Cousin


   - Czy możemy już wychodzić, noona? - jęknąłem, przyglądając się, jak moja siostra nakłada sobie na twarz kolejne warstwy makijażu.
   Spojrzała na mnie z politowaniem i pokręciła głową.
   - Taemin, jesteś męczący. Zrób sobie parę rundek wokół domu albo coś, bo mi jeszcze chwilę zejdzie - Hyoyeon podeszła do drzwi i zatrzasnęła mi je tuż przed nosem. 
   Idąc po schodach na parter mruczałem jakieś nieprzychylne komentarze pod kątem mojej siostry. Wszedłem do kuchni. Zastałem w niej ojca, który właśnie kończył jeść śniadanie.
   - Ty jeszcze nie pracy? - zapytałem i otworzyłem lodówkę, w poszukiwaniu mleka bananowego.
   - Właśnie wychodzę. Podwieźć cię do szkoły? - zapytał, wstając od stołu.
   Chwilę zastanowiłem się nad jego propozycją. Była dość kusząca, biorąc pod uwagę, że Hyoyeon przez całą drogę mówiła tylko o sobie, a ja nie miałem prawa głosu. Ale z drugiej strony, gdybym ją zostawił, obraziłaby się, więc niestety musiałem tacie odmówić.
   - Nie, dzięki. Zaczekam na nią - mówiąc to, wskazałem palcem w górę.
   Tata popatrzył na mnie ze współczuciem i poklepał mnie po ramieniu.
   - Powodzenia - rzucił, po czym wyszedł z kuchni.
   - Łatwo ci mówić... Ty nie musisz spędzać z nią całego dnia... - mruknąłem pod nosem i zabrałem się za śniadanie.
   Minęło piętnaście minut, zanim Hyoyeon łaskawie raczyła do mnie dołączyć. Całe szczęście moja noona nie jada śniadań, bo twierdzi, że się odchudza, więc mogliśmy wyjść od razu. Na dworze był środek zimy, więc dotarcie do szkoły zajęło nam prawie dwadzieścia minut. Normalnie dochodzimy tam w dziesięć, ale śnieg nam to skutecznie uniemożliwił. Przez cały czas Hyoyeon nawijała jak to wczoraj była ze swoim chłopakiem w centrum handlowym. Temat Minho nie bardzo mnie interesował. Byli ze sobą od pół roku i już powoli miałem dość jej nawijania o nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. W sumie, to naprawdę go lubiłem. Strasznie sympatyczny gość. Bywał u nas prawie codziennie. Czasem nawet zabierali mnie na jakieś imprezy. Ale podczas gdy oni słodzili sobie nawzajem, zapijając się niemalże w trupa, ja musiałem odpierać ataki zdesperowanych homoseksualistów, których w klubach było mnóstwo. Powiem szczerze, że mój wygląd może rzeczywiście mógł sugerować, że jestem gejem, ale żeby tak od razu się podwalać do obcego chłopaka, który jest pewnie dobrych parę lat młodszy? Zazwyczaj trafiałem na zdesperowanych trzydziestolatków, którzy albo nie znaleźli jeszcze swojej drugiej połówki i szukali jej, jak widać, z marnym skutkiem, albo na takich, którzy zdecydowali się na chwilę zapomnienia w pierwszym lepszym klubie i chociaż chwilową ucieczkę od żon. Sądzicie, że jestem naiwny, czekając na "tego jedynego"? Bo ja tak... Cóż, dzisiejszy świat całkowicie pozbawiony jest romantyzmu. Nawet nie jestem pewny, czy co poniektórzy znają to słowo. W klubach strasznie dużo ludzi stosuje ocieractwo. Dziwnym sposobem ja właśnie prawie zawsze trafiam na takie osoby. Ugh, naprawdę chce mi się wtedy wymiotować. Właściwie, to gdyby tylko chciał, mógłbym się przespać z jakimkolwiek facetem. Ot tak, dla zabawy, jak to mówią. Tylko, że ja jestem jak dziewczyna - seks jest dla mnie czymś, do czego podchodzę zbyt emocjonalnie. Cóż, taki już jestem... Szczerze mówiąc, to czasami naprawdę mam ochotę pieprzyć się z pierwszym lepszym, ale kiedy już upatrzę sobie kogoś, kto jest taki w miarę do zniesienia, to w ostatniej chwili po prostu brakuje mi odwagi i rezygnuję. Dlaczego? Rok temu zostałem zwyczajnie wykorzystany w dość brutalny sposób, to tyle. A mimo to nadal czuję pociąg do kontaktu fizycznego. To dziwne. Ludzie po takim wydarzeniu zazwyczaj nie chcą bliskości. Ale ja jestem inny. Potrzebuję jej i to bardzo. 
   - Taemin, mówię do ciebie - Hyoyeon zamachała mi ręką tuż przy twarzy.
   - Przecież cię słyszę... - burknąłem i "zakopałem się" w swoim obszernym szalu aż po nos.
   - A więc co mówiłam? - zapytała.
   Zerknąłem na nią i wzruszyłem ramionami. 
   - No właśnie. Nie kłam, bo ci nie wychodzi - rzuciła zgryźliwie i popatrzyła na mnie z wyższością.
   - Musisz zawsze się mnie czepiać? Mam już naprawdę po uszy twojego ciągłego nawijania po Minho, wiesz? - założyłem ręce i zrobiłem minę obrażonego dzieciaka.
   Moja noona prychnęła z pogardą i odpowiedziała:
   - Jest moim chłopakiem, więc to chyba nie jest dziwne, że o nim mówię. Tata zawsze mnie słucha - jej ton głosu był przepełniony pretensją do mojej osoby.
   - No dobrze, więc o czym mówiłaś...? - westchnąłem ciężko i wcisnąłem ręce w kieszenie kurtki.
   - Jutro do Minho przyjeżdża jego kuzyn z Pusan. Wyskoczymy gdzieś pewnie wieczorem. I pytałam czy nie chciałbyś iść z nami.
   Ożywiłem się nieco na dźwięk jej słów. Za każdym razem, gdy poznawałem nowego chłopaka, miałem cichutką nadzieję, że może tak jak ja jest gejem. Jednak moje modły zostały wysłuchane tylko raz. Niestety, chłopak okazał się być młodszy ode mnie o jakieś trzy lata, a z racji tego, że miałem wtedy osiemnaście, on miał piętnaście. A dla mnie taka różnica wieku w przypadku jakiegokolwiek kontaktu fizycznego jest co najmniej nieetyczna. Zresztą co ja bym mógł robić z jakimś piętnastolatkiem? Teraz mam dwadzieścia lat i nadal czekam na swoją pierwszą miłość. Czy się doczekam? Nie wiem... Bardzo często też ludzie biorą mnie za dziewczynę. To przez to, że mam długie włosy i, jak twierdzą wszyscy, bardzo delikatne rysy. Może i rzeczywiście tak jest. Ale uwagi tego typu bardzo mnie denerwują...
   - Z przyjemnością z wami pójdę - odpowiedziałem entuzjastycznie. - Jest możliwość, że kuzyn Minho będzie ze mną przynajmniej rozmawiał i nie będę się nudził...
    - Oj Minnie, jak ci nie pasuje nasze towarzystwo, to przecież nikt cię nie zmusza, żebyś z nami wychodził. Ja to robię dla ciebie. Żebyś sam w domu nie siedział. Bo kiedyś skończysz jako stary kawaler, który za przyjaciół ma dwa pudle, a nie normalnych ludzi - powiedziała Hyoyeon.
   Tak, moja noona i Minho twierdzili, że zbytnio zamykam się w sobie. Cóż, może to i racja, ale ja chcę się zadawać z byle kim. To nie w moim stylu. Oni mieli furę znajomych, a ja jedynie najlepszego przyjaciela. Ale mi to w zupełności wystarczy. Wolę mieć jedną, ale w pełni zaufaną osobę, niż tysiąc takich, które ledwo znam. Zresztą Key robi na co najmniej pięciu. Nawet Hyoyeon jest mniej wygadana niż on. Co ja mówię? KAŻDY jest mniej wygadany niż Key!



~*~


   - Minnie! - Kibum zauważył mnie jeszcze kiedy byłem dobre piętnaście metrów od niego.
   W paru zgrabnych susach przemierzył korytarz i rzucił się na mnie, trajkocząc coś przez cały czas. Jak zwykle odwzajemniłem uścisk i poklepałem go lekko po plecach. Zobaczyłem, że w zmierza w naszą stronę grupka osiłków z szkolnej drużyny futbolowej. Minho również do niej należał, ale niestety nie dostrzegłem go, więc niechybnie usłyszę jakąś uwagę odnośnie mojej orientacji. Key pewnie też tego nie uniknie... 
   - Ej, chłopaki patrzcie! Gejostwo się szerzy. Jakie to strasznie, prawda? - rzucił wyzywającym tonem najwyższy z futbolistów, po czym przystanął tuż przed nami.
   Key słysząc złośliwą uwagę pod naszym adresem, odkleił się ode mnie, zwrócił w stronę chłopaka i spojrzał na niego z nieukrywaną dezaprobatą.
   - A masz z tym jakiś problem? My przynajmniej nie należymy do takiej szarej masy, jak ty i banda twoich przydupasów.
   Chłopak zaniósł się szyderczym śmiechem i zerknął na Kibuma.
   - Poważnie? To ja w tym towarzystwie jestem przydupasem? - parsknął.
   - Nie nazywaj go tak - nie wytrzymałem.
   Spojrzenia zawodników drużyny piłkarskiej spoczęły w tym momencie na mnie. "Główny" osiłek wysunął się na czele i posłał mi kpiarski uśmiech.
   - Masz coś jeszcze do powiedzenia pedałku? - warknął, mrużąc oczy.
   - Taemin, daj spokój... - mruknął Key.
   Zazwyczaj wolał załatwiać takie sprawy sam, ale przecież to nie dotyczyło tylko jego, więc musiałem zareagować. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale uciszyłem go energicznym gestem dłoni.
   - Posłuchaj mnie, nie masz prawa dyskryminować gejów, rozumiesz? To nasza sprawa, jakiej jesteśmy orientacji, więc nie wpierdalaj się w to, gnoju. Dotarło do ciebie to, co powiedziałem, czy mam powtórzyć? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
   Zapadła cisza. Pierwszy raz odważyłem się tak dosadnie dać o zrozumienia temu debilowi, że nie pozwolę Key i siebie tak traktować. Futbolista mierzył mnie nienawistnym wzrokiem. Widziałem, że dłonie zaciska w pięści. 
   - Chodźmy Minnie. Nie będziemy tracić z nimi czasu. Jemu jeszcze chwilę zejdzie, zanim dotrą do niego twoje słowa. No cóż, takie są właśnie "uroki" posiadania mózgu wielkości orzeszka ziemnego... - rzucił Key i pociągnął mnie za rękę.
   Jednak ja stałem w miejscu i patrzyłem na niego przerażony. Nie było szans, żeby to, co powiedział, pozostało bez odpowiedzi ze strony zawodnika. Podczas gdy Kibum mówił coś o spadającym w zastraszającym tempie poziomie inteligencji w naszej szkole, chłopak zamachnął się, i gdyby nie to, że popchnąłem zdezorientowanego Key w bok, zapewne zaliczyłby mocne uderzenie w twarz. 
    - Pojebało cię?! - krzyknął mój przyjaciel, kiedy tylko dotarło do niego to, że mógł teraz leżeć na ziemi w kałuży krwi. 
   Pokręciłem głową w geście zrezygnowania i podbiegłem do Key. Pomogłem mu podnieść się z ziemi i dałem do zrozumienia, że powinniśmy spadać. Kibum był jednak za bardzo zdenerwowany, by mnie słuchać i myśleć trzeźwo. W sekundzie pokonał odległość dzielącą go od futbolisty i zaczął wykrzykiwać jakieś niezidentyfikowane przymiotniki pod jego adresem. Atakowany chłopak stał oniemiały. Pierwszy raz ja i Key tak się zachowaliśmy. Pierwszy raz zaczęliśmy się bronić. Nagle Kibum zaczął okładać tors chłopaka pięściami. Wiele razy widziałem go wkurzonego, ale chyba jeszcze nigdy aż tak. Podbiegłem do niego i usiłowałem odciągnąć go od zawodnika, który wyraźnie zbierał się, by przyłożyć mojemu nadpobudliwemu przyjacielowi. I tym razem Key raczej nie uniknąłby nauczki. Scence, której byłem uczestnikiem, zdążyła zebrać już wokół nas spory tłumek gapiów. Czułem się niezręcznie, bo nie lubiłem, gdy ludzie tak intensywnie się na mnie patrzyli. Jednak postanowiłem to zignorować i spróbować opanować Kibuma. Niestety, nie dałem rady uchronić go przed ciosem wściekłego futbolisty. Bezradnie patrzyłem, jak Key upada na ziemię, trzymając się za nos. Po chwili spomiędzy jego palców pociekła krew. Spojrzałem przerażony na ogarniętego furią chłopaka. Teraz jego uwaga skupiła się na mnie.
   - Przyznaj, że jesteś obrzydliwym pedałem albo podzielisz los twojego kochanego przyjaciela - warknął chłopak.
   Mimowolnie zacząłem się cofać. On natomiast co raz bardziej się do mnie zbliżał. Po chwili przylgnąłem plecami do zimnej ściany. Przełknąłem ślinę. Tak, byłem śmiertelnie przestraszony. Bałem się, że rzeczywiście dostanę w pysk. Zerknąłem w stronę przyglądającym się temu wszystkiemu ludziom. Nagle spostrzegłem, że ktoś wyłania się spomiędzy nich. To był Minho. Odetchnąłem z ulgą, bo wiedziałem, że przyjdzie mi z pomocą.
   - Co tu się dzieje? - zapytał, podchodząc do mnie.
   - Minho, ten szczyl... - zaczął futbolista, ale chłopak mojej noony zmroził go wzrokiem i warknął:
   - Morda. 
   Kolega Minho skulił się w sobie i zrobił parę kroków w tył. Tak, trzeba przyznać, że Choi budził duży respekt. Był kapitanem i wszyscy się go słuchali. Dlatego już się nie bałem. Wiedziałem, że mnie obroni.
   - Co się stało? - powtórzył pytanie.
   - To, co zawsze... - westchnąłem.
   Minho nie odpowiedział, bo naszą uwagę zwrócił jęk Kibuma. Zupełnie o nim zapomniałem! Rzuciłem się w jego stronę i uklęknąłem obok niego. Nos miał rozkwaszony, a twarz już teraz całą we krwi. Sięgnąłem do jego torby, która leżał nieopodal i wyciągnąłem paczkę chusteczek higienicznych. Zacząłem delikatnie oczyszczać jego twarz. Key co chwilę jęczał i przeklinał pod nosem. Spojrzałem na Minho. Skinął głową i odwrócił się w stronę kolegi z drużyny. 
   - Dlaczego mu to zrobiłeś? - zapytał twardo.
   - J-ja... - chłopak nie wiedział, co ma powiedzieć.
   - Jeszcze raz tkniesz Taemina albo Kibuma, to ci kurwa łeb przetrącę - wycedził Minho.
   Chłopak patrzył na niego przerażony. Chwilę potem pokiwał niepewnie głową i spuścił wzrok.
   - No - skwitował Choi. - Dobra ludzie, koniec przedstawienia - dodał.
   Ku mojej uldze uczniowie zaczęli się rozchodzić. Po chwili zostaliśmy tylko ja, Kibum i Minho.
   - Dziękuję - westchnąłem i uśmiechnąłem się lekko do Choi.
   - Nie ma sprawy - odwzajemnił uśmiech. - Nie pozwolę, żeby tak was traktowali.



~*~


   - Gotowy jesteś? - Hyoyeon wetknęła głowę do mojego pokoju i obrzuciła mnie badawczym spojrzeniem.
   - Tak, możemy iść - uśmiechnąłem się do niej lekko.
   Zabrałem wszystkie niezbędne rzeczy, zgasiłem światło i podążyłem za moją nooną. Szybko ubraliśmy się, zakomunikowaliśmy rodzicom, że wychodzimy i opuściliśmy mieszkanie.
   Jeżeli mam być szczery, to byłem naprawdę zdenerwowany. Poprzedniego dnia, po powrocie ze szkoły wypytywałem Hyoyeon o tego kuzyna Minho. Z jej opisu wywnioskowałem, że był naprawdę przystojny. Był starszy ode mnie o cztery lata, ale tym akurat się nie przejmowałem. Modliłem się w duchu, by okazał się gejem. Albo chociaż, żeby był bi... 


~*~


   Weszliśmy do klubu. Było w nim strasznie dużo ludzi. Hyoyeon torowała nam drogę w stronę upatrzonej przez siebie, zaraz po wejściu, obszernej sofy w rogu pomieszczenia. Gdy w końcu do niej dotarliśmy, moja siostra odetchnęła z ulgą. 
   - Kiedy przyjdzie Minho? - zapytałem, gdy już usiedliśmy.
   - Powinien zaraz być. A coś ty taki ciekawy, hm? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
   Zastanowiłem się na odpowiedzią. Przecież jej nie powiem, że denerwuję się z powodu możliwości poznania nowego chłopaka.
   - Po prostu nie chcę tutaj siedzieć tylko z tobą - wyszczerzyłem się złośliwie w jej stronę. - Skoro mam poderwać jakiegoś faceta, to nie mogę wyglądać, jakbym z tobą był, nie?
   - Nie bądź złośliwy - skarciła mnie. - Pamiętaj, masz być były dla Onew.
   - On się tak nazywa? - zdziwiłem się.
   - Właściwie, to Jinki. I nie pytaj mnie, dlaczego Onew, bo nie wiem.
   Pokiwałem głową i zacząłem się rozglądać. Po chwili spostrzegłem, że w naszą stronę zmierza Minho. Za nim szedł nieco niższy chłopak, który zapewne był Jinkim. Hyoyeon podniosła się ze swojego miejsca i ruchem głowy wskazała, bym zrobił to samo. Po wymienieniu wszelkich uprzejmości, które zazwyczaj towarzyszą przywitaniom, wszyscy usiedliśmy. Minho zamówił nam po jednym drinku. Rozmowa rozpoczęła się na dobre. Onew okazał się naprawdę fajnym gościem. Rozmawiało mi się z nim naprawdę swobodnie. Jednak nadal nurtowało się to jedno jedyne pytanie... W końcu odważyłem się zaproponować mu, byśmy na chwilę wyszli przed budynek. Zgodził się. Chwilę później staliśmy już przed klubem.
   - Palisz? - zapytał nagle Onew, by przerwać trwającą między nami ciszę.
   Spojrzałem na niego z uśmiechem i przytaknąłem. Prawda jest taka, że nie jestem palaczem. Poczęstuję się czasami, ale na własną rękę nigdy nie kupuję, bo to tylko strata kasy.
   Sięgnąłem po papierosa i zapaliłem go od podanej mi przez Onew zapalniczki. Zaciągnąłem się i poczułem w ustach kwaśny posmak. Skrzywiłem się lekko, ale chwilę potem znów się uśmiechnąłem. 
   - Mogę cię o coś zapytać? - zagaił Jinki.
   - Jasne.
   - Trochę mi głupio, ale nurtuje mnie to od samego początku naszego spotkania... - Onew zawahał się przez chwilę. - Jesteś gejem?
   Poczułem się, jakbym zaliczył mocnego headshota. Spojrzałem na niego zdziwiony.
   - A skąd to pytanie? 
   - No wiesz... Jakoś tak mi przyszło... Przepraszam, nie powinienem cię pytać o takie rzeczy... - speszył się Onew.
   Uśmiechnąłem się lekko i odparłem:
   - Po czymkolwiek to wywnioskowałeś, masz rację. Jestem gejem.
   Jinki momentalnie podniósł głowę i zaczął przyglądać mi się z uwagą. Uśmiechnąłem się niewinnie i wzruszyłem ramionami.
   - A ty? - zapytałem.
   "Błagam, powiedz tak..." - myślałem.
   - Owszem, jestem - Onew jakby się ożywił.
   Jego odpowiedź wbiła mnie w ziemię. Od wczoraj modliłem się, by Jinki okazał się homoseksualistą. A gdy dzisiaj go zobaczyłem, gdy zobaczyłem, jaki jest przystojny i jak cudowny ma charakter, poczułem coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Dziwne uczucie w żołądku. Moja noona określa takie zjawisko mianem "motylków". No cóż, w pewnym sensie ma rację.
   - Wracamy do środka? - Onew spojrzał na mnie, ciągle się uśmiechając.
   - Chodźmy - odpowiedziałem. 
   Gdy ruszyłem z miejsca, nagle poczułem, że Jinki chwyta mnie delikatnie za rękę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Czułem, że Onew jest moją bratnią duszą i byłem z tego powodu naprawdę szczęśliwy. Był to początek pięknej przyjaźni. A może nawet czegoś więcej?


   Dobry wieczór kochani^^ Oglądanie meczu sprzyja mojej wenie XD Nie wiem czemu to tak na mnie zadziałało:D Dedykuję tego one - shota Maknae Star, bo jest największą fanką OnTae, jaką znam^^ Trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania!<3
   

3 komentarze:

  1. Ojejku jakie to było cudne *~*
    Tylko biedny pobity Key mnie troszkę zasmucił XD
    Jednakże to było bardzo fajne i słodkie : D
    Dużo weny Ci życzę (I musimy więcej meczów oglądać i komentować na fejsie xD) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej *^* Jakie to śliczne~ Czemu zakończyłaś to w takim momencie?! QnQ Ale całość śliczna~

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio bardzo fajne!!! Hehhe, : )
    Ciekawe, postaram się doczytać resztę :)
    Super! masz talent i jak to mówią duży dryg.
    Nie ma scen,a i tak jest fajnie zakończone : )

    OdpowiedzUsuń