- Sehun, wszystko w porządku? - choreograf odwrócił się i wyłączył muzykę.
Cała dwunastka uznała to za przyzwolenie na chociaż parę chwil odpoczynku. Mieli comeback, więc każda wolna minuta była dla nich zbawieniem.
Maknae, który tak jak reszta siedział na podłodze i oddychał z trudem, pokiwał głową. Znowu mu dzisiaj nie szło. Przecież układ wcale nie był taki trudny! Poprzedni wydawał mu się o wiele bardziej skomplikowany. A jednak coś sprawiało, że miał blokadę i nie potrafił, nie był w stanie zatańczyć go chociażby poprawnie. Bardzo mu zależało, by choreograf był z niego dumny, żeby go pochwalił. Tak, Sehun uwielbiał, kiedy się go chwaliło, motywowało do dalszej pracy. Był też cholernym perfekcjonistą. Denerwował się, gdy zrobił porządek, a Suho w ferworze poszukiwań pieniędzy albo czegoś innego, niszczył jego idealny ład, nad którym tak się napracował. Ale zresztą do bałaganu nie trzeba było nawet roztrzepanego Junmyeona. Wystarczyło, że do pokoju wpadł Chen i Chanyeol.
- Dobra, odpocznijcie chwilę, ja zaraz przyjdę - choreograf jeszcze raz badawczo przyjrzał się maknae, po czym z cichym westchnieniem opuścił salę.
- Która godzina? - Kai podniósł się do pozycji stojącej, przeciągnął się i szybkim ruchem zrzucił z siebie koszulkę.
Ktoś odpowiedział na jego pytanie, nawet nie podnosząc wzroku, reszta całkowicie zajęła się sobą, ewentualnie sąsiadem, jak w przypadku Chana i Baekhyuna, natomiast Sehun zdążył umrzeć, zmartwychwstać i dostać nagłych rumieńców w przeciągu zaledwie paru sekund. Czym ta reakcja była spowodowana?
- Hunnie, co się tak rumienisz? - zainteresował się nagle Chen, nachylając się tuż nad twarzą młodszego i lustrując ją uważnie.
Rychło w czas, jak zawsze.
- Gorąco mi - odparł Oh, wzruszając przesadnie ramionami.
- Nieprawda. Kiedy jest ci gorąco, to jesteś blady - kolejna jakże trafna uwaga, tym razem jednak ze strony Xiumina.
- Może ci słabo? - zmartwił się Kyungsoo i chwycił maknae za rękę, od razu sprawdzając puls.
- Nie, wszystko w porządku. Dziękuję hyung - Sehun obdarzył niższego ciepłym uśmiechem i położył sobie dłonie na policzkach.
Rzeczywiście, były bardzo ciepłe. Zganił się w duchu. Że też musi za każdym razem reagować tak samo... Przecież widział Jongina setki razy w takiej sytuacji! Jakim cudem przez tyle czasu się jeszcze nie przyzwyczaił?
- Zejdźcie z chłopaka - rzucił znudzonym głosem Kris, wzdychając głośno i opierając głowę o ramię siedzącego obok Suho.
- Właśnie, jest wiele bardziej interesujących tematów niż jego twarz - odezwał się Baekhyun. - Na przykład moja.
Chanyeol pokiwał głową z entuzjazmem, a reszta westchnęła ciężko. Baekkie był naprawdę słodkim i uroczym stworzeniem, ale niestety tylko wtedy, gdy miał do kogoś jakiś interes. Ciągle miły był jedynie dla Chana. W stosunku do innych zaś zachowywał się jak na zespołową divę przystało. Ale nikt nie miał mu tego za złe. Byun taki już był i nic ani nikt nie byłby w stanie go zmienić. Jednak chyba właśnie za to wszystko kochali go jego przyjaciele i rodzina.
- To może ja pójdę po choreografa, chyba gdzieś się zgubił, bo coś długo go nie ma... - zmieszany rozmową na temat jego osoby Sehun, wstał i otrzepał spodnie.
Przeciągnął się i ruszył w stronę drzwi. Bardzo nie lubił, kiedy jakakolwiek rozmowa zaczynała go dotyczyć. Chłopcy nie uznawali, że może mu to nie odpowiadać. Szczególnie ta bardziej energiczna i ciekawska część zespołu aż nadto interesowała się jego życiem prywatnym. Tak, byli jak rodzina, ale to nie znaczyło, że mieli wiedzieć o nim dokładnie wszystko, każdy, nawet ten najmniej istotny szczegół.
- Poczekaj, pójdę z tobą - maknae zamarł słysząc za sobą ciepły głos Kaia.
Przełknął głośno ślinę, ale odwrócił się na pięcie i spojrzał po pozostałych. Na twarzy Luhana ukazał się szeroki uśmiech, który wprawił blondyna w jeszcze większe zakłopotanie. Baekhyun patrzył na niego z miną typu: "If you know what I mean", a Kyungsoo posyłał mu spojrzenia matki, która widzi jak jej ukochany synek się zakochuje. Odchrząknął nieznacznie i opuścił salę. Chwilę potem drzwi trzasnęły, a Jongin stanął tuż za nim.
- Wszystko dobrze? - zapytał i objął młodszego ramieniem.
Sehun wzdrygnął się i uśmiechnął blado.
- Już drugi raz mi dzisiaj zadajecie to pytanie i nic się od tego czasu nie zmieniło - odparł.
W gardle miał całkowicie sucho. Oddałby dosłownie wszystko za łyk wody. Chociaż nawet i pewnie to by nie pomogło. Kai stał zdecydowanie za blisko...
- No to dobrze. Może chciałbyś się czegoś napić? Kiepsko wyglądasz, jeśli mam być szczery - starszy przyjrzał się uważnie twarzy blondyna i uśmiechnął się pokrzepiająco.
Telepatia?
- Chętnie - Sehun pokiwał głową i posłusznie ruszył za Jonginem, kiedy ten chwycił go za dłoń i pociągnął w stronę windy.
Po chwili jechali już na parter. Maknae, za wszelką cenę chcąc ukryć dyskomfort, jaki odczuwa w związku z przebywaniem z Kaiem w ciasnym pomieszczeniu półtora na półtora, odetchnął przesadnie głośno i zagadnął:
- Ładny dzisiaj dzień, prawda?
I dopiero widząc roześmianą twarz Jongina uświadomił sobie jak głupie było to, co powiedział.
"Serio? Pogoda? Naprawdę na nic więcej cię nie stać?".
- Wiesz, za długo cię znam, żebym się nabrał na coś takiego - białe zęby Kaia błysnęły, kiedy chłopak się uśmiechnął. - Mów, co tak naprawdę się dzieje. I bez zbędnych kłamstw, rozumiemy się?
Sehun westchnął ciężko, ale skinął głową. Niestety, przed Jonginem nic nie był w stanie ukryć. Chłopak zawsze wiedział, jaki maknae ma humor, pomagał mu w każdej sytuacji, ale jednocześnie potrafił być straszną przeszkodą dla młodszego. Było mu cholernie trudno codziennie patrzeć na Kaia. Na wszystko, co robi, jak uśmiecha, jak tańczy, jak bardzo kocha swoją pracę. Jednak mimo wszystko starał się jak mógł, żeby ich relacje wyglądały jak za czasów debiutu.
- Pewnie już zauważyłeś, że nie idzie mi nowy układ... - rzucił gorzko Oh.
Jongin zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Musisz jeszcze po prostu poćwiczyć. On tylko wydaje się skomplikowany. Jeżeli chcesz, mogę zostać tutaj z tobą jak reszta już skończy i się tobą zajmę.
Zajmę się tobą... Jak to brzmi... Sehunowi serce chwilowo przestało bić. Nie wiedzieć dlaczego w jego umyśle pojawiła się dziwaczna wizja, która znowu przyprawiła chłopaka o soczyste rumieńce. Kai musiał to najwidoczniej zauważyć, bo zbliżył się do maknae i położył mu rękę na czole.
- Może ty jesteś chory, co, skarbie? - zapytał z troską.
Skarbie. Kolejne słowo, które sprawiło, iż serce blondyna zabiło szybciej. Niby nic, a jednak tak pięknie brzmi. Ale stop... Przecież Jongin mówi tak do każdego...
- Coś ty - Oh wymusił na sobie uśmiech. - To pewnie tylko zmęczenie. A jeśli chodzi o twoją propozycję, to chyba muszę się zgodzić. Nie chciałbym zawalić występu.
Kai rozpromienił się wyraźnie i złapał Sehuna za ręce.
- Wszystko będzie okey. Przecież wiesz, że zawsze ci pomogę, skarbie.
Maknae odwzajemnił uśmiech. Mimo wszystko, mimo że Jongin nie okazywał specjalnego zainteresowania nim pod TYM względem, to Oh był zadowolony, że może spędzać z nim całe dnie. Chciał, by to się nigdy nie skończyło. Dlatego też nie mógłby wyjawić swojej tajemnicy. Niby już chyba wszyscy wiedzieli, bo cały czas sypały się wypowiedzi z podtekstami, ale Sehun nie uważał tego za jakiegoś rodzaju zagrożenie. Przecież Kaiowi nawet nie przyszłoby na myśl, że któryś z jego przyjaciół może się w nim zakochać. Co prawda Baekhyun i Chanyeol byli razem, ale to raczej nie był powód, by myśleć, że ktoś jeszcze z całej dwunastki może być gejem. Szczególnie, że maknae nie robił nic, co by na to wskazywało. Zachowywał się zwyczajnie, chociaż trzeba przyznać, czasami przychodziło mu to z ogromnym trudem. Jednak jakoś dawał radę. Po prostu przywykł. Nie przebywał z Jonginem za długo sam na sam, a jeśli już, to zajmował się czymś innym, żeby tylko nie musieć z nim rozmawiać.
Nie potrafiłby okłamać Kaia. A co, jeśli by zapytał o coś krępującego? Na przykład o jego orientację. Tak, on byłby do tego zdolny. Nie krępował się pytać o takie rzeczy. Kiedyś zapytał Sehuna czy kiedykolwiek miał dziewczynę, czy się całował, czy robił "coś więcej". W tamtym momencie Oh myślał, że spali się ze wstydu. Nie dość, że był to dla niego niewygodny temat, to jeszcze na dodatek musiał powiedzieć, że żadnej z tych rzeczy nie doświadczył. Jednak mimo jego przypuszczeń, iż Jongin się zdziwi i zacznie pytać o więcej, odpowiedział:"To dobrze. Najwyraźniej nie trafiłeś na odpowiednią osobę. Ale nie martw się - do czasu". Sehun nie zastanawiał się nad głębszym sensem tych słów. Przyjął do wiadomości, stwierdził, że Kai pewnie ma rację i temat był skończony.
- Dobra, odpocznijcie chwilę, ja zaraz przyjdę - choreograf jeszcze raz badawczo przyjrzał się maknae, po czym z cichym westchnieniem opuścił salę.
- Która godzina? - Kai podniósł się do pozycji stojącej, przeciągnął się i szybkim ruchem zrzucił z siebie koszulkę.
Ktoś odpowiedział na jego pytanie, nawet nie podnosząc wzroku, reszta całkowicie zajęła się sobą, ewentualnie sąsiadem, jak w przypadku Chana i Baekhyuna, natomiast Sehun zdążył umrzeć, zmartwychwstać i dostać nagłych rumieńców w przeciągu zaledwie paru sekund. Czym ta reakcja była spowodowana?
- Hunnie, co się tak rumienisz? - zainteresował się nagle Chen, nachylając się tuż nad twarzą młodszego i lustrując ją uważnie.
Rychło w czas, jak zawsze.
- Gorąco mi - odparł Oh, wzruszając przesadnie ramionami.
- Nieprawda. Kiedy jest ci gorąco, to jesteś blady - kolejna jakże trafna uwaga, tym razem jednak ze strony Xiumina.
- Może ci słabo? - zmartwił się Kyungsoo i chwycił maknae za rękę, od razu sprawdzając puls.
- Nie, wszystko w porządku. Dziękuję hyung - Sehun obdarzył niższego ciepłym uśmiechem i położył sobie dłonie na policzkach.
Rzeczywiście, były bardzo ciepłe. Zganił się w duchu. Że też musi za każdym razem reagować tak samo... Przecież widział Jongina setki razy w takiej sytuacji! Jakim cudem przez tyle czasu się jeszcze nie przyzwyczaił?
- Zejdźcie z chłopaka - rzucił znudzonym głosem Kris, wzdychając głośno i opierając głowę o ramię siedzącego obok Suho.
- Właśnie, jest wiele bardziej interesujących tematów niż jego twarz - odezwał się Baekhyun. - Na przykład moja.
Chanyeol pokiwał głową z entuzjazmem, a reszta westchnęła ciężko. Baekkie był naprawdę słodkim i uroczym stworzeniem, ale niestety tylko wtedy, gdy miał do kogoś jakiś interes. Ciągle miły był jedynie dla Chana. W stosunku do innych zaś zachowywał się jak na zespołową divę przystało. Ale nikt nie miał mu tego za złe. Byun taki już był i nic ani nikt nie byłby w stanie go zmienić. Jednak chyba właśnie za to wszystko kochali go jego przyjaciele i rodzina.
- To może ja pójdę po choreografa, chyba gdzieś się zgubił, bo coś długo go nie ma... - zmieszany rozmową na temat jego osoby Sehun, wstał i otrzepał spodnie.
Przeciągnął się i ruszył w stronę drzwi. Bardzo nie lubił, kiedy jakakolwiek rozmowa zaczynała go dotyczyć. Chłopcy nie uznawali, że może mu to nie odpowiadać. Szczególnie ta bardziej energiczna i ciekawska część zespołu aż nadto interesowała się jego życiem prywatnym. Tak, byli jak rodzina, ale to nie znaczyło, że mieli wiedzieć o nim dokładnie wszystko, każdy, nawet ten najmniej istotny szczegół.
- Poczekaj, pójdę z tobą - maknae zamarł słysząc za sobą ciepły głos Kaia.
Przełknął głośno ślinę, ale odwrócił się na pięcie i spojrzał po pozostałych. Na twarzy Luhana ukazał się szeroki uśmiech, który wprawił blondyna w jeszcze większe zakłopotanie. Baekhyun patrzył na niego z miną typu: "If you know what I mean", a Kyungsoo posyłał mu spojrzenia matki, która widzi jak jej ukochany synek się zakochuje. Odchrząknął nieznacznie i opuścił salę. Chwilę potem drzwi trzasnęły, a Jongin stanął tuż za nim.
- Wszystko dobrze? - zapytał i objął młodszego ramieniem.
Sehun wzdrygnął się i uśmiechnął blado.
- Już drugi raz mi dzisiaj zadajecie to pytanie i nic się od tego czasu nie zmieniło - odparł.
W gardle miał całkowicie sucho. Oddałby dosłownie wszystko za łyk wody. Chociaż nawet i pewnie to by nie pomogło. Kai stał zdecydowanie za blisko...
- No to dobrze. Może chciałbyś się czegoś napić? Kiepsko wyglądasz, jeśli mam być szczery - starszy przyjrzał się uważnie twarzy blondyna i uśmiechnął się pokrzepiająco.
Telepatia?
- Chętnie - Sehun pokiwał głową i posłusznie ruszył za Jonginem, kiedy ten chwycił go za dłoń i pociągnął w stronę windy.
Po chwili jechali już na parter. Maknae, za wszelką cenę chcąc ukryć dyskomfort, jaki odczuwa w związku z przebywaniem z Kaiem w ciasnym pomieszczeniu półtora na półtora, odetchnął przesadnie głośno i zagadnął:
- Ładny dzisiaj dzień, prawda?
I dopiero widząc roześmianą twarz Jongina uświadomił sobie jak głupie było to, co powiedział.
"Serio? Pogoda? Naprawdę na nic więcej cię nie stać?".
- Wiesz, za długo cię znam, żebym się nabrał na coś takiego - białe zęby Kaia błysnęły, kiedy chłopak się uśmiechnął. - Mów, co tak naprawdę się dzieje. I bez zbędnych kłamstw, rozumiemy się?
Sehun westchnął ciężko, ale skinął głową. Niestety, przed Jonginem nic nie był w stanie ukryć. Chłopak zawsze wiedział, jaki maknae ma humor, pomagał mu w każdej sytuacji, ale jednocześnie potrafił być straszną przeszkodą dla młodszego. Było mu cholernie trudno codziennie patrzeć na Kaia. Na wszystko, co robi, jak uśmiecha, jak tańczy, jak bardzo kocha swoją pracę. Jednak mimo wszystko starał się jak mógł, żeby ich relacje wyglądały jak za czasów debiutu.
- Pewnie już zauważyłeś, że nie idzie mi nowy układ... - rzucił gorzko Oh.
Jongin zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Musisz jeszcze po prostu poćwiczyć. On tylko wydaje się skomplikowany. Jeżeli chcesz, mogę zostać tutaj z tobą jak reszta już skończy i się tobą zajmę.
Zajmę się tobą... Jak to brzmi... Sehunowi serce chwilowo przestało bić. Nie wiedzieć dlaczego w jego umyśle pojawiła się dziwaczna wizja, która znowu przyprawiła chłopaka o soczyste rumieńce. Kai musiał to najwidoczniej zauważyć, bo zbliżył się do maknae i położył mu rękę na czole.
- Może ty jesteś chory, co, skarbie? - zapytał z troską.
Skarbie. Kolejne słowo, które sprawiło, iż serce blondyna zabiło szybciej. Niby nic, a jednak tak pięknie brzmi. Ale stop... Przecież Jongin mówi tak do każdego...
- Coś ty - Oh wymusił na sobie uśmiech. - To pewnie tylko zmęczenie. A jeśli chodzi o twoją propozycję, to chyba muszę się zgodzić. Nie chciałbym zawalić występu.
Kai rozpromienił się wyraźnie i złapał Sehuna za ręce.
- Wszystko będzie okey. Przecież wiesz, że zawsze ci pomogę, skarbie.
Maknae odwzajemnił uśmiech. Mimo wszystko, mimo że Jongin nie okazywał specjalnego zainteresowania nim pod TYM względem, to Oh był zadowolony, że może spędzać z nim całe dnie. Chciał, by to się nigdy nie skończyło. Dlatego też nie mógłby wyjawić swojej tajemnicy. Niby już chyba wszyscy wiedzieli, bo cały czas sypały się wypowiedzi z podtekstami, ale Sehun nie uważał tego za jakiegoś rodzaju zagrożenie. Przecież Kaiowi nawet nie przyszłoby na myśl, że któryś z jego przyjaciół może się w nim zakochać. Co prawda Baekhyun i Chanyeol byli razem, ale to raczej nie był powód, by myśleć, że ktoś jeszcze z całej dwunastki może być gejem. Szczególnie, że maknae nie robił nic, co by na to wskazywało. Zachowywał się zwyczajnie, chociaż trzeba przyznać, czasami przychodziło mu to z ogromnym trudem. Jednak jakoś dawał radę. Po prostu przywykł. Nie przebywał z Jonginem za długo sam na sam, a jeśli już, to zajmował się czymś innym, żeby tylko nie musieć z nim rozmawiać.
Nie potrafiłby okłamać Kaia. A co, jeśli by zapytał o coś krępującego? Na przykład o jego orientację. Tak, on byłby do tego zdolny. Nie krępował się pytać o takie rzeczy. Kiedyś zapytał Sehuna czy kiedykolwiek miał dziewczynę, czy się całował, czy robił "coś więcej". W tamtym momencie Oh myślał, że spali się ze wstydu. Nie dość, że był to dla niego niewygodny temat, to jeszcze na dodatek musiał powiedzieć, że żadnej z tych rzeczy nie doświadczył. Jednak mimo jego przypuszczeń, iż Jongin się zdziwi i zacznie pytać o więcej, odpowiedział:"To dobrze. Najwyraźniej nie trafiłeś na odpowiednią osobę. Ale nie martw się - do czasu". Sehun nie zastanawiał się nad głębszym sensem tych słów. Przyjął do wiadomości, stwierdził, że Kai pewnie ma rację i temat był skończony.
~*~
Jak się parę minut potem okazało, choreograf wrócił praktycznie tuż po wyjściu Jongina i Sehuna, a oni szukali go nadaremnie. A jak wrócili, reszta już dawno na nich czekała. Przeprosili parokrotnie i przez kolejne dwie godziny udzielali się z niezwykłym sobie zapałem. Wszystko, żeby tylko choreograf nie poszedł ze skargą do menagera. A tak ostatnimi czasy zaczął robić. Comeback zbliżał się coraz większymi krokami, więc naturalnie cała dwunastka wykazywała wzrastające z każdym dniem podniecenie. Tak, denerwowali się, to jasne, ale odczuwali to charakterystyczne mrowienie w brzuchu. Mieli powrócić na nowo. Nowy wizerunek, piosenki. Po sukcesie Wolf i pierwszej wygranej wszystko potoczyło się szybko. Popularność wzrosła niewyobrażalnie. Fani z całego świata, występy i cała masa tym podobnych rzeczy. Ale taka sława miała też swoją ciemną stronę. Chłopcy bezpowrotnie utracili resztki prywatności, jakie im jeszcze pozostały. Teraz reporterzy i fani śledzili każdy, nawet najmniejszy ich krok. Cóż, początkowo było naprawdę trudno. Ale da się przywyknąć, to tylko kwestia czasu. Niektórym zajęło to krócej, innym dłużej.
Sehun tak naprawdę nigdy do końca się z tym nie pogodził. Było mu trudno. Był najmłodszy, więc dużo od niego zawsze wymagano. Dlatego nie mógł sobie pozwolić na żaden nieostrożny ruch. Dlatego nie mógł wyznać Kaiowi, co do niego czuje. Dlatego dusił to w sobie. Dlatego bolało coraz bardziej. Ale Oh był dzielny. Postanowił sobie, że nawet za cenę własnego cierpienia nie zburzy ich przyjaźni, a co za tym idzie pewnie i całego zespołu. Trzeba powiedzieć, że był wytrwały w swoim postanowieniu. Mimo swojego przecież młodego wieku dużo już przeżył i miał zamiar i to przeżyć.
~*~
- Dobrze, na dzisiaj kończymy. Chen, pamiętaj o swojej partii, bo jak zaśpisz na comebacku, to już nie będziesz mógł się poprawić - kobieta od zajęć śpiewu uniosła dłonie, by zatrzymać chłopaków, którzy już zdążyli zebrać swoje rzeczy i znaleźć się w połowie drogi do drzwi.
Jongdae pokiwał entuzjastycznie głową.
- A ty Kris, nie zapomnij, żeby nie śpiewać z miną seryjnego mordercy, bo to się nie przyjmie - zaśmiała się kobieta i pogroziła YiFanowi palcem.
Wu skinął, ale chyba nie był przekonany co do jej prośby. Kris nie był wesołym typem. Nie był nawet realistą. On był zdeklarowanym pesymistą, który potrafił zniechęcić do siebie człowieka jednym spojrzeniem albo nawet gestem, niekoniecznie skierowanym do kogoś konkretnego. A jednak pomimo swojego (jak większość uważała) paskudnego charakteru, znalazł swojego "amatora". Może trudno w to uwierzyć, ale okazał się nim jeden z najbardziej pozytywnych ludzi świata, a na pewno półkuli północnej - Kim Junmyeon.
Zaskoczenie zespołu na wieść, że ta dwójka jest razem było ogromne. D.O trzeba było ratować szklanką wody, bo się biedny aż z tego wszystkiego zachłysnął. Jednak z czasem przywykli. Dziwnie było widywać obściskujących się Krisa i Suho, ale cóż, jak mówią, miłość jest ślepa.
- W takim razie, skoro już wszystko jasne, możecie iść. Widzimy się jutro o dwunastej, pamiętajcie.
Cała dwunastka zgodnie skinęła, pożegnała się, po czym wyszła. Nie minęła sekunda, jak wszyscy z wyjątkiem Sehuna i Jongina rzucili się w stronę windy. Kiedy się przepychali, który pierwszy ma wsiąść, a co za tym idzie zająć najlepsze miejsce w vanie, Suho obejrzał się na stojących w miejscu najmłodszych.
- Chodźcie - lider przywołał ich gestem dłoni, na co Kai pokręcił głową i odkrzyknął:
- Mamy jeszcze coś do załatwienia. Będziemy później.
Junmyeon zmarszczył brwi, ale skinął lekko. Xiumin przepchnął się w stronę Suho i zapytał, dlaczego tamci nie idą. Lider coś mu odpowiedział, na co Minseok posłał stojącej niedaleko dwójce znaczące spojrzenie i szarpnął za rękaw Luhana, który kłócił się o coś z Tao. Prawdopodobnie o miejsce w vanie, jak zawsze. Szepnął mu coś, po czym Lulu zrobił minę wzruszonej babci, ewentualnie mamy i pomachał w stronę Sehuna. Oh przewrócił oczami, ale odwzajemnił gest. Kai zachichotał, ale nie skomentował tego. Zostawi to sobie na później...
- Tylko nie wracajcie o jakiejś nieludzkiej godzinie - rzucił jeszcze Suho, zanim winda zdążyła się zamknąć.
- I ćwiczyć, a nie robić jakieś inne podejrzane rzeczy! - dodał Xiu.
Chwilę potem dało się słyszeć cichy odgłos ruszającej windy. Maknae odetchnął głośno.
- Nareszcie, co? - zaśmiał się Jongin, łapiąc Sehuna za rękę.
- Oj tak - westchnął młodszy.
Dotyk Kaia sprawił, że świat jakby nabrał kolorów. Jakie to niesamowite, że dzięki jednej osobie wszystko może zmienić się w jednej chwili, prawda?
- Idziemy? - zapytał po chwili ciszy, która między nimi zaległa.
- Jasne.
~*~
- Naprawdę coraz lepiej ci idzie! Widzisz, wystarczyło trochę dłużej posiedzieć, a już jesteś sto razy lepszy ode mnie - Jongin oparł się nagimi plecami o ścianę i przetarł oczy dłońmi.
- Przepraszam, że zajmuję ci czas... - westchnął cicho Oh. - Właściwie i tak planowałem w któryś dzień zostać tu i poćwiczyć sam. Ale skoro zaproponowałeś...
Kai pokręcił głową i odparł:
- Nie ma o czym mówić. To dla mnie czysta przyjemność, skarbie.
Maknae skinął, jednakże bez większego przekonania. Wiedział, że jego przyjaciel wolałby teraz być w dormie i spać albo robić coś, na co miał ochotę, a nie siedzieć tutaj z nim.
- Dobrze, że to już koniec - Sehun podniósł się do pozycji stojącej i uśmiechnął lekko, próbując nie spoglądać ukradkiem na odsłonięty tors Jongina.
Kai zmarszczył delikatnie brwi i odepchnął się rękami od ściany. Zlustrował Sehuna uważnie, po czym pogłaskał go po policzku. Przez ciało młodszego przeszedł niekontrolowany dreszcz.
- Już ci powiedziałem, że to naprawdę żaden problem. Mi się podobało. Ostatnio rzadko mamy możliwość pobyć gdzieś tylko we dwóch. Szkoda.
Oh zamrugał parokrotnie i przełknął ślinę. Kai był zdecydowanie za blisko, przez co on czuł się naprawdę niekomfortowo.
- Ciemne strony kariery - młodszy uśmiechnął się ponuro.
Szatyn przytaknął. Rozejrzał się po sali, a jego wzrok po chwili spoczął na wiszącym na ścianie zegarze. Dochodziła północ. Sehun zauważył to i powiedział:
- Powinniśmy się zbierać, jeśli chcemy dożyć jutra. Inaczej Suho powiesi nas za to, za co najbardziej boli...
Jongin zaśmiał się cicho i odparł:
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałbym zrobić zanim wyjdziemy.
- Co takiego? - zainteresował się Oh.
- Mam dla ciebie niespodziankę - oczy Kaia zamieniły się w wąskie szparki, kiedy się uśmiechnął.
- Mam się bać? - blondyn zrobił niepewną minę i odsunął się nieznacznie.
Jongin pokręcił stanowczo głową i złapał młodszego za rękę. Który to już raz dzisiaj?
Sehun poczuł, jak bicie jego serca staje się coraz szybsze. Był zaintrygowany, ale równocześnie trochę się obawiał. Nie wiedział czego dokładnie. Może tego, że nie da rady wytrzymać i wszystko wyzna? To byłoby straszne... Zawsze, kiedy byli z Kaiem sami miał ochotę po prostu wyrzucić to z siebie. Mimo iż wiedział, że to nie byłby dobry ruch, odczuwał bardzo silną wewnętrzną potrzebę.
Ale tym razem nawet nie próbował wyswobodzić dłoni z uścisku szatyna. Było mu przyjemnie i czuł się bezpiecznie. Chciał, żeby ta chwila nigdy nie przeminęła. Żeby już zawsze mógł trzymać Jongina za rękę i nigdy się z nim nie rozstawać.
- Przepraszam, że zajmuję ci czas... - westchnął cicho Oh. - Właściwie i tak planowałem w któryś dzień zostać tu i poćwiczyć sam. Ale skoro zaproponowałeś...
Kai pokręcił głową i odparł:
- Nie ma o czym mówić. To dla mnie czysta przyjemność, skarbie.
Maknae skinął, jednakże bez większego przekonania. Wiedział, że jego przyjaciel wolałby teraz być w dormie i spać albo robić coś, na co miał ochotę, a nie siedzieć tutaj z nim.
- Dobrze, że to już koniec - Sehun podniósł się do pozycji stojącej i uśmiechnął lekko, próbując nie spoglądać ukradkiem na odsłonięty tors Jongina.
Kai zmarszczył delikatnie brwi i odepchnął się rękami od ściany. Zlustrował Sehuna uważnie, po czym pogłaskał go po policzku. Przez ciało młodszego przeszedł niekontrolowany dreszcz.
- Już ci powiedziałem, że to naprawdę żaden problem. Mi się podobało. Ostatnio rzadko mamy możliwość pobyć gdzieś tylko we dwóch. Szkoda.
Oh zamrugał parokrotnie i przełknął ślinę. Kai był zdecydowanie za blisko, przez co on czuł się naprawdę niekomfortowo.
- Ciemne strony kariery - młodszy uśmiechnął się ponuro.
Szatyn przytaknął. Rozejrzał się po sali, a jego wzrok po chwili spoczął na wiszącym na ścianie zegarze. Dochodziła północ. Sehun zauważył to i powiedział:
- Powinniśmy się zbierać, jeśli chcemy dożyć jutra. Inaczej Suho powiesi nas za to, za co najbardziej boli...
Jongin zaśmiał się cicho i odparł:
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałbym zrobić zanim wyjdziemy.
- Co takiego? - zainteresował się Oh.
- Mam dla ciebie niespodziankę - oczy Kaia zamieniły się w wąskie szparki, kiedy się uśmiechnął.
- Mam się bać? - blondyn zrobił niepewną minę i odsunął się nieznacznie.
Jongin pokręcił stanowczo głową i złapał młodszego za rękę. Który to już raz dzisiaj?
Sehun poczuł, jak bicie jego serca staje się coraz szybsze. Był zaintrygowany, ale równocześnie trochę się obawiał. Nie wiedział czego dokładnie. Może tego, że nie da rady wytrzymać i wszystko wyzna? To byłoby straszne... Zawsze, kiedy byli z Kaiem sami miał ochotę po prostu wyrzucić to z siebie. Mimo iż wiedział, że to nie byłby dobry ruch, odczuwał bardzo silną wewnętrzną potrzebę.
Ale tym razem nawet nie próbował wyswobodzić dłoni z uścisku szatyna. Było mu przyjemnie i czuł się bezpiecznie. Chciał, żeby ta chwila nigdy nie przeminęła. Żeby już zawsze mógł trzymać Jongina za rękę i nigdy się z nim nie rozstawać.
~*~
- Gdzie idziemy? - zapytał zdezorientowany Sehun, gdy Kai nacisnął guzik w windzie, która miała zabrać ich na ostatnie piętro.
- Nie denerwuj się. Zobaczysz. Spodoba ci się, jestem pewien - Kai uśmiechnął się tajemniczo.
W obliczu takiej sytuacji Oh postanowił nie naciskać. Skoro jego przyjaciel mówi to, co mówi, to na pewno tak jest. Oparł się plecami o lustro i czekał na owo charakterystyczne śmieszne uczucie w żołądku. Po chwili winda stanęła, na co stojący naprzeciwko maknae szatyn skrzywił się i potrząsnął lekko głową. Jongin nie cierpiał jeździć windą. Zawsze robiło mu się niedobrze. Zdecydowanie wolał poruszać się schodami.
Chwilę później znaleźli się na korytarzu. Tu było już zdecydowanie mniej drzwi. Głównie pomieszczenia gospodarcze. Na wprost, na samym końcu korytarza znajdowały się solidniejsze i większe od reszty drzwi. Kai zdecydowanym krokiem ruszył w ich stronę. Widząc to, Sehun uczynił to samo. Kiedy znaleźli się u celu, drzwi o dziwo okazały się być otwarte. Szatyn bez zastanowienia nacisnął klamkę i wskazał ruchem głowy, by Oh wszedł na schody.
- Chcesz mnie zrzucić z dachu, czy jak? - skrzywił się młodszy.
Kai zaśmiał się dźwięcznie, ale nie odpowiedział. Raz jeszcze wykonał ten sam gest, co chwilę wcześniej. Kiedy znów nie uzyskał oczekiwanego rezultatu, pchnął Sehuna delikatnie, dając mu do zrozumienia, żeby zrobił, o co prosi. Blondyn zmarszczył brwi i wszedł na pierwszy schodek. Jongin zamknął wtedy za sobą drzwi i stanął naprzeciwko przyjaciela.
- Nie ufasz mi? - zapytał, patrząc Sehunowi w oczy.
Maknae dłuższą chwilę nie odpowiadał. Jednak widząc wyraz twarzy Kaia, dał za wygraną.
- Tylko nie zrzucaj mnie z tego dachu, dobrze? - odparł w końcu zrezygnowany.
- Nie śmiałbym - zastrzegł się szatyn. - Luhan wydrapałby mi oczy.
Oh przytaknął.
- Poza tym... - dodał Jongin. - Poza tym byłoby mi szkoda tracić takiego wspaniałego przyjaciela jakim jesteś, wiesz?
Sehun oniemiał. Kai był raczej powściągliwy i nie okazywał często swoich uczuć. Rzadko też mówił mu, że dużo dla niego znaczy, i że nie chciałby go nigdy stracić. A teraz to powiedział! Co z tego, że na ciemnych schodach śmierdzących świeżą farbą. Liczyła się waga tych słów.
- Miło mi to słyszeć - uśmiechnął się maknae.
- To co, ruszamy dalej? Nie mamy zbyt dużo czasu. Założę się, że Lu i Suho już szaleją z niepokoju. Wolę nie sprawdzać, ile mam nieodebranych połączeń.
- Całe szczęście wyładował mi się telefon.
- Chcesz mnie zrzucić z dachu, czy jak? - skrzywił się młodszy.
Kai zaśmiał się dźwięcznie, ale nie odpowiedział. Raz jeszcze wykonał ten sam gest, co chwilę wcześniej. Kiedy znów nie uzyskał oczekiwanego rezultatu, pchnął Sehuna delikatnie, dając mu do zrozumienia, żeby zrobił, o co prosi. Blondyn zmarszczył brwi i wszedł na pierwszy schodek. Jongin zamknął wtedy za sobą drzwi i stanął naprzeciwko przyjaciela.
- Nie ufasz mi? - zapytał, patrząc Sehunowi w oczy.
Maknae dłuższą chwilę nie odpowiadał. Jednak widząc wyraz twarzy Kaia, dał za wygraną.
- Tylko nie zrzucaj mnie z tego dachu, dobrze? - odparł w końcu zrezygnowany.
- Nie śmiałbym - zastrzegł się szatyn. - Luhan wydrapałby mi oczy.
Oh przytaknął.
- Poza tym... - dodał Jongin. - Poza tym byłoby mi szkoda tracić takiego wspaniałego przyjaciela jakim jesteś, wiesz?
Sehun oniemiał. Kai był raczej powściągliwy i nie okazywał często swoich uczuć. Rzadko też mówił mu, że dużo dla niego znaczy, i że nie chciałby go nigdy stracić. A teraz to powiedział! Co z tego, że na ciemnych schodach śmierdzących świeżą farbą. Liczyła się waga tych słów.
- Miło mi to słyszeć - uśmiechnął się maknae.
- To co, ruszamy dalej? Nie mamy zbyt dużo czasu. Założę się, że Lu i Suho już szaleją z niepokoju. Wolę nie sprawdzać, ile mam nieodebranych połączeń.
- Całe szczęście wyładował mi się telefon.
~*~
Siedzieli tam już dobrą godzinę. Nie czuli upływu czasu.
Sehun jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy. Kai wyznał mu, że kiedy jest zmęczony, a jest akurat przerwa, przychodzi tutaj, żeby odpocząć i zebrać myśli. Oh nigdy by nie przypuszczał, że jego przyjaciel aż tak się uzewnętrzni. Wolał raczej rozwiązywać swoje problemy sam.
I tutaj właśnie Sehun i Jongin byli podobni. Nigdy nie mówili nikomu o swoich kłopotach, byli przekonani, że dadzą sobie radę bez niczyjej pomocy. W tamtej chwili nie wiedzieli, jak bardzo potrzebują siebie nawzajem. Tak naprawdę dodawali sobie siły, nawet nie wymieniając spojrzeń. Ważne, że ten drugi był obok. Sama świadomość bliskości była niezwykle pomocna.
- Cieszę się, że jestem tutaj z tobą, wiesz? - odezwał się w pewnej chwili Kai, zwracając się twarzą do maknae.
- Mi też jest bardzo przyjemnie. Teraz już wiem, gdzie cię szukać. Skończył się spokój - zaśmiał się cicho Oh.
Jongin przysiadł na murku i poprosił blondyna, by zrobił to samo.
- Dla mnie twoja obecność nigdy nie była, nie jest i nie będzie ciężarem.
Sehun westchnął cicho, a jego serce zabiło nieco głośniej. Z jednej strony był w siódmym niebie, ale z drugiej Kai przysporzył mu kolejnych bolesnych wspomnień, które niejednokrotnie będą do maknae wracać w najbardziej nieodpowiednich momentach.
- Bardzo się cieszę, że tak mówisz. To ważne dla mnie - odpowiedział w końcu młodszy.
Szatyn ujął dłonie przyjaciela w swoje i poprosił:
- Spójrz na mnie.
Oh wykonał polecenie i jego oczy spotkały się z ciemnoczekoladowymi tęczówkami Kaia. Chwilę trwali w takiej pozycji, dopóki Sehun nie spuścił wzroku, a jego oddech nie zaczął powracać do normalnego rytmu.
- Powiedz... - zaczął Jongin. - Co byś zrobił...gdybym...gdybym ci teraz powiedział, że mi...na tobie zależy?
- Już parę razy zdarzyło ci się mi to powiedzieć, więc niezmiennie odparłbym, że wiem, i że mi też na tobie zależy - odpowiedział bez mrugnięcia okiem maknae.
Kai wyraźnie posmutniał.
- Ale...nie w taki sposób...
Oh wykonał błyskawiczny zwrot i znów znalazł się twarzą w twarz z przyjacielem.
- Słucham?
- Po prostu powiedz mi, co byś zrobił.
W tamtym momencie Sehun poczuł, że coś w nim się zmienia. Może już najwyższy czas wszystko mu powiedzieć? Może już nie będzie lepszej okazji? Teraz są sami. Zero kamer, aparatów czy niepożądanych wścibskich spojrzeń. Tylko on i Kai. Sceneria może i trochę oklepana, bo rozgwieżdżone niebo i te sprawy...ale chyba to jedyny odpowiedni moment.
Blondyn czuł, jak zasycha mu w ustach, jak nie może wydobyć z siebie chociażby najcichszego głosu.
Nie dam rady...
Przygryzł wargę. Szatyn cały czas uważnie go obserwował. Widział, że maknae się denerwuje.
Raz się żyje.
- Wiesz, co bym zrobił? - Sehun głośno zaczerpnął powietrza i wstał.
Jongin podążył za nim wzrokiem i czekał.
- Zrobiłbym tak - kontynuował młodszy, po czym usiadł na kolanach przyjaciela tak, by móc być zwróconym do niego twarzą.
Objął rękami jego szyję. Kai bez zastanowienia przyciągnął go do siebie i przejechał kciukiem po jego bladym policzku.
- Co dalej? - ponaglił młodszego.
Oh nachylił się w stronę szatyna i postarał się wytrzymać jego spojrzenie. Bał się, że to, co zaraz zrobi może wszystko zniszczyć, ale z drugiej strony chyba zaszedł już za daleko. Teraz odwrotu już nie było.
Ostatnią rzeczą jaką pamiętał, było to, że na ustach Kaia pojawił się jakby cień uśmiechu. Potem Sehun czuł już jedynie smak ust przyjaciela. Początkowo szatyn pozostawał bierny, jednak kiedy minął pierwszy szok, oddawał pocałunki maknae z zadziwiającą chęcią i przyjemnością. Blondyn nie był pewien, czy to się dzieje naprawdę. Marzył o pocałunku już nie wiadomo ile, a teraz jego skryte gdzieś głęboko w sercu pragnienie się spełniło. Fala uczuć, jaką przekazał Jonginowi w tym, jakby się mogło wydawać, drobnym geście.
Po chwili oderwali się od siebie. Kiedy Oh znów spojrzał w oczy Kaia, zobaczył coś, czego nigdy jeszcze w nich nie widział. Przez głowę przeleciało mu, że był to wyraz zawodu. Zawodu, że tak szybko to zakończył. Jednak odepchnął od siebie tą myśl. Nie znał się na ludziach, równie dobrze szatyn mógł czuć do niego niechęć, obrzydzenie... W końcu się pocałowali i to z jego inicjatywy...
- Zadowalająca odpowiedź? - wyszeptał po chwili Sehun.
- Jak najbardziej... - odparł Kai.
Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy. Chyba jakiekolwiek słowa byłyby zbędne. Już wiedzieli, że potrzebują się nawzajem bardziej niż mogliby przypuszczać.
Od tamtej chwili wszystko miało się już układać. Wkroczyli na nową ścieżkę. I kto by pomyślał, ile dobrego może się stać przez jedną godzinę, prawda?
Hi~
Wiem, że trochę długo zeszło, ale jestem. Oto mój pierwszy SeKai, dedykowany Dubu, mojej wspaniałej i niezastąpionej becie^^ Oczywiście dziękuję Unni, która rzuciła okiem na te wypociny i Avie, bo jak zawsze bardzo mnie wspiera^^
So enjoy~ <3
Po chwili oderwali się od siebie. Kiedy Oh znów spojrzał w oczy Kaia, zobaczył coś, czego nigdy jeszcze w nich nie widział. Przez głowę przeleciało mu, że był to wyraz zawodu. Zawodu, że tak szybko to zakończył. Jednak odepchnął od siebie tą myśl. Nie znał się na ludziach, równie dobrze szatyn mógł czuć do niego niechęć, obrzydzenie... W końcu się pocałowali i to z jego inicjatywy...
- Zadowalająca odpowiedź? - wyszeptał po chwili Sehun.
- Jak najbardziej... - odparł Kai.
Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy. Chyba jakiekolwiek słowa byłyby zbędne. Już wiedzieli, że potrzebują się nawzajem bardziej niż mogliby przypuszczać.
Od tamtej chwili wszystko miało się już układać. Wkroczyli na nową ścieżkę. I kto by pomyślał, ile dobrego może się stać przez jedną godzinę, prawda?
Hi~
Wiem, że trochę długo zeszło, ale jestem. Oto mój pierwszy SeKai, dedykowany Dubu, mojej wspaniałej i niezastąpionej becie^^ Oczywiście dziękuję Unni, która rzuciła okiem na te wypociny i Avie, bo jak zawsze bardzo mnie wspiera^^
So enjoy~ <3