Hentai z Sehunem (cz. I)

   


   Był ciepły, majowy dzień. Ulicami Seulu przemieszczało się tysiące samochodów, a chodniki były deptane przez tyleż samo, jak nie więcej, przechodniów. W samym środku tego wszystkiego, jednym z takich właśnie chodników podążał szybkim krokiem dość wysoki chłopak o bordowym kolorze włosów. Sprawnie wymijał ludzi idących przed nim. Chciał jak najszybciej dostać się w miejsce swojej wędrówki. Była godzina pierwsza po południu w niedzielę, czyli jedyny dzień, który bordowo-włosy miał całkiem wolny. A mimo iż mógł robić coś zupełnie innego i na pewno o wiele bardziej konstruktywnego, zmierzał do mieszkania swoich przyjaciół. Po piętnastu minutach od wyjścia, był już prawie u celu. Wystarczyło jeszcze tylko przejść przez pasy i wejść na teren osiedla. Parę chwil później stał już przed drzwiami na klatkę schodową jednego z wysokich, niedawno wybudowanych bloków. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Mieszkanie, w którym mieszkali jego przyjaciele, znajdowało się na piątym piętrze, czyli w zasadzie nie tak wysoko, zważywszy na to, iż blok miał pięter dwadzieścia. Jednak mimo wszystko wybrał windę. Spieszyło mu się. Skrzywił się wyraźnie, gdy winda ruszyła. Nie lubił nią jeździć, bo zawsze towarzyszyło mu to dziwaczne i nieprzyjemne uczucie w żołądku. Poza tym, co by było, gdyby winda się zatrzymała? Nie miałby zasięgu, nie mógłby nikogo powiadomić, więc pewnie znaleźliby go martwego po tygodniu. Szczególnie, że to on z całej paczki był najstarszy, więc jego przyjaciele nie interesowali się, co się z nim dzieje. To on miał się nimi opiekować, nie na odwrót.


~*~


  Zadzwonił raz. Drugi. Trzeci. Nic. Żadnej odpowiedzi. Zmarszczył czoło i zaczął przekopywać się na samo dno swojego plecaka. Gdzieś tam powinny być klucze. Po paru podejściach w końcu mógł poczuć pod palcami chłodny metal. Chwycił w palce klucz i przyjrzał mu się. To chyba ten.
  Włożył go w zamek i przekręcił. W zasadzie to spróbował przekręcić, bo okazało się, że drzwi nie były zamknięte. Po raz kolejny ściągnął brwi, bo coś mu tutaj nie pasowało. Przecież zazwyczaj jednak zamykali się na noc. Nacisnął więc klamkę i wszedł do środka. Momentalnie uderzył go intensywny zapach tytoniu i alkoholu. Kiedy odwrócił się przodem do mieszkania, jego oczom ukazał się przerażający widok. Obraz nędzy i rozpaczy. Ramiona mu opadły, bo wiedział, że mimo iż to nie jego mieszkanie, to i tak posprząta największą jego część. Jak nie całe... Powoli zdjął buty i na palcach, omijając wszystkie leżące na podłodze przeszkody, przemieścił się do salonu. Gdy wszedł do środka, uświadomił sobie, że to co działo się w korytarzu, to było NIC. Salon wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan połączony z tsunami. A wdzięcznym dopełnieniem tego wszystkiego były dwie dogorywające pod ścianą postaci. Chłopak pokręcił zrezygnowany głową i ruszył w ich stronę.
  - Ekhem... - odchrząknął, mając cichą nadzieję, że jakimś cudem go usłyszą.
  Jednak nie doczekał się odpowiedzi. Pozostała dwójka nadal spała. Postanowił więc, że zacznie sprzątać, a oni za ten czas na pewno zdążą się obudzić.
  Nie minęło dziesięć minut, kiedy będąc w kuchni, usłyszał, jak ktoś szybko przemierza korytarz i z impetem otwiera drzwi łazienki. Chwilę potem dało się słyszeć charakterystyczne odgłosy. Chłopak westchnął cicho i ruszył w stronę łazienki. Tak jak się spodziewał - tam również panował niewyobrażalny syf i burdel. Bordowo-włosy oparł się o framugę i założył ręce. Z politowaniem obserwował, jak jeden z jego przyjaciół kuli się nad muszlą.
   - Dzień dobry - powiedział, kiedy chłopak o brązowych włosach wstał i próbował utrzymać się na nogach.
   - Jak dobrze...że jesteś, Lulu... - wysapał szatyn i oparł się rękami o umywalkę, pochylając się nad nią.
   - Powiesz mi, co się tutaj wczoraj działo? - zapytał niższy.
   - Wpadło paru kumpli z uczelni... - jęknął tamten, po czym gwałtownie pobladł.
   - To już zdążyłem zauważyć - mruknął Luhan. - Ale proszę o dokładne wyjaśnienia. Nie ma mnie dwa dni, przychodzę, patrzę, a tu chlew. Czy wasze imprezy zawsze muszą się tak kończyć?
   Szatyn posłał przejacielowi zbolałe spojrzenie i wychrypiał:
   - Nikt nie kazał ci przychodzić...
   Lulu przewrócił oczami i odparł:
   - Gdyby nie ja, to już dawno byście pozdychali w tym bałaganie i smrodzie.
    - Nie przesadzaj...
   - Kai, to powietrze można kroić. Tępą stroną łyżki.
   - I tak tutaj nie mieszkasz, więc nie powinno robić ci to większej różnicy.
   - Ale jestem tu praktycznie codziennie i nie mam zamiaru wdychać tych toksycznych oparów. Tu jest gorzej niż po wybuchu atomowym... - Luhan sprawnie wyminął leżące na podłodze puszki i otworzył okna na przestrzał.
   - Lulu... Będę rzygał... - zajęczał Kai i zachwiał się lekko.
   Bordowo-włosy spojrzał na niego z niesmakiem i wzruszył ramionami.
   - A to już twoja sprawa - odpowiedział, po czym poklepał białego jak ściana Kaia po ramieniu i wyszedł.


~*~


   - Moglibyście mi pomóc? Jongin, rusz tyłek - Luhan odgarnął sobie z czoła parę kosmyków i powrócił do zmywania naczyń.
   - Dlaczego akurat ja? - Kai wydął dolną wargę i zmarszczył brwi.
   - Bo cię o to proszę. Sehun zrobi co innego - warknął zniecierpliwiony Lulu i posłał siedzącym przy stole przyjaciołom groźne spojrzenie.
   - No dobrze już, dobrze... - Jongin wstał z ociąganiem, po czym podszedł do Lu i oparł mu głowę na ramieniu. - Już się tak nie denerwuj, księżniczko.
   Bordowo-włosy skrzywił się.
   - Kai, śmierdzisz wódką. Odejdź.
   - Ale Lulusiu... - szatyn objął starszego w pasie i przyciągnął do siebie. - Wiem, że to lubisz.
   - Nienawidzę. I nie nazywaj mnie tak! - wycedził Luhan, próbując uwolnić się z uścisku.
   - Przesadzasz Jelonku - mruknął cicho Kai i zaczął kreślić nosem na szyi przyjaciela jakieś sobie tylko znane symbole.
   - Sehun, weź go! - pisnął Luhan, kiedy Jongin przejechał językiem wzdłuż jego karku.
   - Jesteś gejem. Nie pasuje ci to? - siedzący dotąd cicho blondyn uniósł brwi w górę, jednak nie popatrzył na przyjaciół.
   - TO JEST KAI - Luhan wyjątkowo dosadnie wypowiedział ostatnie słowo.
   - I co w związku z tym? - najmłodszy zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
   - Jak to co?! - zdenerwował się Lulu i podjął kolejną (zresztą znów nieskuteczną...) próbę uwolnienia się od Kaia.
   - No wiesz... Gdybym był gejem, to nie miałbym nic przeciwko temu, co robi Jongin - Sehun wzruszył ramionami i podniósł się z miejsca.
   - Ej gdzie idziesz?! - zapiszczał Luhan i posłał blondynowi spanikowane spojrzenie.
   - Będę za godzinę - odpowiedział maknae.
   - To nie jest odpowiedź! - Luhan tupnął nogą i zacisnął pięści. - I NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU Z TYM SEKSUALNYM FRUSTRATEM!
   Sehun przewrócił oczami i pokręcił głową. Szybko założył swoje nieco już zniszczone conversy i opuścił mieszkanie.


~*~


   Właściwie, to nie miał jakiegoś określonego miejsca, do którego szedł. Wystarczy powiedzieć, że zwyczajnie nie chciał przebywać w jednym mieszkaniu z niewyżytym Kaiem i Luhanem, który bezskutecznie chce się pozbyć tego natręta i odkleić go od siebie. Cóż, Sehun już wiele razy zastanawiał się, dlaczego tych dwoje nie zacznie się spotykać. Znali się już bardzo długo, oboje byli singlami. Tak, różnili się od siebie. I to nawet bardzo, ale Sehun nie uważał, żeby to była jakaś przeszkoda. Chociaż z jego punktu widzenia przeszkodą mogło być co innego... Kai kocha seks. Natomiast Luhan nie potrafi długo się z Jonginem kłócić, więc...
   Sehun wzdrygnął się na samą myśl o tym, że mógłby zostać skazany na wysłuchiwanie jęków Lulu, bo Kai jest zbyt leniwy i pewnie robiłby to w jego i Sehuna wspólnym mieszkaniu. Okropność. Coś strasznego. To już lepiej, żeby się tak do siebie niewinnie kleili jak dzisiaj, niż żeby mieli sobie nawzajem jęczeć w gardła. Tak, taka sytuacja jak jest teraz, jest jak najbardziej korzystna. Poza tym pewnie (nie daj Boże...) Luhan wprowadziłby się do nich, przez co byliby zmuszeni do regularnego sprzątania. Normalnie robili to tylko wtedy, kiedy któraś z mam zapowiedziała wizytę kontrolną. Albo kiedy do Jongina przychodziły koleżanki. Lub koledzy...
   Sehun przymknął powieki i odchylił głowę nieco do tyłu. Wciągnął głęboko w płuca ciepłe, wiosenne powietrze. Właściwie nie lubił wiosny, bo wtedy wszystko zaczynało pylić, a on był alergikiem, więc zaczynał kichać i chodził z glutem do pasa. Ale to jeszcze nie było najgorsze. Na wiosnę wszyscy szukali miłości, przez co Sehun miał szczerą chęć powiesić się na różowej skakance. Osobiście wyznawał tezę, iż nie ma czegoś takiego jak miłość. Nigdy nikogo nie kochał i jakoś nie zanosiło się na to, by sytuacja miała się zmienić. Zresztą tak było nawet lepiej. Zero przychodzenia na umówioną godzinę, zero kupowania idiotycznych prezentów i zero czułych i słodkich gestów. Sehun nigdy nie miał dziewczyny. Wolał raczej spotkać się z jakąś raz, czasami jak się udało, to doprowadzić do czegoś więcej, ale nic poza tym. Związki nie były dla niego. Nie wyobrażał sobie siebie z dziewczyną na dłużej niż kilka dni. Młodość nie jest po to, żeby tracić ją na zazwyczaj nieodwzajemnoną miłość...
   Sehun pokiwał głową sam do własnych myśli, następnie skręcił tuż za jednym z budynków. Jednak zaraz poczuł dość mocne uderzenie w bark, po czym do jego uszu doszedł charakterystyczny dźwięk upadku. Ale Sehun stał tak jak jeszcze sekundę temu, jedynie bark trochę go bolał. Spojrzał więc w dół, dopiero teraz zauważając drobną kasztanowo-włosą postać. Wyglądała niewinnie, jednak po chwili z jej ust wyciekła niesamowicie długa wiązanka przekleństw. Sehun uniósł brwi i założył ręce. Czekał.
   - Mógłbyś uważać jak chodzisz... - warknęła postać, po czym uniosła głowę.
   Oczom chłopaka ukazała się dziewczyna o dość długich, kasztanowych włosach i zielonkawych oczach.
   - To nie ja na ciebie wpadłem - odparł z wyższością.
   Dziewczyna zmarszczyła brwi. Chwilę mierzyli się nieprzychylnymi spojrzeniami, jednak Sehun w końcu nie wytrzymał i zapytał:
   - Długo tak się będziesz patrzeć?
   - Próbuję ci dać do zrozumienia, że POWINIENEŚ MI POMÓC.
   Sehun zaśmiał się krótko i odpowiedział:
   - Wiesz, gdyby działały na mnie takie spojrzenia, to byłbym frajerem bez jaj.
   Dziewczyna już nabierała powietrza, żeby się odezwać, ale Sehun machnął ręką i powiedział:
   - Dobra, dawaj rękę, bo nie mogę już patrzeć.
   Wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny i pociągnął lekko za jej. Podniosła się z cichym jęknięciem.
   - Co się mówi? - Sehun zerknął na stojącą przed nim dziewczynę, która na dźwięk jego słów zaprzestała otrzepywania jest z piasku i kurzu.
   - Słucham? - spojrzała na niego krzywo.
   - Pomogłem ci, nie?
   - Ale najpierw mnie przewróciłeś, za co jeszcze nie doczekałam się przeprosin.
   Sehun prychnął zdegustowany.
   - Powiedziałem już, że to nie ja... - nie dokończył, bo przerwała mu:
   - Wiesz co? Dobra. To i tak bez sensu. Niech ci będzie - powiedziała, po czym podniosła z ziemi swoją torbę i ruszyła z miejsca.
   Jednak nie uszła jeszcze nawet pięciu metrów, kiedy odwróciła się i zawołała do Sehuna, który jeszcze nawet się nie ruszył:
   - I nie, nic mi nie jest!


~*~


   Siedzący w kuchni Luhan usłyszał głośne trzaśnięcie drzwiami. Mogło to oznaczać tylko jedno...
   - Sehun, wróciłeś? - upewnił się bordowo-włosy.
   Odpowiedziało mu jedynie kolejne trzaśnięcie.
   "Czyli Hunnie poszedł do łazienki..." - pomyślał Lulu i powrócił do czytania.
   - A temu co się stało? - do kuchni wszedł Kai i usiadł naprzeciwko Luhana z kartonem soku w ręce.
  - Nie wiem. Pewnie znowu jakieś dziecko się do niego uśmiechnęło na ulicy albo musiał ustąpić miejsca staruszce w tramwaju. Albo ptak mu na włosy narobił - wyliczył beznamiętnie bordowo-włosy, nawet nie spoglądając na przyjaciela.
   Kai wzruszył więc tylko ramionami i już chciał wziąć łyk soku, kiedy usłyszał ostrzegawczy szept Lulu:
   - TYLKO-NIE-Z-GWINTA-NIECHLUJU.
  Jongin wydął wargę, ale posłusznie wstał i wziął szklankę. Wtedy do uszu obu chłopaków doszło trzecie już z kolei trzaśnięcie, a chwilę potem do kuchni wkroczył Sehun ze swoją stałą miną pokerzysty na twarzy.
   - Jak było na spacerze? - Luhan uniósł głowę i uśmiechnął się.
   - Początkowo beznadziejnie - odparł Sehun.
   - A potem? - Kai również zwrócił się w stronę blondyna.
   - A potem już było chujowo.
   - Nie wyrażaj się! - Luhan zrobił przestraszoną minę i pokręcił głową.
   - Lulu nie przesadzaj - mruknął Kai.
   - No dobrze... Ekhem... A więc co się stało? - bordowo-włosy zacisnął pięści i uśmiechnął się sztucznie, próbując nie okazać zdenerwowania.
   - Przeżyjesz bez tej informacji - odparł Sehun i już chciał opuścić kuchnię, jednak Luhan zerwał się z krzesła prawie je przewracając i chwycił przyjaciela za nadgarstek, uniemożliwiając mu tym samym dalszą ucieczkę.
   - Pooowiedz, Hunnie, no powiedz mi! - Lulu uwiesił się na ramieniu blondyna i zbliżył swoją twarz do jego.
   - Luhan daj mi spokój - warknął Sehun i spróbował wyszarpnąć się z uścisku przyjaciela, jednak ten trzymał go zaskakująco mocno. - I nie mów do mnie zdrobniale.
   - Ale to takie urocze - Lulu zrobił rozmarzoną minę. 
   - Tylko że ja tego nie lubię, zrozum w końcu - Sehun uniósł wzrok w górę, próbując nie wybuchnąć. 
   - Co mnie to obchodzi? - prychnął Jelonek. - Ważne, że to przezwisko jest ładne. 
   - Nie chcę się wtrącać, ale ty sam nie lubisz, jak ktoś do ciebie mówi zdrobnieniami... - chrząknął Kai. 
   Luhan posłał mu mordercze spojrzenie, po czym odparł z jadem:
   - Jeśli jeszcze minutę temu miałeś nikłe szanse na to, żebym się z tobą kiedykolwiek przespał, zboczeńcu, to teraz nie masz ich w ogóle. 
   - Huh...? - Jongin zrobił głupią minę, całkowicie zbity z tropu. 
   - No widzisz. A gdybyś słuchał, co do ciebie mówię i o czym rozmawiamy, a właściwie o czym JA do ciebie rozmawiam, bo ty się wyłączasz i potakujesz tylko, to byś wiedział o co mi chodzi. A teraz to mnie możesz w dupę pocałować ignorancie - Luhan spojrzał z wyższością na Kaia i odkleił się od szyi zadowolonego z takiego obrotu spraw Sehuna.
   - Z miłą chęcią - brunet uśmiechnął się przebiegle i oblizał ostentacyjnie swoje pełne wargi.
   - Wiesz co, Jongin, czasem mam ochotę cię po prostu uderzyć. To normalne? Też tak masz, Sehun? - Lulu zwrócił się w stronę blondyna, który już przez ten czas zdążył znaleźć się w połowie drogi do swojego pokoju.
   Maknae, słysząc swoje imię, odwrócił się niechętnie i odparł Luhanowi z bezczelnym uśmiechem:
   - Szczerze? Nie tylko Kaia w tym towarzystwie mam ochotę trwale uszkodzić.
   Lulu skrzywił się nieznacznie.
   - No wiesz? Widzę, że na ciebie też nie można liczyć...
   - Więc pozostaję ci tylko ja - Jongin przybrał niewinny wyraz twarzy i przysunął się do Luhana. 
   - Nawet mnie nie dotykaj - prychnął bordowo-włosy.
   - Oj, przesadzasz Jelonku. Próbuję się jakoś zrehabilitować, a ty mi nie pozwalasz - jęknął Kai i objął niższego chłopaka, kładąc mu głowę na ramieniu.
   - Sehun, gdzie idziesz?! - Lulu wyciągnął ręce w stronę blondyna.
   - Coś czuję, że jestem tu zbędny. Zresztą nie gustuję w trójkątach - mruknął maknae i szybko pokonał resztę odległości dzielącej go od jego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
   - I widzisz, co zrobiłeś? - warknął Luhan, zwracając się w stronę Kaia.
   - Ja? - obruszył się Jongin.
   - A kto? Ja?
   - Gdybyś go idiotycznie nie wypytywał o wszystkie szczegóły jego życia, to by się tak nie zachowywał.
   - Przepraszam, że interesuje mnie, co się dzieje z moim przyjacielem! W przeciwieństwie do ciebie, ja się martwię i obchodzi mnie jego życie.
   - A myślisz, że mnie nie?
   - Powiedział ten, który spija naszego maknae...
   - Co ja jestem, jego matka?
   - Nie, ale to nie zmienia faktu, że jesteś za niego w pewnym sensie odpowiedzialny.
   - Luhan, proszę cię...
   - Daj mi spokój... I puść mnie.
   - Ale Lulu...
   - Nie mów tak do mnie! Kai, prosiłem cię już!
   - Jelonku..
   - Kim Jonginie.
   - Lubię jak starasz się być stanowczy, wiesz?
   - A ja nie lubię ciebie - Lulu zmarszczył brwi i wydął wargi.
   - Lubisz mnie. Wiem, że mnie lubisz - Kai wyszczerzył się do bordowo-włosego i przyciągnął go jeszcze bliżej siebie.
   - Nienawidzę cię. Jesteś idiotą.
   - Tak mnie nienawidzisz, że aż kochasz, przyznaj - Kai uniósł brwi w górę, a w jego oczach błysnęły wesołe iskierki.
   - Kai, skończ tą głupią zabawę. To wcale nie jest śmieszne - Luhan zmarszczył brwi i po raz kolejny spróbował uwolnić się z objęć bruneta.
   Jednak na darmo, ponieważ Jongin nie miał najmniejszego zamiaru puszczać chłopaka.
   - Kochasz? - nalegał Kai, usilnie wpatrując się w bordowo-włosego.
   - No kocham, kocham. A teraz mnie puść - zdenerwował się Lulu.
   - No to dobrze - Kai uśmiechnął się lekko, po czym złożył na policzku niższego delikatny pocałunek, a chwilę później wyszedł, zostawiając osłupiałego Lu samego.


~*~


   - Cześć! Jest tu ktoś?! - po mieszkaniu rozniósł się donośny, niski głos, którego właścicielem był bardzo wysoki, szczupły brunet.
   Na dźwięk jego głosu zza framugi drzwi prowadzących do salonu wyłoniła się sylwetka Jongina.
   - Właśnie miałem do ciebie dzwonić i pytać, czy znowu nie przegapiłeś przystanku - Kai wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, na co nowo przybyły zareagował tym samym.
   - Nie, tym razem starałem się nie zasnąć w metrze - pochwalił się wyższy i ruszył w stronę Jongina, który zniknął w salonie. - Co prawda już prawie mi się przysnęło, ale jakiś facet, który śmierdział wódką bardziej, niż ty Kai, jak masz kaca, wybudził mnie i powiedział, żebym nie spał, bo mnie okradną.
   - Ej, ja wcale nie śmierdzę... Znaczy... Tao, naprawdę tak jest? - szatyn posłał siedzącemu na podłodze chłopakowi o zielonkawo-niebieskim odcieniu włosów pytające spojrzenie.
   Zapytany uniósł głowę i wzruszył ramionami.
   - Zdarza ci się. Po każdej imprezie. Czyli...średnio dwa razy na tydzień, jak nie częściej.     Pewnie jakbyś w takim stanie wsiadł do jakiegoś autobusu czy do metra, to by cię wzięli za żula.
   Kai zmarszczył brwi. Chwilę potem jego twarz przybrała przerażony wyraz.
   - To dlatego Lulu... Boże, dlaczego nie powiedzieliście mi tego wcześniej?!
   - Mówiliśmy wiele razy - odpowiedział Tao, po czym podniósł się do pozycji stojącej. - Czas się zbierać. Gdzie Luhan?
   Jednak nikt mu nie odpowiedział, ponieważ Kai siedział na kanapie, kiwając się w przód i w tył, a Chanyeol... Cóż, jego zafascynowała para siedzących na parapecie gołębi, które najwyraźniej w ogóle nie przejmowały się jego natrętnym wzrokiem, bo zaciekle się o siebie ocierały i wydawały dziwne, gruchające dźwięki.
Tao przewrócił oczami zrezygnowany i sam ruszył na poszukiwania zaginionego przyjaciela. Zajrzał do pokoju Kaia, który znajdował się w sąsiedztwie salonu, chociaż w sumie nie spodziewał się tam odnaleźć Lulu. Bordowo-włosy wzbraniał się wszelkimi sposobami przed wchodzeniem tam. Właściwie cała piątka, poza Jonginem oczywiście, wchodziła tam tylko, jeśli wymagała tego sytuacja. Bo pokój szatyna przypominał połączenie domu publicznego, obory i pokoju psychopaty, który powinien być zamknięty w zakładzie dla psychicznie chorych i chodzić w kaftanie bezpieczeństwa. A tak czysto teoretycznie... Gdyby zgłosili Kaia gdzieś do jakiegoś ośrodka...? Bo w końcu nimfomania to też choroba psychiczna, prawda?
   - Lulu? - Tao przekroczył próg kuchni i pierwsze, co ujrzał, to Jelonek, który siedział na jednym z krzeseł, tępo wpatrując się w blat stołu.
   Ręce miał opuszczone wzdłuż ciała, a usta lekko uchylone.
   - Zamknij buzię, bo ci mucha do środka wleci - zaśmiał się Huang, siadając obok przyjaciela.
   Jednak Luhan nie zareagował. Dalej siedział bez ruchu i w tym momencie Tao odniósł dziwne wrażenie, jakby jego przyjaciel był porcelanową lalką...
   - Xiao Luhan, mówi się - wyższy zamachał bordowo-włosemu dłonią tuż koło nosa, jednak nawet to nie pomogło.
   Tao zmarszczył brwi. Coś musiało się wydarzyć. Luhan rzadko zawieszał się aż do tego stopnia. Zazwyczaj wystarczyło potrząsnąć nim albo po prostu się odezwać. A teraz nie pomagało ani to, ani to. Huang musiał więc podjąć bardziej drastyczne środki.
   - No dobrze, skoro tak... - mruknął i odwrócił się w stronę drzwi. - Kai! Chodź tutaj, jest sprawa!
   Przez chwilę nic się działo, jednak Tao usłyszał, jak Jongin sapiąc idzie przez korytarz, by zaraz potem wejść do kuchni z twarzą tak ponurą, że Huang aż się zdziwił. 
   - Co z tobą? - zapytał, patrząc z niepokojem na przyjaciela.
   - Moje życie legło w gruzach... - odparł Kai z grobową miną.
   Panda zmrużył oczy niewiele rozumiejąc, jednak po chwili wzruszył ramionami i powiedział:
   - Pomóż mi z Luhanem. Za dwadzieścia minut będziemy mieć udostępnioną salę, więc musimy się pospieszyć, żeby nam jej nie sprzątnął ktoś inny. 
   Jongin popatrzył na przyjaciela beznamiętnym wzrokiem, a wtedy jego wyraz twarzy łudząco przypominał wyraz twarzy najmłodszego.
   - Wiesz jak teraz wyglądasz? - Tao zaśmiał się i założył ręce.
   - Nie, nie wiem... - mruknął Kai, podchodząc do Lulu.
   - Zupełnie jak... - zaczął Huang, jednak nie dokończył, ponieważ do kuchni wkroczył Sehun.
   - Jak ja? - dokończył maknae, posyłając Pandzie nienawistne spojrzenie.
   Tao wytrzeszczył oczy na najmłodszego przyjaciela i nie odezwał się już. Skąd on wiedział, że chodzi o niego...?
   Sehun pokiwał jedynie głową, po chwili stając tuż obok Kaia, który bezskutecznie próbował wybudzić Jelonka z transu, w jaki chłopak popadł. 
   - Wiesz, że to nic nie da, prawda? - zapytał retorycznie maknae, a na widok głupiej miny, jaką zrobił Jongin, sam sobie odpowiedział: - Jasne, że nie wiesz.
   W obliczu takiej sytuacji Sehun odsunął Kaia na bok, strzelił z palców i stanął za krzesłem, na którym siedział Luhan. Przez dłuższą chwilę trwał tak bez żadnego ruchu, jednak ni z tego, ni z owego strzelił Lulu z całej siły w tył głowy. 
   - Co... - dało się usłyszeć cichy jęk Jelonka. 
   - Wstawaj Śpiąca Królewno, idziemy na trening - Tao podniósł się z kanapy i klasnął w dłonie. 
   - To już? - zapytał nieprzytomnie Luhan, rozglądając się dookoła. 
   - Nie wiem ile czasu tak przesiedziałeś, w każdym razie masz dwie minuty, żeby się zebrać - zawyrokował Huang. 
   Luhan pokiwał tylko głową, nadal tępo przypatrując się otoczeniu. 
   - Chanyeol! Wychodzimy! - krzyknął Tao, wchodząc do salonu.
   - Ej! Ej, a wiesz, że mam dwa zwierzątka?! - Channie w podskokach zbliżył się do Pandy.
   - Nie...? - odpowiedział ostrożnie Huang, odsuwając się nieznacznie od przyjaciela. 
   - No to już wiesz! Tam siedzą, zobacz! - zakrzyknął rozentuzjazmowany chłopak, wskazując na parapet. - A wiesz jak je nazwałem, te moje gołąbki?
   - Nie mam pojęcia... - westchnął zrezygnowany Tao.
   - Chanyeol i Baekhyun! Pięknie, prawda? 



   Witajcie! Wiem, teraz możecie mnie powiesić, zlinczować, ukamienować, cokolwiek... Nawet nie wiecie, jak strasznie byłam sfrustrowana, że nie byłam w stanie nic dodać. Ale miałam (i w sumie nadal mam) taki zapieprz w szkole, że nie wiem, w co mam ręce włożyć;_____; Albo się uczę, albo czytam lektury, albo moja rodzina wynajduje mi różne, bezsensowne zajęcia-.- Nie wiem, jakim cudem udało mi się skończyć tą część hentai o.O No, ale teraz konkrety: planuję, że będzie to sequel, może nawet stworzę trzy części, zobaczymy. Zaplanowałam sobie, że teraz przysiądę nad kolejnym rozdziałem "Time loop". Myślę, że to tyle. Oczywiście podziękowania kieruję do Dubu za poprawę i do dwóch niezastąpionych istotek - Unni i Avy. Bez Was nie dałabym rady czegokolwiek teraz napisać. Kamsahamnida<3 Jesteście niesamowite. A tak poza tym, to ten shot, czy tam sequel jest tworzony specjalnie z myślą o Avie. 
   Ach! No i jeszcze dziękuję za ponad 5600 wejść oraz 23 obserwatorów^^ No i jeszcze muszę się Wam pochwalić, że swego czasu, dość niedawno zresztą wysłałam swojego Kraya (nie wiem, czy jeszcze go pamiętacie:P) na konkurs, który był organizowany na blogu, którego czytam, no i (nie chwaląc się oczywiście), przyznano mi pierwsze miejsce*.* Ale tutaj znowu - gdyby nie Wy, to bym w ogóle nie pisała, więc sukces zawdzięczam również Wam, jako wspaniałym czytelnikom<3 
   No, ale w każdym razie - miłego czytania i do następnego (mam nadzieję, że jak najszybciej)!^^ 
   

5 komentarzy:

  1. Fiesz...
    Przeczytałam całość, a zapamiętam tylko końcówkę...
    Dwa gołąbki Baek i Chanyeol zdobyli moje serce ^^
    Kocham cię za to no normalnie Wow. Jeszcze LuKai ła.... takie fajne LuKai, że aż normalnie... *oczka Kyungsoo* ploseploseploseplose... napisz szota Lukai dla mnie kiedyś! OMO! Proszę! Wątek hentai....
    tak, mam dłuższe brązowe włosy, tak, mam zielonkawe oczy... JESTEM W NIEBIE xD
    Jongin ty śmierdziuchu! Nie ładnie tak! Wgl... można to powietrze było kroić tępą stroną łyżeczki... to znaczy, że łyżeczka ma ostrą stronę xD? Nie mogłam się powstrzymać, wybacz.
    Sehun tu jest taki... męski... xD
    sorry, aż mi się cieżko pisze takie stwierdzenie, bo ten chudy tyłek i słowo męski w jednym zdaniu, ale... łaaaa... dla mnie tutaj jest taki... męski...
    hahaha xD
    śmieję się i tak z tego, że takie określenie mi przyszło na myśl. ^^ Kocham to normalnie... Boże. jak ja mam się uczyć gegry, gdy takie cudeńka tu są? (już nie wspominając o moim cudownym tweetowaniu xD) Uch...
    Kai... tak Jonginie, nie myśl, że o tobie zapomniałam. ALE Z CIEBIE ŁAJZA. jak to tak pocałować lulu w policzek?!? No weź zobacz to z mojej perspektywy Kai... Lulu, przyszpilony do ściany twoimi dłońmi, mówiący że cię kocha a ty tak.... AIGOO! Tak nie może być! ja mam ochotę na inny obrót zdarzeń! IF U KOW WHAT I MEAN...

    Geje geje geje geje i nagle Tao xD
    Tao też jest tutaj taki męski... ale tu już się tak nie śmieję, bo jakoś tak łatwiej mi powiedzieć że jest męski niż w przypadku mojego biasa... O.o jestem dziwna... xD
    I nagle znowu Gejoza bo Chanyeol i poprostu gołąbeczki gruchające sobie matko! jak ja go kocham!
    Dobra, muszę lecieć z tobą trochę potweetować jeszcze i... powiem ci tak na koniec że ci to wyszło! Kocham normalnie no! <3
    Hwaiting! Ava :*
    PS. #EMAzing EXO xD musiałam, bo to weszło w nawyk xD

    OdpowiedzUsuń
  2. oh oh... no i co ja tu mam napisać? hahaha Wiesz, że jest genialne i wiesz, że kocham TAKIEGO Sehuna~ Dodatkowo wiesz JAK TO NA MNIE DZIAŁA :P
    No po prostu nie mogę :D
    Kai nimfoman.... buahahahahahaha~ no kurde nie mogę xD Wgl całe to ich mieszkanie xD Taki tam syf, kiła i mogiła :D
    Luhan - strażnik pożądku, który złożył śluby czystkości hahah czuję analogię do jednej z ROZMÓW hahahahahaha Nie wnikaj :P
    No i cóż... czekam na rozwój hentai, bo jak narazie to Kai próbuje przelecieć Luhana, ale to nic~ jest dobrze :D
    Hwaiting Diabełku~~ <3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. co ten Sehun taka dziunia tutaj, no kurde no, ale podoba mi się. no może oprócz tego, że jego duma nie pozwala mu nawet pomóc dziewczynie. plis, jak bym go kopnęła w dupę, to by każdemu pomagał, idiota. XD
    Luhan i Kai naj naj naj naj najlepsi pod słońcem tutaj! Luhan taki niedostępny, a Kai by wszystko dookoła ruchał. <3 no od razu ich pokochałam!
    lol, Chanyeol i jego zwierzątka, dwa gołębie. ryly, Chanyeol? XD i jeszcze nadałeś mu takie piękne imiona. XD Zitao jest chyba z nich wszystkich najnormalniejszy, pokłony. XD
    mam wrażenie, że tutaj jest istna gejoza mimo, że to ficzek hentai. no plis, Kai -> Luhan -> Sehun, w kolejnej części będzie Chanyeol + Baekhyun, może jeszcze Kris + Zitao *Tao już taki normalny nie będzie* XD
    ALE I TAK FICZEK JEST NAJ NAJ <3 weny, chęci i czasu na kolejną część! hwaiting Yuriś! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Las Vegas casino 2021 - Dr.CMD
    The Nevada Gaming Commission has approved a new plan to develop 동두천 출장샵 and develop 전라북도 출장마사지 a casino on 의왕 출장안마 the Las Vegas Strip. The project has been approved 익산 출장안마 by the 광주광역 출장샵 Nevada Gaming

    OdpowiedzUsuń