PsychoYeol dla Yeola~




  Ciemnym i dość wąskim korytarzem szedł wysoki chłopak. Właściwie szedł jest złym określeniem. Był eskortowany przez sześciu mężczyzn.
Po paru minutach krążenia w labiryncie korytarzy dotarli do dużych, stalowych drzwi. Jeden z mężczyzn podszedł do nich i zasłaniając sobą pokrętło do wpisania kodu odblokował odrzwia.
   - Wprowadźcie go - rzucił do pięciu strażników, a sam wszedł do środka jako pierwszy.
   Znajdował się w pokoju przesłuchań. Wewnątrz czekali na niego technicy i dwóch innych policjantów. Na ich pytające spojrzenia skinął głową, na co oni poprawili się w fotelach i włączyli głośniki w pomieszczeniu za lustrem weneckim. Po chwili policjanci wprowadzili osadzonego do środka, od razu prowadząc go do następnego pokoju. Jeden z nich zablokował mu możliwość ucieczki, przypinając go za kostki do krzesła. Ręce miał już w kajdankach.
Po tym wszyscy opuścili pomieszczenie, w którym znajdował się osadzony, zamykając za sobą szczelnie drzwi.
   - Jesteście gotowi?
   - Jeśli można być do końca gotowym na wysłuchiwanie czegoś takiego, to powiedzmy.
   - Bądźcie uważni. Wszystko ma być jak najdokładniej zarejestrowane. W tym przypadku liczy się każde jego słowo.
   Zebrani skinęli zgodnie głowami. Śledczy wziął głęboki oddech i nacisnął klamkę. Szybko zamknął za sobą drzwi i spokojnym krokiem ruszył w stronę stołu. Czy się denerwował? Oczywiście. Właśnie przebywał w ciasnym pomieszczeniu z jednym z największych kryminalistów, z jakimi w ogóle kiedykolwiek miał do czynienia.
   Kiedy stanął za swoim krzesłem, chłopak naprzeciwko nawet się nie poruszył. Kompletnie zero reakcji. Może to i lepiej?
   Usiadł jak najciszej potrafił, położył teczkę z dokumentami na stole i oparł łokcie na blacie.
   - A więc Park Chanyeol, zgadza się?

~*~

   - Masz fajki? - odpowiedział po dłuższej chwili pytaniem.
   Mężczyzna spojrzał na niego uważnie.
   - Nie palę.
   - Ale ja owszem. Masz, czy nie?
   - Nie.
   - Wielka szkoda.
   - Jeśli będziesz współpracować - dostaniesz - zachęcił śledczy.
   Osadzony zaśmiał się gardłowo i znów zamilkł.
   - Wiesz, o co jesteś oskarżony, prawda?
   - Oczywiście, nie jestem idiotą.
   - No tak. Dobrze, możemy zaczynać?
   Chanyeol skinął nieznacznie głową, po czym uniósł ją.
   Był młodym chłopakiem, zaledwie dwudziestodwuletnim. Jego czerwono-bordowe włosy opadały miejscami na twarz. Miał nieduże przenikliwe ciemne oczy i lekko odstające uszy. Był dobrze zbudowany, ale szczupły i wysoki.
Można by powiedzieć, że przerośnięty dzieciak ze słodką buźką i spokojnym usposobieniem. Jednak nic bardziej mylnego.
Park Chanyeol był całkowicie świadomy swojego wyglądu i możliwości, które on mu dawał. Wykorzystywał to przez lata, kiedy był trainee przed debiutem oraz w czasie trwania kariery zespołu, która zakończyła się w tragiczny i niespodziewany sposób.

~*~

   - Czym się kierowałeś? Czy miałeś jakieś konkretne powody? Mieliście problemy w zespole? Kłóciłeś się z nimi?
   - Nic z tych rzeczy.
   - Więc co?
   - Sztuka.
   - Słucham?
   - Nie udawaj, że nie słyszałeś.
   - Rozwiń myśl.
   Chanyeol przewrócił teatralnie oczami i westchnął znudzony.
   - Mama od zawsze mi powtarzała, bym był wyjątkowy, oryginalny. Nie wystarczała mi ta sława, którą dysponowałem. Chciałem zrobić coś wielkiego. Coś, dzięki czemu dowie się o mnie cały świat, nie tylko pół.
   - I dlatego postanowiłeś zamordować piątkę swoich najbliższych przyjaciół, z którymi pracowałeś dobrych parę lat.
   - Nie inaczej.
   - Wiesz, że to, co zrobiłeś to wyraz największego bestialstwa? Że sam przez to poniesiesz najwyższą karę? Szczególnie, że byłeś w tamtym momencie całkowicie poczytalny.
   - Wiedziałem, że więzienie to nie bajka, ale żeby robić z osadzonych totalnych bezmózgów. Panie władzo - przeciągnął chłopak.
   Śledczy przetarł oczy wierzchem dłoni i otworzył teczkę. Jego oczom po raz kolejny ukazały się makabryczne zdjęcia przedstawiające miejsce zbrodni i zamordowanych.
   - W takim razie po kolei... - powiedział ponuro i wyjął pierwsze zdjęcie.
   Chwilę mu się przyglądał, po czym odwrócił je w stronę Chanyeola.
   - Kim Junmyeon. Lat dwadzieścia trzy, tak?
   - Po co pytasz, skoro wiesz?
   - Opowiedz mi o tym.
   - Z nim poszło chyba najłatwiej. Śpi, a raczej spał w pokoju ze mną, więc wystarczyło zagrozić mu bronią, żeby siedział cicho.
   - Nie próbował się bronić?
   Chanyeol parsknął i odparł:
   - Panie władzo, pan mu się przyjrzy. Czy takie chucherko dałoby mi radę? Szczególnie niedospane i przerażone.
   Funkcjonariusz obdarzył fotografię szybkim spojrzeniem, po czym zwrócił wzrok z powrotem na Chanyeola.
   - Sekcja zwłok wykazała, że denat zmarł w wyniku uduszenia. Jednak na jego szyi znajduje się głęboka rana.
   - Krawat kolumbijski. Wyprzedzam kolejne pytanie. Ta metoda polega na poderżnięciu gardła w taki sposób, iż powstaje dziura, przez którą potem przeciąga się język. Tego akurat nie zrobiłem, bo niezbyt miałem czas.
   Śledczy stłumił w sobie odruch wymiotny wyjmując kolejne zdjęcie.
   - Do Kyungsoo. Lat dwadzieścia jeden. Śmierć od pchnięcia nożem w pierś.
   - Mam coś dodać?
   - Nie trzeba. Oh Sehun. Lat dwadzieścia. Uduszony poduszką.
    Chanyeol kiwnął głową na znak zgody.
    - Kim Jongin. Równolatek poprzedniego denata. Powieszenie?
   - Mhm - przytaknął chłopak. - Baekhyun siedział ogłuszony na łóżku, więc nawet nie oponował. Jongin przez chwilę się szarpał, ale dostał w czapę i się uspokoił.
   - Podobno powiesiłeś go na drążku do ćwiczeń za pomocą prześcieradła.
   - Doskonały materiał, jak pan widzi.
   - Rozumiem... Ostatnią ofiarą był Byun Baekhyun. Zgon nastąpił najpóźniej - policjant pokazał Chanyeolowi ostatnie zdjęcie. - Zmarł w wyniku licznych obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych. Nad nim zwyczajnie się znęcałeś. Dlaczego?
   - Był ostatni.
   - To wszystko?
   Chanyeol uniósł wzrok i wbił go w twarz mężczyzny.
   - Był pan kiedyś zakochany, panie władzo?
   - Nie ma to żadnego związku ze sprawą.
   - Ach, przeciwnie.

~*~

   - Błagam cię Chanyeol! - zawył Baekhyun.
   - Masz szansę. Daję ci wybór. Możesz żyć - odpowiedział kreśląc równocześnie dziwne znaki scyzorykiem na nagiej piersi chłopaka.
   - Przestań! - krzyknął przerażony Byun.
   - Wiesz jak łatwo będzie upozorować nasze zniknięcie?
   - Nie będę żył z mordercą! - z oczu Baekhyuna popłynęły łzy.
   - Artystą, skarbie. Z artystą.
   Baek otworzył oczy szeroko, chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnował. Chanyeol pokiwał głową.
   - Rób, co masz robić - Baekhyun odwrócił wzrok i zagryzł wargi.
   Chan wstał z klęczek i udał się do kuchni. Wrócił ze ścierką i sporych rozmiarów nożem. Sprawdził raz jeszcze, czy drzwi są dokładnie zamknięte, zasłonił zasłony jak najszczelniej, po czym stanął przed kulącym się na podłodze Baekiem.
   - Pytam ostatni raz - jesteś pewien swojej decyzji?
   Byun skinął głową z ledwością.
   - No to do roboty.

  ~*~


   Kiedy po raz pierwszy scyzoryk przejechał po jego bladej skórze zostawiając za sobą czerwone bruzdy, poczułem przyjemne mrowienie w głowie. Nie wiedzieć czemu byłem zadowolony z tego, co robię. Miałem plan.
   Ścierka skutecznie zagłuszała jego jęki, które co chwilę przechodziły w płacz. Wiercił się, jednak szybko zorientował się, że będę mu sprawiał jeszcze większy ból, jeśli nadal będzie tak robił. Zaprzestał.
Nie ciąłem głęboko. Delikatnie. Tak, jakbym miał do czynienia z najcieńszą tkaniną, której i tak nie wolno mi do końca przedziurawić. Parę minut potem przyjrzałem się swojemu dziełu. Napis EXO prezentował się nad wyraz imponująco. Do tego tak cudownie komponował się z bladą jak ściana karnacją Baekhyuna.
Swoją drogą już na początku wyzbyłem się tego dziwnego uczucia, czegoś w rodzaju hamulca, który powstrzymywał mnie przed wykonaniem pierwszego pociągnięcia. Chyba po prostu myślałem, że zgodzi się ze mną uciec.
   Dałem mu chwilę odpoczynku. Niech pocierpi.
   - Myślałem, że będziesz się bardziej stawiał, wiesz? Że będziesz krzyczał, kopał i różne takie. Ale mój wernisaż chyba skutecznie cię do tego zniechęcił.
   Potem przeszedłem do rąk. Od ramion aż po nadgarstki ozdobiłem go krótkimi cięciami. Sięgnąłem po spirytus. Widziałem w jego oczach bezbrzeżne przerażenie, co było punktem zapalnym do działania. Wacik zamoczyłem w przezroczystej cieczy, po czym położyłem na najsilniej krwawiącej ranie. Baekhyun zaczął sapać i jęczeć.
Muzyka dla moich uszu.
Zemdlał po chwili. Cóż, szkoda, myślałem, że sobie z nim porozmawiam.
Potem wszystko potoczyło się szybko. Jego ciało z minuty na minutę pokrywało coraz więcej sińców, krwiaków i ran. Wyglądał pięknie. Chciałem zrobić zdjęcie, ale nie miałem telefonu pod ręką. Co za strata.
Skończyłem, a on był już na skraju. Wiedziałem, że zaraz skona, więc odwiązałem jego usta i czekałem, czy przemówi.
Jednak nie postarał się za bardzo.
   - Wybaczam ci...

~*~

   - Jestem w szoku - jeden z dwójki siedzących po drugiej stronie lustra policjantów otarł czoło chusteczką i odetchnął głęboko. 
   - Nie rozumiem... - dodał drugi. - Ten człowiek naprawdę jest zdrowy?
   - Podobno. Wstępne badania nie wykazały niepoczytalności, ale zaraz mają dostarczyć te bardziej szczegółowe.

~*~

   "Oskarżony: Park Chanyeol.
   Wyniki: Badania dowodzą, iż w momencie popełnienia zarzucanych mu czynów chłopak był niepoczytalny. Cierpi on na chorobę psychiczną, która klasyfikuje go do określonej podgrupy chorych.
Psychopatyczne skłonności ukazują się dopiero po latach. Psychopata funkcjonuje w społeczeństwie całkowicie normalnie. Jest nieszkodliwy. Jednakże w jego mózgu zachodzą zmiany, które wychodzą na jaw w chwili popełnienia pierwszego morderstwa."

~*~

   "Sąd okręgowy w Seulu, po rozpatrzeniu sprawy oskarżonego Park Chanyeola i wszystkich dotyczących jej okoliczności, postanawia, iż pięciokrotne morderstwo, w tym jedno ze szczególnym bestialstwem i okrucieństwem, musi zostać ukarane. Oskarżony Park Chanyeol zostaje skazany na karę natychmiastowego pozbawienia życia poprzez podanie mu dożylnie odpowiedniej dawki trucizny."

~*~

   Wyrok został wykonany kolejnego dnia po zakończeniu rozprawy. Lekarz więzienny po pół godzinie od podania skazanemu trucizny mógł dopiero stwierdzić zgon. Chanyeol walczył przez długie trzydzieści minut. Życie uleciało z niego wraz z ostatnimi słowami:
   - Niczego nie żałuję.


   Witajcie kochani.
   Co tu dużo mówić. Z dedykacją dla mojego kochanego Yeola. Dziękuję Dubu, Unni i Avie^^
   Jestem ciekawa waszych reakcji~
   So enjoy <3