ciszej, gdy znalazł się tuż przy maknae. 
   Oh uśmiechnął się z wyższością, chciał odpowiedzieć, ale Lulu przerwał mu ruchem ręki.
   - NIC-JUŻ-NIE-MÓW.
   - Czyżbyś uważał, że obrzydziłem tej przesympatycznej pani jazdę? - Sehun zrobił zdziwioną minę.
   - Owszem - starszy zacisnął pięści i uniósł wzrok. - Boże, że też mnie tak pokarałeś... 
   - W poprzednim życiu musiałeś bardzo grzeszyć - wtrącił się cicho Kai, uśmiechając się nieznacznie. 
   - Weź się już przymknij, błagam... - Tao posłał przyjacielowi zbolałe spojrzenie.
   Jongin wyszczerzył się do niego i założył ręce. 
   - Nie krzyczcie tak. Ludzie się patrzą - wyszeptał Chanyeol, który od dłuższej chwili nerwowo rozglądał się dookoła.
   - Która jest godzina? - Luhan wyszarpnął rękę Jongina z kieszeni jego spodni i zerknął na zegarek. - Gdzie on jest...
   - Kuku - ni stąd ni zowąd zza Lulu wyskoczył ciemnowłosy chłopak.
   Na widok przerażenia malującego się na twarzy Jelonka, nowo przybyły roześmiał się serdecznie i powiedział:
   - Więcej uśmiechu, rybko.
   - Mam was dość! - Luhan tupnął i naburmuszony odwrócił się na pięcie, po czym ruszył przed siebie. 
   - Co go ugryzło? - zapytał ciemnowłosy. 
   - Lay, proszę cię, przecież to Lulu. On jest jak kobieta.



~*~


   - Mógłbyś już dać sobie spokój? - zapytał zrezygnowany Jongin, idąc w ślad za Luhanem, który czując na karku oddech przyjaciela, przyspieszał kroku.
   - Kai, odejdź - warknął zdenerwowany Jelonek rzucając przyjacielowi nieprzychylne spojrzenie. 
   Szatyn westchnął ciężko i zaprzestał prób udobruchania Lulu. 
   - Właściwie, to coście mu zrobili, że ma taki humor, hm? - zapytał Lay, patrząc na resztę. 
   - Sehuna spytaj - odparł beznamiętnie Tao. 
   Yixing zwrócił się w stronę maknae.
   - A więc?
   - W zasadzie to nic takiego - odpowiedział zapytany.
   - Takie tam tylko zgorszenie połowy metra - rzucił zgryźliwie Jongin. 
   - No już nie przesadzaj, dobra? To wcale nie była połowa - prychnął Oh.
   - Tylko jedna trzecia - mruknął Chanyeol. 
   - Gdybyś się nie odezwał, to ja też siedziałbym cicho - Sehun wymierzył palcem w Chana. 
- To twoja wina.
   Channie otworzył szerzej oczy i zachłysnął się powietrzem. 
   - Przecież ja tylko... - zaczął, ale Tao przerwał mu ruchem ręki.
   - Bądź mądrzejszy.
   Chanyeol zrobił obrażoną minę, nadął policzki, ale nie powiedział już nic więcej. Zamiast tego wyprzedził resztę i dołączył do Luhana.
   - Patrzcie, zrobili sobie kółeczko urażonych... 
   - SEHUN NIE KOŃCZ - dało się słyszeć trzy wyprowadzone z równowagi głosy.
   - No dobrze już, dobrze... 


~*~


   - Jestem zmęczony - jęczał Channie przewalając się po podłodze.
   - Nie przesadzaj. Ćwiczymy od dwóch godzin - rzucił Lay.
   - Siedzenie mnie boli - sapnął Luhan i usiadł obok dogorywającego Chanyeola. 
   Sehun parsknął głupio.
   - Ale z pretensjami to do Kaia - powiedział. 
   Na dźwięk tych słów Lulu zrobił szybki zwrot w stronę maknae i z całej siły uderzył go w nogę, bo na to mógł sobie pozwolić, siedząc. Oh syknął z bólu.
   - Od kiedy Luhan umie tak mocno bić? - Chan uniósł się na łokciach i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem po przyjaciołach. 
   Xiao uśmiechnął się z tryumfem, obserwując jak maknae rozmasowuje sobie łydkę. 
   - Mój silny skarb - wzruszył się Kai, po czym zajął miejsce obok Jelonka i objął go pasie.
   Lulu skrzywił się wyraźnie, ale już nawet nie próbował się wyswobodzić z uścisku szatyna. Odsunął się jednak na tyle, na ile mu Jongin pozwolił. 
Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał dopiero Chanyeol, wzdychając głośno. 
   - To wy jesteście razem? - wypalił i otworzył oczy szeroko. 
   Luhan prychnął zdegustowany, Kai natomiast wyszczerzył się jak debil.
   - Przypuszczasz, że mógłbym upaść tak nisko? - Jelonek wzdrygnął się.
   - No wiesz... On jednak mimo wszystko nie jest taki zły... - Chan wzruszył ramionami. 
   - Musisz nad nim popracować - Jongin mrugnął do wyższego porozumiewawczo, po czym dodał, mrużąc oczy: - Ale bez skojarzeń proszę.
   - Ja nadal tu siedzę... - mruknął Lulu.
   - Moglibyśmy wrócić do ćwiczeń? - rzucił znudzonym tonem Sehun.
   Wszyscy spojrzeli na niego jak na jakiegoś upośledzonego.
   - Dobrze się czujesz? - zapytał Tao.
   - Jeszcze nigdy nie czułem się lepiej. Po prostu chcę jak najszybciej wrócić do ćwiczeń.
   - I jak najszybciej je skończyć, hm? - Lay uniósł jedną brew i założył ręce.
   - Tak. Tak właśnie. 
   - No to zaczynajmy w takim razie... - westchnął Yixing i włączył odtwarzacz.



~*~


   - Luhan, jest późno, nie chciałbyś zostać na noc? - zagaił Kai spoglądając badawczym wzrokiem w stronę bordowowłosego. 
   - Czy ja ci wyglądam na kamikadze? - skrzywił się chłopak, po czym dodał: - Poza tym nie wiem, czy zauważyłeś, ale nadal jestem na ciebie obrażony. 
   - Przecież już cię przepraszałem i to nawet nie wiem ile razy! - odparł z wyrzutem Jongin. 
   - Lu, daj spokój, on nic takiego nie zrobił - wtrącił się Sehun.
   Pozostała dwójka spojrzała na niego jakby był jakimś duchem. 
   - No co? - Oh zmarszczył brwi i uniósł lekko głowę.
   - Chyba pierwszy raz stajesz w czyjejś obronie tak po prostu - sapnął zaskoczony Xiao. 
   - Nie w czyjejś - w mojej! - wykrzyknął Kai. - Ty nigdy mi jeszcze nie pomogłeś! 
   Maknae wzruszył ramionami.
   - Zamiast korzystać z mojej najprawdopodobniej tylko chwilowej dobroci, ty masz czas na dziwienie się. Podziwiam za bezmyślność.
   - Dobra... Skoro tak, to może od razu powiedz jaki jest haczyk. Co ci załatwić, hm? - szatyn zwrócił się w stronę Sehuna i przyjrzał mu się uważnie. 
   - A kto mówi, że ja czegoś chcę? 
   - Bo nazywasz się Oh Sehun i jesteś od zawsze cholernym materialistą? - podpowiedział Lulu. 
   - Tak, właśnie - zgodził się Kai. 
   Blondyn zastanowił się przez chwilę. Skoro już się nastawili, że za jego pomoc coś będą musieli mu dać lub zrobić, może warto z tego skorzystać? Zazwyczaj są niechętni do takich rzeczy, a teraz Jonginowi naprawdę zależy. Zrobi to, o co zostanie poproszony? 
   - Cóż, może i jest taka rzecz, której bym od ciebie oczekiwał, skarbie ty mój - Sehun uniósł jedną brew i uśmiechnął się nikle. 
   - Słucham - oczy Jongina przybrały kształt ledwo widocznych ciemnych szparek.
   - Pomożesz mi kogoś znaleźć. Mam wobec tej osoby dług. 
   Na dźwięk ostatniego słowa Xiao zachłysnął się powietrzem i odwrócił gwałtownie w stronę idącej za nim dwójki przyjaciół. Oczy najstarszego otworzyły się szeroko.
   - Co zrobiłeś? - zapytał zdławionym głosem.
   - Nic strasznego - odparł niedbale Sehun.
   - Twoja hierarchia rzeczy, które nie są straszne jest spaczona, proszę więc, żebyś w tej chwili mi powiedział - Luhan przybrał bojową postawę i założył ręce. 
   - Powiedzmy, że zachowałem się niewłaściwie i chciałbym się jakoś zrehabilitować. 
   - Uuu, ja już wiem! - Kai klasnął w dłonie, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
   Lulu i Sehun posłali mu pytające spojrzenia. 
   - Chodzi o dziewczynę. Na pewno. 
   Oh prychnął zniesmaczony, jednak na masce obojętności, jaką przybierał pojawiła się rysa. Jongin obserwował przyjaciela bardzo uważnie, więc zauważył, kiedy wargi maknae zacisnęły się nieznacznie. 
   - Ha! - szatyn wymierzył w najmłodszego palcem. - Wiedziałem. 
   Po krótkiej chwili ciszy, która między nimi zapadła, powietrze przeszył głośny pisk. Luhan rzucił się blondynowi na szyję, by zaraz potem zasypać go gradem pytań. Sehun zmarszczył brwi i odsunął od siebie Xiao. 
   - Przestań się podniecać. Nie mówię tak, nie mówię nie. Ale teraz zajmijmy się waszym problemem. 
   - MÓJ MAŁY HUNNIE SIĘ ZAKOCHAŁ! - Jelonek zaczął wykonywać nieokreślone ruchy rękami.
   Nie zważał na patrzących się na niego ludzi. Był tak podekscytowany myślą, że może w końcu będzie mógł kogoś zeswatać, że wcale nie przejmował się tym, co pomyślą o nim mijający ich przechodnie. Teraz najważniejsze było, żeby pomóc Sehunowi odnaleźć jego miłość. Boże, jak to niesamowicie brzmiało! Hunnie się zakochał. Coś niesamowitego. Przecież zawsze twierdził, że miłość nie jest dla niego. A jednak nawet najbardziej lodowate serca potrafią zmięknąć pod wpływem kobiecego piękna. 
Prawda była taka, że Luhan uwielbiał dziewczyny. Zachwycał się nimi, ilekroć jakaś mu się spodobała. Podziwiał je za ich zazwyczaj dobre wychowanie, ciekawy charakter, postawę życiową i wygląd. Bardzo lubił przyglądać się ładnym dziewczynom czy kobietom. Mogły być nawet dużo starsze albo dużo młodsze. Xiao w każdej przedstawicielce płci pięknej potrafił znaleźć jakąś pozytywną cechę. Dlatego tak łatwo znajdował sobie przyjaciółki i koleżanki. Każda kobieta z jego rodziny przepadała za nim, bo miał do nich wyraźny szacunek i potrafił się z nimi obchodzić jak nikt inny. A jednak Lulu był gejem. Płeć przeciwna nie przyciągała go w "ten" sposób. Kobiety były dla niego uosobieniem wszystkiego, co najlepsze, jednak nigdy żadnej nie kochał. Wiedział, że to się już nie zmieni, ale taka sytuacja mu odpowiadała. W jego mniemaniu kobiety czy dziewczyny nie były od tego, żeby je w jakikolwiek sposób wykorzystywać - były po to, by je podziwiać. 
   - Opowiedz mi o niej! - Luhan zatarł ręce i wpatrzył się w nadal względnie spokojną i obojętną twarz Sehuna. 
   - Lu, powiedziałem, że nie będę o tym z tobą rozmawiał. Zejdź ze mnie i zajmij się tym tutaj - wskazał na Kaia, który jak zwykle uważnie obserwował każdy ruch bordowowłosego. 
   - Humf... - Jelonek niechętnie obdarzył szatyna przelotnym spojrzeniem i pokręcił głową.
   - A więc czy raczysz mu wybaczyć, księżniczko? Przecież nie nadszarpnął twojej świętej cnoty, także nie ma co się tyle czasu dąsać. 
   - Zastanowię się - Xiao wydął dolną wargę.
   - Ma klęknąć? - zaśmiał się Oh. 
   Luhan uniósł brwi, a jego usta rozszerzyły się w cwaniackim uśmieszku. 
   - Jeśli to zrobi, to mu wybaczę - powiedział po chwili.
   Jongin potrząsnął głową i posłał Lulu dziwne spojrzenie. Rozejrzał się dookoła i westchnął.
   - Ale dzisiaj, jakbyś mógł - ponaglił go maknae. 
   Kai jeszcze raz popatrzył na wszystkie możliwe strony, po czym klęknął na jedno kolano i chwycił Luhana za ręce. Uniósł głowę i przybrał skruszoną minę. Westchnął teatralnie i wyrecytował:
   - Będzie dla mnie wielkim zaszczytem, jeśli wybaczysz mi moje niegodne i obrzydliwe postępki, które twoje piękne oczy musiały oglądać. Jesteś dla mnie światłem życia, bez ciebie nie wiem, co bym począł na tym okrutnym świecie. Jesteś moim aniołem stróżem, moją wodą życia, moją ostoją!
   Podczas gdy Kai wszystko to mówił, Xiao stał z głupim uśmiechem, z każdym słowem rumieniąc się coraz bardziej. Natomiast Sehun krzywił się i wyglądał, jakby zaraz miał zwymiotować. 
   - To nie był dobry pomysł.
   Oh odwrócił się i ujrzał kilkuosobowy tłumek, który przyglądał się z zaciekawieniem całej scenie. Odchrząknął nieznacznie i podrapał się po nadgarstku. Czuł się co najmniej niezręcznie. Nie miał nic przeciwko gejom, bo gdyby tak było, nie przyjaźniłby się przecież z Luhanem i Jonginem. Ale nie lubił, kiedy osoby o odmiennej orientacji okazywały sobie uczucia publicznie. Dlatego był zły na samego siebie, że podsunął taki pomysł. Tyle że nie mógł przewidzieć, że zazwyczaj nieśmiały i powściągliwy w swojej gejozie, jak to nazywał Sehun, Lulu zgodzi się na jego propozycję, która w sumie przecież była powiedziana z wyraźnym sarkazmem. Widocznie jednak Xiao był zbyt przejęty tym wszystkim, żeby to wychwycić. 
   Ludzie zaczęli rozchodzić się dopiero, gdy Kai wyprostował się i otarł kolano z piasku i żwiru. Po chwili zostali, tak jak parę minut wcześniej, tylko we trójkę. 
   - Czy skończyliście już to przedstawienie? Bo się ściemnia, chętnie wróciłbym do domu - Sehun zerknął w górę.
   Rzeczywiście niebo zaczynało różowieć. Należało się spodziewać, że za jakąś godzinę będzie ciemno. Poza tym w godzinach wieczornych wszystkie możliwe pary zaczynały wylęgać na ulicę, szczególnie, że była niedziela. A oglądanie ich wcale nie było dla blondyna przyjemne. 
   - Racja... Już późno - Luhan jakby ocknął się z letargu.
   Odkąd Kai skończył swoją przemowę, Jelonek czuł się dziwnie. W zasadzie nigdy nie myślał o możliwości tworzenia z Jonginem pary. Nie żywił do szatyna żadnych innych uczuć poza czysto przyjacielską miłością. No, może od czasu do czasu ogarniała go litość do jego osoby, okazjonalnie też obrzydzenie. Ale przede wszystkim kochał Kaia całym sercem. Zresztą podobnie jak Sehuna. Aż do teraz. Kiedy Jongin mówił to wszystko, Luhan czuł jak jego spokojne zazwyczaj serce bije ze zdwojoną szybkością. W życiu nie miał chłopaka, więc nie wiedział, co miałoby to przyspieszone bicie oznaczać. Jednak zaczął powoli się domyślać, co takiego się z nim dzieje. Trudno było mu przyznać przed samym sobą, że jego uczucia co do szatyna się zmieniły, i to diametralnie. Po prostu się zakochał. Jeszcze parę minut temu ekscytował się faktem, iż to jego mały maknae w końcu kimś się zainteresował. Wcale nie myślał o sobie. A teraz stał przed nim chłopak, do którego żywił głębsze uczucia. Dopiero w tamtej chwili doszło do niego, jak było mu przyjemnie, gdy Kai wykonywał w stosunku do niego te małe, a jednak tak wiele znaczące gesty. Dotąd odpychał od siebie myśli krążące wokół tematu jego związku z Jonginem. Ba, on w ogóle o tym nie myślał. Może raz na rok coś przemknęło przez jego umysł, ale Lulu od razu zajmował się czymś innym i zapominał. Ale w końcu musiał przyjść ten moment, kiedy trzeba było przemyśleć to wszystko na poważnie. 
   - Halo - bordowowłosy zamrugał parokrotnie, kiedy ujrzał tuż przed sobą dłoń Sehuna. 
   - J-już idę... - głos Luhana zadrżał lekko. 
   - A co z moją propozycją? - zapytał niepewnie Kai.
   Xiao zagryzł delikatnie wargę. Może to i nie był taki zły pomysł? Do siebie musiałby jechać metrem dobre pół godziny. Przecież jeśli spędzi u nich jedną noc, to nic się takiego nie stanie, prawda? Już nieraz nocował w mieszkaniu przyjaciół, jednak czuł, że teraz jest jakoś inaczej. 
   - Niech będzie - usta Lulu poruszyły się jakby wbrew jemu samemu. 
   Twarz Jongina rozjaśniła się praktycznie w tym samym momencie. Jednak postanowił nie okazywać swojego zadowolenia bardziej niż wypadało to robić przy Luhanie. 
   - Już nigdy więcej nie będę wam w niczym pomagał - westchnął zdenerwowany i zniecierpliwiony Sehun. 
   Lulu i Kai uśmiechnęli się nieznacznie i ruszyli za maknae, zastanawiając się głośno nad wyglądem i charakterem dziewczyny, którą spotkał ten wątpliwy zaszczyt zostania obiektem westchnień ich marudnego maknae.



~*~


   - Nie mam pojęcia jak to zrobisz, ale byłbym ci naprawdę ogromnie wdzięczny, gdyby ci się udało - Sehun wstał od stołu i podszedł do okna.
   Oparł się dłońmi o parapet i zapatrzył na widok na zewnątrz. Było chwilę po północy. Luhan już dawno spał w pokoju Jongina. Ile czasu zajęło im przekonanie tego pedanta, żeby położył się właśnie tam. Zapierał się dosłownie rękami i nogami, robił wszystko, żeby tylko tam nie wejść. Dlatego też Kai musiał zwyczajnie posprzątać. Właściwie to poupychał wszystko, co się tylko dało do szaf, resztę wrzucił w najdalszy kąt pod łóżkiem. Otworzył też okno na całą szerokość. Kiedy Lulu wszedł ponownie do pokoju przyjaciela, zmarszczył lekko brwi, ale nic więcej nie powiedział. Umył się i położył bez słowa. To i tak była najlepsza z przewidywanych przez Sehuna i Kaia reakcja. 
   - Będzie trudno, wiesz o tym, prawda? - szatyn przetarł zmęczone oczy wierzchem dłoni i wyprostował plecy.
   Oh skinął głową i odwrócił się z powrotem twarzą do przyjaciela. 
   - Ale ja muszę ją znaleźć. Odnalazłeś gościa, z którym się przespałeś, bo zostawił u ciebie kartę, także to nie powinno stanowić problemu. Nie wiedziałeś jak się nazywa, więc byłeś w tej samej sytuacji, co ja teraz. A tak a propos, czy ta karta rzeczywiście sama mu wypadła, czy jej pomogłeś, a potem po prostu zdjęły cię wyrzuty sumienia, hm? 
   Szatyn najeżył się jak kot i prychnął zniesmaczony tą zniewagą. 
   - Czy ty masz mnie za złodzieja? Proszę cię, jeśli bym chciał, mógłbym dostać wszystko, wcale nie posuwając się do kradzieży. On ją po prostu zgubił.
   - Powiedzmy, że ci wierzę. Więc pomożesz mi?
   - Chyba nie mam wyjścia. A teraz mów wszystko, co zapamiętałeś. 


~*~


   Minęło już parę dni, odkąd Kai rozpoczął swoje poszukiwania. Czasami Sehun wychodził z nim, jednak przeważnie szatyn wyruszał na misję sam. Chodził na wszystkie imprezy, które znajdowały się w jego zasięgu. Rok akademicki powoli się kończył, w obliczu czego Jongin stwierdził, że już nie ma po co się uczyć, dzięki czemu mógł w całości poświęcić się "sprawie". No, może prawie w całości. Jeśli jego głowy nie zaprzątały myśli o ukochanej Sehuna, jak nazwał poszukiwaną dziewczynę (oczywiście ku ogromnej złości maknae), to robił to Luhan. Kai nie miał za dużo czasu, by z nim przebywać. Starał się jak mógł, ale postanowił za wszelką cenę pomóc drugiemu przyjacielowi. W całą sprawę wtajemniczył pozostałą trójkę, to znaczy Tao, Chanyeola i Laya. Takim oto sposobem maknae został całkowicie stłamszony. Jego przyjaciele byli tak podnieceni i przejęci całą tą sytuacją, że nie dawali mu spokoju. On sam był już wystarczająco zmęczony własnymi myślami, a co dopiero, kiedy czwórka facetów go przyparła i zalała falą debilnych pytań. 
Właściwie, gdyby któryś z nich zapytałby go, dlaczego chce znaleźć tą dziewczynę, nie umiałby odpowiedzieć. Przecież jej nie kochał. Nie znał jej, nie wiedział nawet jak miała na imię.W miarę upływu czasu i każdej kolejnej godziny bezowocnych poszukiwań, wspomnienie jej twarzy i reszty ciała powoli się zacierało. Aż w końcu zostały tylko oczy. Sehun pamiętał tylko i wyłącznie te kocie, zielone tęczówki i długie rzęsy. Martwiło go, że jeśli przyjdzie mu się z nią spotkać, to jej nie pozna. A trudno przecież patrzeć każdej napotkanej dziewczynie w oczy, prawda? 
Takim oto sposobem Oh tracił nadzieję. Seul to ogromne miasto. Może mieszka na drugim jego końcu, a w jego dzielnicy znalazła się przez czysty przypadek? Pewnie tak. Kai robił dosłownie wszystko. Wypytywał kogo mógł. Zdarzało się, że w klubie zaczepiał zupełnie obce osoby. Dokładnie tłumaczył jak wygląda poszukiwana dziewczyna, nawet opisywał jak była ubrana, bo Sehun dziwnym trafem to zapamiętał. Pozostała czwórka również rozpatrywała się jak mogła, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. 



~*~


   - Jongin wyszedł? - Lulu wychylił się zza framugi drzwi pokoju Sehuna.
   Blondyn podniósł głowę znad laptopa i skinął. Jelonek westchnął cicho i podszedł do łóżka. Usiadł obok przyjaciela i zdjął z jego kolan komputer. Oh zmarszczył brwi i spojrzał na Xiao. 
   - Wiem, że ci przykro - uśmiechnął się blado i objął młodszego ramieniem.
   Sehun skrzywił się wyraźnie. Nie lubił, kiedy ktokolwiek go pocieszał, nawet jeśli był to Luhan. Zawsze się wtedy nad nim rozczulał i maknae było chyba jeszcze gorzej. 
   - Mógłbyś przestać to robić? - zapytał z irytacją.
   - Co robić? - zdziwił się Xiao. 
   - Weź rękę - rozkazał Oh, i gdy Lulu zrobił to, dodał: - I przestań mnie traktować jak zakompleksionego piętnastolatka, który nie ma szans ani odwagi na odnalezienie drugiej połówki. Jak nie ta, to inna. 
   - Ale ty...ty jeszcze nigdy aż tak się nie przejąłeś. Nie jest dla ciebie ważna? 
   - Jak może być dla mnie ważny ktoś, kogo widziałem raz w życiu, pewnie nigdy już go więcej nie zobaczę i do tego nic o nim nie wiem? 
   - Wbrew twoim przekonaniom zdarza się miłość od pierwszego wejrzenia.
   - Na twoim miejscu przestałbym wierzyć w bajki. Nie jesteś dziewczynką i nie masz pięciu lat, Lu.
   Jelonek wyraźnie posmutniał. 
   - To nie są bajki.
   Sehun roześmiał się szyderczo i zerknął przelotnie na bordowowłosego. 
   - A ty spotkałeś już swojego księcia na białym koniu?
   Luhan poruszył się niespokojnie i zaczął łamać sobie kostki palców. Co miał mu odpowiedzieć? Że jego drugą połówką jest Kai? Idiotyzm. 
   - Nie.
   Oh uniósł brew i pokiwał głową z politowaniem.
   - Mnie nie oszukasz. 
   - Mówię prawdę.
   - Popatrz mi w oczy - poprosił Sehun, ale w jego ustach nawet ten zwrot brzmiał jak rozkaz, dlatego Luhan nie opierał się i zrobił to.
   Dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy. Twarz maknae nie wyrażała nic konkretnego - zwykłą pogardę i obojętność. Lulu natomiast z całej siły starał się jakoś ukryć to, czego nie chciał dać po sobie poznać. 
   - Kłamstwo wychodzi ci oczami. A ja nawet wiem o kogo chodzi - zawyrokował Sehun. 
   - Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz... - skapitulował Jelonek. 
   Oh uniósł głowę i spojrzał z góry na Luhana. W tamtej chwili jego przyjaciel wydawał się być bezbronnym barankiem. Maknae doskonale wiedział, że rozchodzi się o Kaia. Przecież to było więcej niż oczywiste. Podejrzewał to już od pewnego czasu, nawet przed całą tą akcją z klękaniem na ulicy. Cóż, Lulu był naprawdę łatwym człowiekiem, oczywiście pod względem charakteru. Nikt nie był tak prosty w konstrukcji. Wszyscy zawsze wiedzieli, co czuje Xiao, chociaż nie mówił tego głośno. 
   - Dobrze, obiecuję. Ale to ci tylko zaszkodzi - odparł w końcu. 
   Luhan odetchnął z ulgą i wyraźnie się rozluźnił. Położył głowę na ramieniu przyjaciela i przymknął powieki. 
   - Nie powiesz mi jak ją poznałeś, co? - Jelonek po raz nie wiadomo już który zadał to samo pytanie.
   - Nie.
   - Rozumiem... 
   Cisza, która między nimi zapanowała po wypowiedzeniu przez Lulu tego słowa doprowadziła do tego, że pół godziny później oboje już spali. Bordowowłosy pochrapywał cicho, maknae natomiast siedział bez ruchu. 
Śnił mu się naprawdę ładny sen.


~*~


   Zbudził ich trzask drzwi frontowych. Obaj zerwali się na równe nogi i wybiegli na korytarz. Ich oczom ukazał się naprawdę żałosny widok. Jongin stał, a raczej usiłował stać trzymając się klamki, drugą ręką obejmując brzuch. Luhan jęknął przeraźliwie, a Sehun zaczął się śmiać. Prawda wyglądała tak, że Kai uwielbiał pić, ale kompletnie nie miał do tego głowy. Parę kolejek, a on już leżał zawalony w trupa pod stołem. Dlatego większości imprez nie pamiętał, a do mieszkaniu musiał być zawsze odprowadzany przez kogoś, kto dał radę utrzymać go, kiedy ten potknął się albo zwyczajnie przewrócił.
   - Huh...nie uwierzycie, co się stało... - wybełkotał. 
   - Zaskocz nas - Oh założył ręce i oparł się barkiem o ścianę. 
   - Znalazłem... - Kai energicznie (jak na swój stan) pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko. 
   - Chłopaka?
   - Kolejną kartę? 
   - Nie! - Lulu zasłonił sobie usta dłonią, gdy Kai z głuchym tąpnięciem osunął się na podłogę. - Znalazłem dziewczynę Sehuna! 
   Jelonek zaczął niekontrolowanie kaszleć, z kolei twarz blondyna drgnęła. Rzucił się w stronę Jongina i zaczął potrząsać jego ramionami. 
   - Boli - jęczał szatyn, na co Jelonek rozpoczął głośnie protesty w jego obronie. 
   - Mów - zażądał Oh, a jego głos załamał się niespodziewanie.
   Odchrząknął i spojrzał poważnie na przyjaciela.
   - Proszę.
   Kai skinął i zamrugał parokrotnie. 
   - To ja idę po wodę - bordowowłosy zerwał się z miejsca i pobiegł do kuchni.
   - A więc? - Sehun ochłonął już nieco i usiadł na podłodze naprzeciw Jongina. 
   - Wyjmij mi telefon z kieszeni i odblokuj go.
   Oh sięgnął do kieszeni bluzy przyjaciela. Do jednej. Do drugiej.
   - Gdzie ty go kurwa trzymasz? - warknął.
   Kai wskazał tylną kieszeń spodni. Maknae spojrzał na niego jak na pomylonego i wydał z siebie jakiś nieokreślony dźwięk. Jednak zrobił to, co było trzeba i jak najszybciej odblokował komórkę. 
   - Galeria, pierwszy folder, pierwsze zdjęcie - instruował młodszego Jongin. 
   Kiedy z ust Sehuna uleciał cichy jęk, Kai spojrzał na niego i zapytał:
   - To ona, prawda? 
   Oh z ledwością pokiwał głową. 
   - Tak myślałem - szatyn uśmiechnął się, a jego oczy stały się jakieś przytomniejsze. 
   - Jak... - zaczął blondyn, ale Jongin przerwał mu ruchem ręki.
   - Druga tylna kieszeń.
   Sehun wyciągnął z niej poskładaną karteczkę. Rozwinął ją i przeczytał. Adres.
   - Wiesz, co robić - Kai zaśmiał się cicho widząc minę przyjaciela. 
   Maknae posłał szatynowi pełne wdzięczności spojrzenie. Jongin widział je chyba po raz pierwszy w życiu. Nie wiedzieć czemu rozczuliło go to. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak jego gburowaty przyjaciel przejmie się nieznajomą dziewczyną. Piękna sprawa.
   - Dziękuję... - wyszeptał Oh.
   Zaraz potem wstał gwałtownie, włożył na nogi pierwsze lepsze buty, które miał pod ręką i ostatni raz obejrzał się na korytarz. Luhan właśnie wychodził z kuchni, a Kai dogorywał na podłodze. Widząc stojącego w drzwiach i gotowego do wyjścia maknae, Jelonek otworzył usta, żeby o coś zapytać, ale Sehun go ubiegł.
   - Zbierz go z podłogi i się nim zajmij. Nie wiem, kiedy wrócę. 
   - Ale...
   - Po prostu zrób, co mówię. Na razie.
   Po tych słowach Oh zatrzasnął za sobą drzwi i zbiegł szybko po schodach. Nie korzystał z windy, bo i po co? 
Przeznaczenie nie może czekać. 



   Witam~
   No, kto by pomyślał, że się zbiorę i napiszę w dwa dni po ostatniej notce, co? Chyba wena przestała się fochać i wróciła do mnie. Miejmy nadzieję, że już się na mnie nie wypnie. Ale co do tego, co jest wyżej. W zakładce z one-shotami znajdziecie pierwszą część tego hentai, jeśli ktoś nie pamięta o co chodziło. Oczywiście jak zawsze dziękuję Dubu za korektę oraz Unni i Avie za motywację. 
   W każdym razie, żeby nie przedłużać - mam nadzieję, że szybko uda mi się dodać coś następnego, a wy z chęcią przeczytacie to, a na kolejne będziecie czekać<3