Hentai z Sehunem (cz. II)



   - Daleko jeszcze? - Chanyeol po raz kolejny westchnął ostentacyjnie, co wywołało serię oburzonych spojrzeń ze strony kobiety w podeszłym wieku siedzącej naprzeciwko. 
   - Czy ty chcesz, żeby ona - tu Kai zrobił "dyskretny" ruch głową - wywaliła nas wszystkich na raz z tego metra? A przypomnę ci tylko, że ono jedzie dość szybko...
   - Poza tym, Channie, jeździliśmy tędy setki razy, po co się pytasz? - Luhan spokojnie zwrócił się twarzą do najwyższego. 
   - Bo nie umiem wysiedzieć - zajęczał Chan, robiąc minę zbitego szczeniaka. 
   - Wytrzymasz jeszcze dziesięć minut... - mruknął Tao. 
   - Przypomnijcie mi, kiedy Chanyeol ma urodziny? - Sehun uniósł głowę i potoczył po przyjaciołach znudzonym wzrokiem.
   - Dwudziestego siódmego listopada - odparł mechanicznie Lulu, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią.
   Chłopak miał to do siebie, że jego w jakiejś tam części jednak nieco kobieca natura nie pozwalała mu nie pamiętać o tak ważnych datach. Jego przyjaciele nie zdziwiliby się, gdyby Jelonek wiedział, o której godzinie przyszli na świat. On naprawdę był zdolny posiadać takie informacje... 
   - Więc już wiemy, co kupić mu na urodziny - dokończył swoją myśl Oh, zakładając ręce. 
   Channie na dźwięk słów maknae uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się radosne iskierki. W akcie podekscytowania poklepał się parokrotnie dłońmi po kolanach, po czym zapytał zaciekawiony:
   - Co mi kupicie?
   - Maść na hemoroidy - odpowiedział Sehun, z tak samo grobową miną jak przedtem. 
   Chanowi ramiona opadły, a Luhan zachłysnął się powietrzem. Kai, siedzący najbliżej bordowowłosego, zaczął go uderzać otwartą dłonią w plecy, podczas gdy tamten zanosił się kaszlem. Tao spojrzał na maknae zniesmaczony i pokręcił głową. Natomiast kobieta, która najwyraźniej przysłuchiwała się całej tej wymianie zdań, prychnęła i posłała Sehunowi pełne pogardy spojrzenie. Gdyby Oh nie był sobą, prawdopodobnie przeprosiłby za swoje zachowanie albo w ogóle tych słów nie wypowiedział, ale on tylko zaśmiał się szyderczo i pokiwał głową wyraźnie zadowolony, bo gromy, którymi kobieta w niego ciskała, kompletnie nie robiły na nim wrażenia. Co więcej - chłopak czuł się spełniony.
W pewnej chwili w jego głowie zaświtała jeszcze jedna, o wiele bardziej ohydna myśl. Spojrzał wilkiem na kręcącą się niespokojnie kobietę i odchrząknął. Wszyscy spojrzeli na niego z wyczekiwaniem. W oczach Lulu odbijało się niemalże przerażenie, bo wiedział, że maknae szykuje coś "specjalnego". Już on go znał...
   - Albo ewentualnie gumową lalkę! - zaczął przesadnie głośno. - Taką wiecie, żeby mógł sobie poruchać, bo znając jego refleks, to w Baekhyunie za szybko nie zamoczy. 
   W części metra, w której siedziała piątka przyjaciół zapadła grobowa cisza. Dopiero kolejny spazmatyczny napad kaszlu ze strony Luhana ją przerwał, jednak kiedy Jonginowi udało się go jakoś uspokoić, znowu było słychać jedynie turkot kół metra. 
   - Zły pomysł? - zdziwił się Sehun, patrząc po każdym ze swoich towarzyszy z osobna. 
   Jednak nikt się nie odezwał. W takiej sytuacji Oh powstrzymał uśmiech, który cisnął mu się na usta już od dłuższego czasu i odwrócił się przodem do okna.
   - O, to już zdaje się nasz przystanek - posmutniał. - A tak miło się rozmawiało...
   - Weź...się już zamknij - wycedził wreszcie Luhan.
   Sehun uniósł brew i zaczerpnął powietrza, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale Tao w samą porę zakrył mu dłonią usta i popchnął w stronę wyjścia, bo metro właśnie się zatrzymało. Chanyeol i Kai szybko podążyli za tą dwójką, Lulu natomiast zaczął kłaniać się każdemu z osobna i przepraszać za zachowanie Sehuna.
   - Rozumieją państwo, kolega ma poważne problemy na tle umysłowym. Właśnie idziemy z nim do zakładu, dzisiaj ma mieć ważne badania w sprawie...no ten... - zaciął się bordowowłosy. - No te takie...
   Czując, że nie da rady skłamać jeszcze raz, Jelonek pospiesznie wyskoczył na peron, rzucając na odchodnym jeszcze głośne "przepraszam", które najpewniej zostało jednak stłumione odgłosem ruszającego metra. 
Kiedy tylko znalazł się w pobliżu przyjaciół, zaczął rzucać w stronę Sehuna najgorsze chińskie obelgi jakie znał. Parę osób popatrzyło na chłopaka dziwnym wzrokiem. Pewnie byli Chińczykami tak, jak Luhan...
   - Czy ciebie już do końca pojebało? - warknął już o wiele ciszej, gdy znalazł się tuż przy maknae. 
   Oh uśmiechnął się z wyższością, chciał odpowiedzieć, ale Lulu przerwał mu ruchem ręki.
   - NIC-JUŻ-NIE-MÓW.
   - Czyżbyś uważał, że obrzydziłem tej przesympatycznej pani jazdę? - Sehun zrobił zdziwioną minę.
   - Owszem - starszy zacisnął pięści i uniósł wzrok. - Boże, że też mnie tak pokarałeś... 
   - W poprzednim życiu musiałeś bardzo grzeszyć - wtrącił się cicho Kai, uśmiechając się nieznacznie. 
   - Weź się już przymknij, błagam... - Tao posłał przyjacielowi zbolałe spojrzenie.
   Jongin wyszczerzył się do niego i założył ręce. 
   - Nie krzyczcie tak. Ludzie się patrzą - wyszeptał Chanyeol, który od dłuższej chwili nerwowo rozglądał się dookoła.
   - Która jest godzina? - Luhan wyszarpnął rękę Jongina z kieszeni jego spodni i zerknął na zegarek. - Gdzie on jest...
   - Kuku - ni stąd ni zowąd zza Lulu wyskoczył ciemnowłosy chłopak.
   Na widok przerażenia malującego się na twarzy Jelonka, nowo przybyły roześmiał się serdecznie i powiedział:
   - Więcej uśmiechu, rybko.
   - Mam was dość! - Luhan tupnął i naburmuszony odwrócił się na pięcie, po czym ruszył przed siebie. 
   - Co go ugryzło? - zapytał ciemnowłosy. 
   - Lay, proszę cię, przecież to Lulu. On jest jak kobieta.



~*~


   - Mógłbyś już dać sobie spokój? - zapytał zrezygnowany Jongin, idąc w ślad za Luhanem, który czując na karku oddech przyjaciela, przyspieszał kroku.
   - Kai, odejdź - warknął zdenerwowany Jelonek rzucając przyjacielowi nieprzychylne spojrzenie. 
   Szatyn westchnął ciężko i zaprzestał prób udobruchania Lulu. 
   - Właściwie, to coście mu zrobili, że ma taki humor, hm? - zapytał Lay, patrząc na resztę. 
   - Sehuna spytaj - odparł beznamiętnie Tao. 
   Yixing zwrócił się w stronę maknae.
   - A więc?
   - W zasadzie to nic takiego - odpowiedział zapytany.
   - Takie tam tylko zgorszenie połowy metra - rzucił zgryźliwie Jongin. 
   - No już nie przesadzaj, dobra? To wcale nie była połowa - prychnął Oh.
   - Tylko jedna trzecia - mruknął Chanyeol. 
   - Gdybyś się nie odezwał, to ja też siedziałbym cicho - Sehun wymierzył palcem w Chana. 
- To twoja wina.
   Channie otworzył szerzej oczy i zachłysnął się powietrzem. 
   - Przecież ja tylko... - zaczął, ale Tao przerwał mu ruchem ręki.
   - Bądź mądrzejszy.
   Chanyeol zrobił obrażoną minę, nadął policzki, ale nie powiedział już nic więcej. Zamiast tego wyprzedził resztę i dołączył do Luhana.
   - Patrzcie, zrobili sobie kółeczko urażonych... 
   - SEHUN NIE KOŃCZ - dało się słyszeć trzy wyprowadzone z równowagi głosy.
   - No dobrze już, dobrze... 


~*~


   - Jestem zmęczony - jęczał Channie przewalając się po podłodze.
   - Nie przesadzaj. Ćwiczymy od dwóch godzin - rzucił Lay.
   - Siedzenie mnie boli - sapnął Luhan i usiadł obok dogorywającego Chanyeola. 
   Sehun parsknął głupio.
   - Ale z pretensjami to do Kaia - powiedział. 
   Na dźwięk tych słów Lulu zrobił szybki zwrot w stronę maknae i z całej siły uderzył go w nogę, bo na to mógł sobie pozwolić, siedząc. Oh syknął z bólu.
   - Od kiedy Luhan umie tak mocno bić? - Chan uniósł się na łokciach i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem po przyjaciołach. 
   Xiao uśmiechnął się z tryumfem, obserwując jak maknae rozmasowuje sobie łydkę. 
   - Mój silny skarb - wzruszył się Kai, po czym zajął miejsce obok Jelonka i objął go pasie.
   Lulu skrzywił się wyraźnie, ale już nawet nie próbował się wyswobodzić z uścisku szatyna. Odsunął się jednak na tyle, na ile mu Jongin pozwolił. 
Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał dopiero Chanyeol, wzdychając głośno. 
   - To wy jesteście razem? - wypalił i otworzył oczy szeroko. 
   Luhan prychnął zdegustowany, Kai natomiast wyszczerzył się jak debil.
   - Przypuszczasz, że mógłbym upaść tak nisko? - Jelonek wzdrygnął się.
   - No wiesz... On jednak mimo wszystko nie jest taki zły... - Chan wzruszył ramionami. 
   - Musisz nad nim popracować - Jongin mrugnął do wyższego porozumiewawczo, po czym dodał, mrużąc oczy: - Ale bez skojarzeń proszę.
   - Ja nadal tu siedzę... - mruknął Lulu.
   - Moglibyśmy wrócić do ćwiczeń? - rzucił znudzonym tonem Sehun.
   Wszyscy spojrzeli na niego jak na jakiegoś upośledzonego.
   - Dobrze się czujesz? - zapytał Tao.
   - Jeszcze nigdy nie czułem się lepiej. Po prostu chcę jak najszybciej wrócić do ćwiczeń.
   - I jak najszybciej je skończyć, hm? - Lay uniósł jedną brew i założył ręce.
   - Tak. Tak właśnie. 
   - No to zaczynajmy w takim razie... - westchnął Yixing i włączył odtwarzacz.



~*~


   - Luhan, jest późno, nie chciałbyś zostać na noc? - zagaił Kai spoglądając badawczym wzrokiem w stronę bordowowłosego. 
   - Czy ja ci wyglądam na kamikadze? - skrzywił się chłopak, po czym dodał: - Poza tym nie wiem, czy zauważyłeś, ale nadal jestem na ciebie obrażony. 
   - Przecież już cię przepraszałem i to nawet nie wiem ile razy! - odparł z wyrzutem Jongin. 
   - Lu, daj spokój, on nic takiego nie zrobił - wtrącił się Sehun.
   Pozostała dwójka spojrzała na niego jakby był jakimś duchem. 
   - No co? - Oh zmarszczył brwi i uniósł lekko głowę.
   - Chyba pierwszy raz stajesz w czyjejś obronie tak po prostu - sapnął zaskoczony Xiao. 
   - Nie w czyjejś - w mojej! - wykrzyknął Kai. - Ty nigdy mi jeszcze nie pomogłeś! 
   Maknae wzruszył ramionami.
   - Zamiast korzystać z mojej najprawdopodobniej tylko chwilowej dobroci, ty masz czas na dziwienie się. Podziwiam za bezmyślność.
   - Dobra... Skoro tak, to może od razu powiedz jaki jest haczyk. Co ci załatwić, hm? - szatyn zwrócił się w stronę Sehuna i przyjrzał mu się uważnie. 
   - A kto mówi, że ja czegoś chcę? 
   - Bo nazywasz się Oh Sehun i jesteś od zawsze cholernym materialistą? - podpowiedział Lulu. 
   - Tak, właśnie - zgodził się Kai. 
   Blondyn zastanowił się przez chwilę. Skoro już się nastawili, że za jego pomoc coś będą musieli mu dać lub zrobić, może warto z tego skorzystać? Zazwyczaj są niechętni do takich rzeczy, a teraz Jonginowi naprawdę zależy. Zrobi to, o co zostanie poproszony? 
   - Cóż, może i jest taka rzecz, której bym od ciebie oczekiwał, skarbie ty mój - Sehun uniósł jedną brew i uśmiechnął się nikle. 
   - Słucham - oczy Jongina przybrały kształt ledwo widocznych ciemnych szparek.
   - Pomożesz mi kogoś znaleźć. Mam wobec tej osoby dług. 
   Na dźwięk ostatniego słowa Xiao zachłysnął się powietrzem i odwrócił gwałtownie w stronę idącej za nim dwójki przyjaciół. Oczy najstarszego otworzyły się szeroko.
   - Co zrobiłeś? - zapytał zdławionym głosem.
   - Nic strasznego - odparł niedbale Sehun.
   - Twoja hierarchia rzeczy, które nie są straszne jest spaczona, proszę więc, żebyś w tej chwili mi powiedział - Luhan przybrał bojową postawę i założył ręce. 
   - Powiedzmy, że zachowałem się niewłaściwie i chciałbym się jakoś zrehabilitować. 
   - Uuu, ja już wiem! - Kai klasnął w dłonie, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
   Lulu i Sehun posłali mu pytające spojrzenia. 
   - Chodzi o dziewczynę. Na pewno. 
   Oh prychnął zniesmaczony, jednak na masce obojętności, jaką przybierał pojawiła się rysa. Jongin obserwował przyjaciela bardzo uważnie, więc zauważył, kiedy wargi maknae zacisnęły się nieznacznie. 
   - Ha! - szatyn wymierzył w najmłodszego palcem. - Wiedziałem. 
   Po krótkiej chwili ciszy, która między nimi zapadła, powietrze przeszył głośny pisk. Luhan rzucił się blondynowi na szyję, by zaraz potem zasypać go gradem pytań. Sehun zmarszczył brwi i odsunął od siebie Xiao. 
   - Przestań się podniecać. Nie mówię tak, nie mówię nie. Ale teraz zajmijmy się waszym problemem. 
   - MÓJ MAŁY HUNNIE SIĘ ZAKOCHAŁ! - Jelonek zaczął wykonywać nieokreślone ruchy rękami.
   Nie zważał na patrzących się na niego ludzi. Był tak podekscytowany myślą, że może w końcu będzie mógł kogoś zeswatać, że wcale nie przejmował się tym, co pomyślą o nim mijający ich przechodnie. Teraz najważniejsze było, żeby pomóc Sehunowi odnaleźć jego miłość. Boże, jak to niesamowicie brzmiało! Hunnie się zakochał. Coś niesamowitego. Przecież zawsze twierdził, że miłość nie jest dla niego. A jednak nawet najbardziej lodowate serca potrafią zmięknąć pod wpływem kobiecego piękna. 
Prawda była taka, że Luhan uwielbiał dziewczyny. Zachwycał się nimi, ilekroć jakaś mu się spodobała. Podziwiał je za ich zazwyczaj dobre wychowanie, ciekawy charakter, postawę życiową i wygląd. Bardzo lubił przyglądać się ładnym dziewczynom czy kobietom. Mogły być nawet dużo starsze albo dużo młodsze. Xiao w każdej przedstawicielce płci pięknej potrafił znaleźć jakąś pozytywną cechę. Dlatego tak łatwo znajdował sobie przyjaciółki i koleżanki. Każda kobieta z jego rodziny przepadała za nim, bo miał do nich wyraźny szacunek i potrafił się z nimi obchodzić jak nikt inny. A jednak Lulu był gejem. Płeć przeciwna nie przyciągała go w "ten" sposób. Kobiety były dla niego uosobieniem wszystkiego, co najlepsze, jednak nigdy żadnej nie kochał. Wiedział, że to się już nie zmieni, ale taka sytuacja mu odpowiadała. W jego mniemaniu kobiety czy dziewczyny nie były od tego, żeby je w jakikolwiek sposób wykorzystywać - były po to, by je podziwiać. 
   - Opowiedz mi o niej! - Luhan zatarł ręce i wpatrzył się w nadal względnie spokojną i obojętną twarz Sehuna. 
   - Lu, powiedziałem, że nie będę o tym z tobą rozmawiał. Zejdź ze mnie i zajmij się tym tutaj - wskazał na Kaia, który jak zwykle uważnie obserwował każdy ruch bordowowłosego. 
   - Humf... - Jelonek niechętnie obdarzył szatyna przelotnym spojrzeniem i pokręcił głową.
   - A więc czy raczysz mu wybaczyć, księżniczko? Przecież nie nadszarpnął twojej świętej cnoty, także nie ma co się tyle czasu dąsać. 
   - Zastanowię się - Xiao wydął dolną wargę.
   - Ma klęknąć? - zaśmiał się Oh. 
   Luhan uniósł brwi, a jego usta rozszerzyły się w cwaniackim uśmieszku. 
   - Jeśli to zrobi, to mu wybaczę - powiedział po chwili.
   Jongin potrząsnął głową i posłał Lulu dziwne spojrzenie. Rozejrzał się dookoła i westchnął.
   - Ale dzisiaj, jakbyś mógł - ponaglił go maknae. 
   Kai jeszcze raz popatrzył na wszystkie możliwe strony, po czym klęknął na jedno kolano i chwycił Luhana za ręce. Uniósł głowę i przybrał skruszoną minę. Westchnął teatralnie i wyrecytował:
   - Będzie dla mnie wielkim zaszczytem, jeśli wybaczysz mi moje niegodne i obrzydliwe postępki, które twoje piękne oczy musiały oglądać. Jesteś dla mnie światłem życia, bez ciebie nie wiem, co bym począł na tym okrutnym świecie. Jesteś moim aniołem stróżem, moją wodą życia, moją ostoją!
   Podczas gdy Kai wszystko to mówił, Xiao stał z głupim uśmiechem, z każdym słowem rumieniąc się coraz bardziej. Natomiast Sehun krzywił się i wyglądał, jakby zaraz miał zwymiotować. 
   - To nie był dobry pomysł.
   Oh odwrócił się i ujrzał kilkuosobowy tłumek, który przyglądał się z zaciekawieniem całej scenie. Odchrząknął nieznacznie i podrapał się po nadgarstku. Czuł się co najmniej niezręcznie. Nie miał nic przeciwko gejom, bo gdyby tak było, nie przyjaźniłby się przecież z Luhanem i Jonginem. Ale nie lubił, kiedy osoby o odmiennej orientacji okazywały sobie uczucia publicznie. Dlatego był zły na samego siebie, że podsunął taki pomysł. Tyle że nie mógł przewidzieć, że zazwyczaj nieśmiały i powściągliwy w swojej gejozie, jak to nazywał Sehun, Lulu zgodzi się na jego propozycję, która w sumie przecież była powiedziana z wyraźnym sarkazmem. Widocznie jednak Xiao był zbyt przejęty tym wszystkim, żeby to wychwycić. 
   Ludzie zaczęli rozchodzić się dopiero, gdy Kai wyprostował się i otarł kolano z piasku i żwiru. Po chwili zostali, tak jak parę minut wcześniej, tylko we trójkę. 
   - Czy skończyliście już to przedstawienie? Bo się ściemnia, chętnie wróciłbym do domu - Sehun zerknął w górę.
   Rzeczywiście niebo zaczynało różowieć. Należało się spodziewać, że za jakąś godzinę będzie ciemno. Poza tym w godzinach wieczornych wszystkie możliwe pary zaczynały wylęgać na ulicę, szczególnie, że była niedziela. A oglądanie ich wcale nie było dla blondyna przyjemne. 
   - Racja... Już późno - Luhan jakby ocknął się z letargu.
   Odkąd Kai skończył swoją przemowę, Jelonek czuł się dziwnie. W zasadzie nigdy nie myślał o możliwości tworzenia z Jonginem pary. Nie żywił do szatyna żadnych innych uczuć poza czysto przyjacielską miłością. No, może od czasu do czasu ogarniała go litość do jego osoby, okazjonalnie też obrzydzenie. Ale przede wszystkim kochał Kaia całym sercem. Zresztą podobnie jak Sehuna. Aż do teraz. Kiedy Jongin mówił to wszystko, Luhan czuł jak jego spokojne zazwyczaj serce bije ze zdwojoną szybkością. W życiu nie miał chłopaka, więc nie wiedział, co miałoby to przyspieszone bicie oznaczać. Jednak zaczął powoli się domyślać, co takiego się z nim dzieje. Trudno było mu przyznać przed samym sobą, że jego uczucia co do szatyna się zmieniły, i to diametralnie. Po prostu się zakochał. Jeszcze parę minut temu ekscytował się faktem, iż to jego mały maknae w końcu kimś się zainteresował. Wcale nie myślał o sobie. A teraz stał przed nim chłopak, do którego żywił głębsze uczucia. Dopiero w tamtej chwili doszło do niego, jak było mu przyjemnie, gdy Kai wykonywał w stosunku do niego te małe, a jednak tak wiele znaczące gesty. Dotąd odpychał od siebie myśli krążące wokół tematu jego związku z Jonginem. Ba, on w ogóle o tym nie myślał. Może raz na rok coś przemknęło przez jego umysł, ale Lulu od razu zajmował się czymś innym i zapominał. Ale w końcu musiał przyjść ten moment, kiedy trzeba było przemyśleć to wszystko na poważnie. 
   - Halo - bordowowłosy zamrugał parokrotnie, kiedy ujrzał tuż przed sobą dłoń Sehuna. 
   - J-już idę... - głos Luhana zadrżał lekko. 
   - A co z moją propozycją? - zapytał niepewnie Kai.
   Xiao zagryzł delikatnie wargę. Może to i nie był taki zły pomysł? Do siebie musiałby jechać metrem dobre pół godziny. Przecież jeśli spędzi u nich jedną noc, to nic się takiego nie stanie, prawda? Już nieraz nocował w mieszkaniu przyjaciół, jednak czuł, że teraz jest jakoś inaczej. 
   - Niech będzie - usta Lulu poruszyły się jakby wbrew jemu samemu. 
   Twarz Jongina rozjaśniła się praktycznie w tym samym momencie. Jednak postanowił nie okazywać swojego zadowolenia bardziej niż wypadało to robić przy Luhanie. 
   - Już nigdy więcej nie będę wam w niczym pomagał - westchnął zdenerwowany i zniecierpliwiony Sehun. 
   Lulu i Kai uśmiechnęli się nieznacznie i ruszyli za maknae, zastanawiając się głośno nad wyglądem i charakterem dziewczyny, którą spotkał ten wątpliwy zaszczyt zostania obiektem westchnień ich marudnego maknae.



~*~


   - Nie mam pojęcia jak to zrobisz, ale byłbym ci naprawdę ogromnie wdzięczny, gdyby ci się udało - Sehun wstał od stołu i podszedł do okna.
   Oparł się dłońmi o parapet i zapatrzył na widok na zewnątrz. Było chwilę po północy. Luhan już dawno spał w pokoju Jongina. Ile czasu zajęło im przekonanie tego pedanta, żeby położył się właśnie tam. Zapierał się dosłownie rękami i nogami, robił wszystko, żeby tylko tam nie wejść. Dlatego też Kai musiał zwyczajnie posprzątać. Właściwie to poupychał wszystko, co się tylko dało do szaf, resztę wrzucił w najdalszy kąt pod łóżkiem. Otworzył też okno na całą szerokość. Kiedy Lulu wszedł ponownie do pokoju przyjaciela, zmarszczył lekko brwi, ale nic więcej nie powiedział. Umył się i położył bez słowa. To i tak była najlepsza z przewidywanych przez Sehuna i Kaia reakcja. 
   - Będzie trudno, wiesz o tym, prawda? - szatyn przetarł zmęczone oczy wierzchem dłoni i wyprostował plecy.
   Oh skinął głową i odwrócił się z powrotem twarzą do przyjaciela. 
   - Ale ja muszę ją znaleźć. Odnalazłeś gościa, z którym się przespałeś, bo zostawił u ciebie kartę, także to nie powinno stanowić problemu. Nie wiedziałeś jak się nazywa, więc byłeś w tej samej sytuacji, co ja teraz. A tak a propos, czy ta karta rzeczywiście sama mu wypadła, czy jej pomogłeś, a potem po prostu zdjęły cię wyrzuty sumienia, hm? 
   Szatyn najeżył się jak kot i prychnął zniesmaczony tą zniewagą. 
   - Czy ty masz mnie za złodzieja? Proszę cię, jeśli bym chciał, mógłbym dostać wszystko, wcale nie posuwając się do kradzieży. On ją po prostu zgubił.
   - Powiedzmy, że ci wierzę. Więc pomożesz mi?
   - Chyba nie mam wyjścia. A teraz mów wszystko, co zapamiętałeś. 


~*~


   Minęło już parę dni, odkąd Kai rozpoczął swoje poszukiwania. Czasami Sehun wychodził z nim, jednak przeważnie szatyn wyruszał na misję sam. Chodził na wszystkie imprezy, które znajdowały się w jego zasięgu. Rok akademicki powoli się kończył, w obliczu czego Jongin stwierdził, że już nie ma po co się uczyć, dzięki czemu mógł w całości poświęcić się "sprawie". No, może prawie w całości. Jeśli jego głowy nie zaprzątały myśli o ukochanej Sehuna, jak nazwał poszukiwaną dziewczynę (oczywiście ku ogromnej złości maknae), to robił to Luhan. Kai nie miał za dużo czasu, by z nim przebywać. Starał się jak mógł, ale postanowił za wszelką cenę pomóc drugiemu przyjacielowi. W całą sprawę wtajemniczył pozostałą trójkę, to znaczy Tao, Chanyeola i Laya. Takim oto sposobem maknae został całkowicie stłamszony. Jego przyjaciele byli tak podnieceni i przejęci całą tą sytuacją, że nie dawali mu spokoju. On sam był już wystarczająco zmęczony własnymi myślami, a co dopiero, kiedy czwórka facetów go przyparła i zalała falą debilnych pytań. 
Właściwie, gdyby któryś z nich zapytałby go, dlaczego chce znaleźć tą dziewczynę, nie umiałby odpowiedzieć. Przecież jej nie kochał. Nie znał jej, nie wiedział nawet jak miała na imię.W miarę upływu czasu i każdej kolejnej godziny bezowocnych poszukiwań, wspomnienie jej twarzy i reszty ciała powoli się zacierało. Aż w końcu zostały tylko oczy. Sehun pamiętał tylko i wyłącznie te kocie, zielone tęczówki i długie rzęsy. Martwiło go, że jeśli przyjdzie mu się z nią spotkać, to jej nie pozna. A trudno przecież patrzeć każdej napotkanej dziewczynie w oczy, prawda? 
Takim oto sposobem Oh tracił nadzieję. Seul to ogromne miasto. Może mieszka na drugim jego końcu, a w jego dzielnicy znalazła się przez czysty przypadek? Pewnie tak. Kai robił dosłownie wszystko. Wypytywał kogo mógł. Zdarzało się, że w klubie zaczepiał zupełnie obce osoby. Dokładnie tłumaczył jak wygląda poszukiwana dziewczyna, nawet opisywał jak była ubrana, bo Sehun dziwnym trafem to zapamiętał. Pozostała czwórka również rozpatrywała się jak mogła, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. 



~*~


   - Jongin wyszedł? - Lulu wychylił się zza framugi drzwi pokoju Sehuna.
   Blondyn podniósł głowę znad laptopa i skinął. Jelonek westchnął cicho i podszedł do łóżka. Usiadł obok przyjaciela i zdjął z jego kolan komputer. Oh zmarszczył brwi i spojrzał na Xiao. 
   - Wiem, że ci przykro - uśmiechnął się blado i objął młodszego ramieniem.
   Sehun skrzywił się wyraźnie. Nie lubił, kiedy ktokolwiek go pocieszał, nawet jeśli był to Luhan. Zawsze się wtedy nad nim rozczulał i maknae było chyba jeszcze gorzej. 
   - Mógłbyś przestać to robić? - zapytał z irytacją.
   - Co robić? - zdziwił się Xiao. 
   - Weź rękę - rozkazał Oh, i gdy Lulu zrobił to, dodał: - I przestań mnie traktować jak zakompleksionego piętnastolatka, który nie ma szans ani odwagi na odnalezienie drugiej połówki. Jak nie ta, to inna. 
   - Ale ty...ty jeszcze nigdy aż tak się nie przejąłeś. Nie jest dla ciebie ważna? 
   - Jak może być dla mnie ważny ktoś, kogo widziałem raz w życiu, pewnie nigdy już go więcej nie zobaczę i do tego nic o nim nie wiem? 
   - Wbrew twoim przekonaniom zdarza się miłość od pierwszego wejrzenia.
   - Na twoim miejscu przestałbym wierzyć w bajki. Nie jesteś dziewczynką i nie masz pięciu lat, Lu.
   Jelonek wyraźnie posmutniał. 
   - To nie są bajki.
   Sehun roześmiał się szyderczo i zerknął przelotnie na bordowowłosego. 
   - A ty spotkałeś już swojego księcia na białym koniu?
   Luhan poruszył się niespokojnie i zaczął łamać sobie kostki palców. Co miał mu odpowiedzieć? Że jego drugą połówką jest Kai? Idiotyzm. 
   - Nie.
   Oh uniósł brew i pokiwał głową z politowaniem.
   - Mnie nie oszukasz. 
   - Mówię prawdę.
   - Popatrz mi w oczy - poprosił Sehun, ale w jego ustach nawet ten zwrot brzmiał jak rozkaz, dlatego Luhan nie opierał się i zrobił to.
   Dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy. Twarz maknae nie wyrażała nic konkretnego - zwykłą pogardę i obojętność. Lulu natomiast z całej siły starał się jakoś ukryć to, czego nie chciał dać po sobie poznać. 
   - Kłamstwo wychodzi ci oczami. A ja nawet wiem o kogo chodzi - zawyrokował Sehun. 
   - Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz... - skapitulował Jelonek. 
   Oh uniósł głowę i spojrzał z góry na Luhana. W tamtej chwili jego przyjaciel wydawał się być bezbronnym barankiem. Maknae doskonale wiedział, że rozchodzi się o Kaia. Przecież to było więcej niż oczywiste. Podejrzewał to już od pewnego czasu, nawet przed całą tą akcją z klękaniem na ulicy. Cóż, Lulu był naprawdę łatwym człowiekiem, oczywiście pod względem charakteru. Nikt nie był tak prosty w konstrukcji. Wszyscy zawsze wiedzieli, co czuje Xiao, chociaż nie mówił tego głośno. 
   - Dobrze, obiecuję. Ale to ci tylko zaszkodzi - odparł w końcu. 
   Luhan odetchnął z ulgą i wyraźnie się rozluźnił. Położył głowę na ramieniu przyjaciela i przymknął powieki. 
   - Nie powiesz mi jak ją poznałeś, co? - Jelonek po raz nie wiadomo już który zadał to samo pytanie.
   - Nie.
   - Rozumiem... 
   Cisza, która między nimi zapanowała po wypowiedzeniu przez Lulu tego słowa doprowadziła do tego, że pół godziny później oboje już spali. Bordowowłosy pochrapywał cicho, maknae natomiast siedział bez ruchu. 
Śnił mu się naprawdę ładny sen.


~*~


   Zbudził ich trzask drzwi frontowych. Obaj zerwali się na równe nogi i wybiegli na korytarz. Ich oczom ukazał się naprawdę żałosny widok. Jongin stał, a raczej usiłował stać trzymając się klamki, drugą ręką obejmując brzuch. Luhan jęknął przeraźliwie, a Sehun zaczął się śmiać. Prawda wyglądała tak, że Kai uwielbiał pić, ale kompletnie nie miał do tego głowy. Parę kolejek, a on już leżał zawalony w trupa pod stołem. Dlatego większości imprez nie pamiętał, a do mieszkaniu musiał być zawsze odprowadzany przez kogoś, kto dał radę utrzymać go, kiedy ten potknął się albo zwyczajnie przewrócił.
   - Huh...nie uwierzycie, co się stało... - wybełkotał. 
   - Zaskocz nas - Oh założył ręce i oparł się barkiem o ścianę. 
   - Znalazłem... - Kai energicznie (jak na swój stan) pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko. 
   - Chłopaka?
   - Kolejną kartę? 
   - Nie! - Lulu zasłonił sobie usta dłonią, gdy Kai z głuchym tąpnięciem osunął się na podłogę. - Znalazłem dziewczynę Sehuna! 
   Jelonek zaczął niekontrolowanie kaszleć, z kolei twarz blondyna drgnęła. Rzucił się w stronę Jongina i zaczął potrząsać jego ramionami. 
   - Boli - jęczał szatyn, na co Jelonek rozpoczął głośnie protesty w jego obronie. 
   - Mów - zażądał Oh, a jego głos załamał się niespodziewanie.
   Odchrząknął i spojrzał poważnie na przyjaciela.
   - Proszę.
   Kai skinął i zamrugał parokrotnie. 
   - To ja idę po wodę - bordowowłosy zerwał się z miejsca i pobiegł do kuchni.
   - A więc? - Sehun ochłonął już nieco i usiadł na podłodze naprzeciw Jongina. 
   - Wyjmij mi telefon z kieszeni i odblokuj go.
   Oh sięgnął do kieszeni bluzy przyjaciela. Do jednej. Do drugiej.
   - Gdzie ty go kurwa trzymasz? - warknął.
   Kai wskazał tylną kieszeń spodni. Maknae spojrzał na niego jak na pomylonego i wydał z siebie jakiś nieokreślony dźwięk. Jednak zrobił to, co było trzeba i jak najszybciej odblokował komórkę. 
   - Galeria, pierwszy folder, pierwsze zdjęcie - instruował młodszego Jongin. 
   Kiedy z ust Sehuna uleciał cichy jęk, Kai spojrzał na niego i zapytał:
   - To ona, prawda? 
   Oh z ledwością pokiwał głową. 
   - Tak myślałem - szatyn uśmiechnął się, a jego oczy stały się jakieś przytomniejsze. 
   - Jak... - zaczął blondyn, ale Jongin przerwał mu ruchem ręki.
   - Druga tylna kieszeń.
   Sehun wyciągnął z niej poskładaną karteczkę. Rozwinął ją i przeczytał. Adres.
   - Wiesz, co robić - Kai zaśmiał się cicho widząc minę przyjaciela. 
   Maknae posłał szatynowi pełne wdzięczności spojrzenie. Jongin widział je chyba po raz pierwszy w życiu. Nie wiedzieć czemu rozczuliło go to. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak jego gburowaty przyjaciel przejmie się nieznajomą dziewczyną. Piękna sprawa.
   - Dziękuję... - wyszeptał Oh.
   Zaraz potem wstał gwałtownie, włożył na nogi pierwsze lepsze buty, które miał pod ręką i ostatni raz obejrzał się na korytarz. Luhan właśnie wychodził z kuchni, a Kai dogorywał na podłodze. Widząc stojącego w drzwiach i gotowego do wyjścia maknae, Jelonek otworzył usta, żeby o coś zapytać, ale Sehun go ubiegł.
   - Zbierz go z podłogi i się nim zajmij. Nie wiem, kiedy wrócę. 
   - Ale...
   - Po prostu zrób, co mówię. Na razie.
   Po tych słowach Oh zatrzasnął za sobą drzwi i zbiegł szybko po schodach. Nie korzystał z windy, bo i po co? 
Przeznaczenie nie może czekać. 



   Witam~
   No, kto by pomyślał, że się zbiorę i napiszę w dwa dni po ostatniej notce, co? Chyba wena przestała się fochać i wróciła do mnie. Miejmy nadzieję, że już się na mnie nie wypnie. Ale co do tego, co jest wyżej. W zakładce z one-shotami znajdziecie pierwszą część tego hentai, jeśli ktoś nie pamięta o co chodziło. Oczywiście jak zawsze dziękuję Dubu za korektę oraz Unni i Avie za motywację. 
   W każdym razie, żeby nie przedłużać - mam nadzieję, że szybko uda mi się dodać coś następnego, a wy z chęcią przeczytacie to, a na kolejne będziecie czekać<3 



   
   
   
   
   
   
   


3 komentarze:

  1. Będę pierwsza?! serio?! : O
    ~~awwww w końcu doczekałam się kolejnej części! :3 nooo, powoli się rozkręca i bardzo dobrze.
    Tak więc czekam na dalszą część i życzę weny, weny i jeszcze raz weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. JESTEM POJEBANA.
    Powiedz mi Kochanie, dlaczego wcześniej Ci tego nie skomentowałam? Wybacz mi, Skarbeczku. Ale już jestem. Już się ogarniam i juz powracam z nowymi siłami. Znasz moją opinię na temat tego kilku-szota. Jest po prostu genialny. Nawet nie wiesz, jak bardzo dumna jestem z Ciebie, gdy widzę jak wszyscy piszą Ci takie komentarze - Moje Kocjanie takie zdolne <3 *dumna tak bardzo że szok* aż się łezka w oku kręcii. Zielonooka dziewczyna? Hymm... <3 Dziękuję. Serio.
    Kuhwa.
    Znów nie wiem co mam powiedzieć. Przypominają mi się słowa, w których mówiłaś, że wszystko co piszesz, chcesz żeby podobało się mnie. :')) Tyle wygrać. serio. <3 Kocham Cię, mała. ^^
    Twoja Derpiąca XD

    OdpowiedzUsuń