Był ciepły, majowy dzień. Ulicami Seulu przemieszczało się tysiące samochodów, a chodniki były deptane przez tyleż samo, jak nie więcej, przechodniów. W samym środku tego wszystkiego, jednym z takich właśnie chodników podążał szybkim krokiem dość wysoki chłopak o bordowym kolorze włosów. Sprawnie wymijał ludzi idących przed nim. Chciał jak najszybciej dostać się w miejsce swojej wędrówki. Była godzina pierwsza po południu w niedzielę, czyli jedyny dzień, który bordowo-włosy miał całkiem wolny. A mimo iż mógł robić coś zupełnie innego i na pewno o wiele bardziej konstruktywnego, zmierzał do mieszkania swoich przyjaciół. Po piętnastu minutach od wyjścia, był już prawie u celu. Wystarczyło jeszcze tylko przejść przez pasy i wejść na teren osiedla. Parę chwil później stał już przed drzwiami na klatkę schodową jednego z wysokich, niedawno wybudowanych bloków. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Mieszkanie, w którym mieszkali jego przyjaciele, znajdowało się na piątym piętrze, czyli w zasadzie nie tak wysoko, zważywszy na to, iż blok miał pięter dwadzieścia. Jednak mimo wszystko wybrał windę. Spieszyło mu się. Skrzywił się wyraźnie, gdy winda ruszyła. Nie lubił nią jeździć, bo zawsze towarzyszyło mu to dziwaczne i nieprzyjemne uczucie w żołądku. Poza tym, co by było, gdyby winda się zatrzymała? Nie miałby zasięgu, nie mógłby nikogo powiadomić, więc pewnie znaleźliby go martwego po tygodniu. Szczególnie, że to on z całej paczki był najstarszy, więc jego przyjaciele nie interesowali się, co się z nim dzieje. To on miał się nimi opiekować, nie na odwrót.
~*~
Zadzwonił raz.
Drugi. Trzeci. Nic. Żadnej odpowiedzi. Zmarszczył czoło i zaczął przekopywać
się na samo dno swojego plecaka. Gdzieś tam powinny być klucze. Po paru
podejściach w końcu mógł poczuć pod palcami chłodny metal. Chwycił w palce
klucz i przyjrzał mu się. To chyba ten.
Włożył go w zamek i
przekręcił. W zasadzie to spróbował przekręcić, bo okazało się, że drzwi nie
były zamknięte. Po raz kolejny ściągnął brwi, bo coś mu tutaj nie pasowało.
Przecież zazwyczaj jednak zamykali się na noc. Nacisnął więc klamkę i wszedł do
środka. Momentalnie uderzył go intensywny zapach tytoniu i alkoholu. Kiedy
odwrócił się przodem do mieszkania, jego oczom ukazał się przerażający widok.
Obraz nędzy i rozpaczy. Ramiona mu opadły, bo wiedział, że mimo iż to nie jego
mieszkanie, to i tak posprząta największą jego część. Jak nie całe... Powoli
zdjął buty i na palcach, omijając wszystkie leżące na podłodze przeszkody,
przemieścił się do salonu. Gdy wszedł do środka, uświadomił sobie, że to co
działo się w korytarzu, to było NIC. Salon wyglądał, jakby przeszedł przez
niego huragan połączony z tsunami. A wdzięcznym dopełnieniem tego wszystkiego
były dwie dogorywające pod ścianą postaci. Chłopak pokręcił zrezygnowany głową
i ruszył w ich stronę.
- Ekhem... -
odchrząknął, mając cichą nadzieję, że jakimś cudem go usłyszą.
Jednak nie doczekał
się odpowiedzi. Pozostała dwójka nadal spała. Postanowił więc, że zacznie
sprzątać, a oni za ten czas na pewno zdążą się obudzić.
Nie minęło dziesięć
minut, kiedy będąc w kuchni, usłyszał, jak ktoś szybko przemierza korytarz i z
impetem otwiera drzwi łazienki. Chwilę potem dało się słyszeć charakterystyczne
odgłosy. Chłopak westchnął cicho i ruszył w stronę łazienki. Tak jak się
spodziewał - tam również panował niewyobrażalny syf i burdel. Bordowo-włosy
oparł się o framugę i założył ręce. Z politowaniem obserwował, jak jeden z jego
przyjaciół kuli się nad muszlą.
- Dzień dobry -
powiedział, kiedy chłopak o brązowych włosach wstał i próbował utrzymać się na
nogach.
- Jak dobrze...że
jesteś, Lulu... - wysapał szatyn i oparł się rękami o umywalkę, pochylając się
nad nią.
- Powiesz mi, co się
tutaj wczoraj działo? - zapytał niższy.
- Wpadło paru kumpli
z uczelni... - jęknął tamten, po czym gwałtownie pobladł.
- To już zdążyłem
zauważyć - mruknął Luhan. - Ale proszę o dokładne wyjaśnienia. Nie ma mnie dwa
dni, przychodzę, patrzę, a tu chlew. Czy wasze imprezy zawsze muszą się tak
kończyć?
Szatyn posłał
przejacielowi zbolałe spojrzenie i wychrypiał:
- Nikt nie kazał ci
przychodzić...
Lulu przewrócił oczami
i odparł:
- Gdyby nie ja, to
już dawno byście pozdychali w tym bałaganie i smrodzie.
- Nie przesadzaj...
- Kai, to powietrze
można kroić. Tępą stroną łyżki.
- I tak tutaj nie
mieszkasz, więc nie powinno robić ci to większej różnicy.
- Ale jestem tu
praktycznie codziennie i nie mam zamiaru wdychać tych toksycznych oparów. Tu
jest gorzej niż po wybuchu atomowym... - Luhan sprawnie wyminął leżące na
podłodze puszki i otworzył okna na przestrzał.
- Lulu... Będę
rzygał... - zajęczał Kai i zachwiał się lekko.
Bordowo-włosy
spojrzał na niego z niesmakiem i wzruszył ramionami.
- A to już twoja
sprawa - odpowiedział, po czym poklepał białego jak ściana Kaia po ramieniu i
wyszedł.
~*~
- Moglibyście mi
pomóc? Jongin, rusz tyłek - Luhan odgarnął sobie z czoła parę kosmyków i
powrócił do zmywania naczyń.
- Dlaczego akurat
ja? - Kai wydął dolną wargę i zmarszczył brwi.
- Bo cię o to
proszę. Sehun zrobi co innego - warknął zniecierpliwiony Lulu i posłał
siedzącym przy stole przyjaciołom groźne spojrzenie.
- No dobrze już,
dobrze... - Jongin wstał z ociąganiem, po czym podszedł do Lu i oparł mu głowę
na ramieniu. - Już się tak nie denerwuj, księżniczko.
Bordowo-włosy
skrzywił się.
- Kai, śmierdzisz
wódką. Odejdź.
- Ale Lulusiu... -
szatyn objął starszego w pasie i przyciągnął do siebie. - Wiem, że to lubisz.
- Nienawidzę. I nie nazywaj mnie tak! -
wycedził Luhan, próbując uwolnić się z uścisku.
- Przesadzasz
Jelonku - mruknął cicho Kai i zaczął kreślić nosem na szyi przyjaciela jakieś
sobie tylko znane symbole.
- Sehun, weź go! -
pisnął Luhan, kiedy Jongin przejechał językiem wzdłuż jego karku.
- Jesteś gejem. Nie
pasuje ci to? - siedzący dotąd cicho blondyn uniósł brwi w górę, jednak nie popatrzył
na przyjaciół.
- TO JEST KAI -
Luhan wyjątkowo dosadnie wypowiedział ostatnie słowo.
- I co w związku z
tym? - najmłodszy zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
- Jak to co?! -
zdenerwował się Lulu i podjął kolejną (zresztą znów nieskuteczną...) próbę
uwolnienia się od Kaia.
- No wiesz... Gdybym
był gejem, to nie miałbym nic przeciwko temu, co robi Jongin - Sehun wzruszył
ramionami i podniósł się z miejsca.
- Ej gdzie idziesz?!
- zapiszczał Luhan i posłał blondynowi spanikowane spojrzenie.
- Będę za godzinę -
odpowiedział maknae.
- To nie jest
odpowiedź! - Luhan tupnął nogą i zacisnął pięści. - I NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU Z
TYM SEKSUALNYM FRUSTRATEM!
Sehun przewrócił
oczami i pokręcił głową. Szybko założył swoje nieco już zniszczone conversy i
opuścił mieszkanie.
~*~
Właściwie, to nie
miał jakiegoś określonego miejsca, do którego szedł. Wystarczy powiedzieć, że
zwyczajnie nie chciał przebywać w jednym mieszkaniu z niewyżytym Kaiem i
Luhanem, który bezskutecznie chce się pozbyć tego natręta i odkleić go od
siebie. Cóż, Sehun już wiele razy zastanawiał się, dlaczego tych dwoje nie
zacznie się spotykać. Znali się już bardzo długo, oboje byli singlami. Tak,
różnili się od siebie. I to nawet bardzo, ale Sehun nie uważał, żeby to była
jakaś przeszkoda. Chociaż z jego punktu widzenia przeszkodą mogło być co
innego... Kai kocha seks. Natomiast Luhan nie potrafi długo się z Jonginem
kłócić, więc...
Sehun wzdrygnął się
na samą myśl o tym, że mógłby zostać skazany na wysłuchiwanie jęków Lulu, bo
Kai jest zbyt leniwy i pewnie robiłby to w jego i Sehuna wspólnym mieszkaniu.
Okropność. Coś strasznego. To już lepiej, żeby się tak do siebie niewinnie
kleili jak dzisiaj, niż żeby mieli sobie nawzajem jęczeć w gardła. Tak, taka
sytuacja jak jest teraz, jest jak najbardziej korzystna. Poza tym pewnie (nie
daj Boże...) Luhan wprowadziłby się do nich, przez co byliby zmuszeni do
regularnego sprzątania. Normalnie robili to tylko wtedy, kiedy któraś z mam
zapowiedziała wizytę kontrolną. Albo kiedy do Jongina przychodziły koleżanki.
Lub koledzy...
Sehun przymknął
powieki i odchylił głowę nieco do tyłu. Wciągnął głęboko w płuca ciepłe,
wiosenne powietrze. Właściwie nie lubił wiosny, bo wtedy wszystko zaczynało
pylić, a on był alergikiem, więc zaczynał kichać i chodził z glutem do pasa.
Ale to jeszcze nie było najgorsze. Na wiosnę wszyscy szukali miłości, przez co
Sehun miał szczerą chęć powiesić się na różowej skakance. Osobiście wyznawał
tezę, iż nie ma czegoś takiego jak miłość. Nigdy nikogo nie kochał i jakoś nie
zanosiło się na to, by sytuacja miała się zmienić. Zresztą tak było nawet
lepiej. Zero przychodzenia na umówioną godzinę, zero kupowania idiotycznych
prezentów i zero czułych i słodkich gestów. Sehun nigdy nie miał dziewczyny.
Wolał raczej spotkać się z jakąś raz, czasami jak się udało, to doprowadzić do
czegoś więcej, ale nic poza tym. Związki nie były dla niego. Nie wyobrażał
sobie siebie z dziewczyną na dłużej niż kilka dni. Młodość nie jest po to, żeby
tracić ją na zazwyczaj nieodwzajemnoną miłość...
Sehun pokiwał głową
sam do własnych myśli, następnie skręcił tuż za jednym z budynków. Jednak zaraz poczuł dość mocne uderzenie w bark, po czym do jego uszu doszedł
charakterystyczny dźwięk upadku. Ale Sehun stał tak jak jeszcze sekundę temu,
jedynie bark trochę go bolał. Spojrzał więc w dół, dopiero teraz zauważając
drobną kasztanowo-włosą postać. Wyglądała niewinnie, jednak po chwili z jej ust
wyciekła niesamowicie długa wiązanka przekleństw. Sehun uniósł brwi i założył
ręce. Czekał.
- Mógłbyś uważać jak
chodzisz... - warknęła postać, po czym uniosła głowę.
Oczom chłopaka
ukazała się dziewczyna o dość długich, kasztanowych włosach i zielonkawych
oczach.
- To nie ja na
ciebie wpadłem - odparł z wyższością.
Dziewczyna
zmarszczyła brwi. Chwilę mierzyli się nieprzychylnymi spojrzeniami, jednak
Sehun w końcu nie wytrzymał i zapytał:
- Długo tak się
będziesz patrzeć?
- Próbuję ci dać do
zrozumienia, że POWINIENEŚ MI POMÓC.
Sehun zaśmiał się
krótko i odpowiedział:
- Wiesz, gdyby
działały na mnie takie spojrzenia, to byłbym frajerem bez jaj.
Dziewczyna już
nabierała powietrza, żeby się odezwać, ale Sehun machnął ręką i powiedział:
- Dobra, dawaj rękę,
bo nie mogę już patrzeć.
Wyciągnął dłoń w
stronę dziewczyny i pociągnął lekko za jej. Podniosła się z cichym jęknięciem.
- Co się mówi? -
Sehun zerknął na stojącą przed nim dziewczynę, która na dźwięk jego słów
zaprzestała otrzepywania jest z piasku i kurzu.
- Słucham? -
spojrzała na niego krzywo.
- Pomogłem ci, nie?
- Ale najpierw mnie
przewróciłeś, za co jeszcze nie doczekałam się przeprosin.
Sehun prychnął
zdegustowany.
- Powiedziałem już,
że to nie ja... - nie dokończył, bo przerwała mu:
- Wiesz co? Dobra.
To i tak bez sensu. Niech ci będzie - powiedziała, po czym podniosła z ziemi
swoją torbę i ruszyła z miejsca.
Jednak nie uszła
jeszcze nawet pięciu metrów, kiedy odwróciła się i zawołała do Sehuna, który
jeszcze nawet się nie ruszył:
- I nie, nic mi nie
jest!
~*~
Siedzący w kuchni
Luhan usłyszał głośne trzaśnięcie drzwiami. Mogło to oznaczać tylko jedno...
- Sehun, wróciłeś? -
upewnił się bordowo-włosy.
Odpowiedziało mu
jedynie kolejne trzaśnięcie.
"Czyli Hunnie
poszedł do łazienki..." - pomyślał Lulu i powrócił do czytania.
- A temu co się
stało? - do kuchni wszedł Kai i usiadł naprzeciwko Luhana z kartonem soku w
ręce.
- Nie wiem. Pewnie
znowu jakieś dziecko się do niego uśmiechnęło na ulicy albo musiał ustąpić
miejsca staruszce w tramwaju. Albo ptak mu na włosy narobił - wyliczył
beznamiętnie bordowo-włosy, nawet nie spoglądając na przyjaciela.
Kai wzruszył więc
tylko ramionami i już chciał wziąć łyk soku, kiedy usłyszał ostrzegawczy szept
Lulu:
-
TYLKO-NIE-Z-GWINTA-NIECHLUJU.
Jongin wydął wargę,
ale posłusznie wstał i wziął szklankę. Wtedy do uszu obu chłopaków doszło
trzecie już z kolei trzaśnięcie, a chwilę potem do kuchni wkroczył Sehun ze
swoją stałą miną pokerzysty na twarzy.
- Jak było na
spacerze? - Luhan uniósł głowę i uśmiechnął się.
- Początkowo beznadziejnie
- odparł Sehun.
- A potem? - Kai
również zwrócił się w stronę blondyna.
- A potem już było
chujowo.
- Nie wyrażaj się! -
Luhan zrobił przestraszoną minę i pokręcił głową.
- Lulu nie
przesadzaj - mruknął Kai.
- No dobrze...
Ekhem... A więc co się stało? - bordowo-włosy zacisnął pięści i uśmiechnął się
sztucznie, próbując nie okazać zdenerwowania.
- Przeżyjesz bez tej
informacji - odparł Sehun i już chciał opuścić kuchnię, jednak Luhan zerwał się
z krzesła prawie je przewracając i chwycił przyjaciela za nadgarstek,
uniemożliwiając mu tym samym dalszą ucieczkę.
- Pooowiedz, Hunnie,
no powiedz mi! - Lulu uwiesił się na ramieniu blondyna i zbliżył swoją twarz do
jego.
- Luhan daj mi
spokój - warknął Sehun i spróbował wyszarpnąć się z uścisku przyjaciela, jednak
ten trzymał go zaskakująco mocno. - I nie mów do mnie zdrobniale.
- Ale to takie urocze - Lulu zrobił rozmarzoną minę.
- Tylko że ja tego nie lubię, zrozum w końcu - Sehun uniósł wzrok w górę, próbując nie wybuchnąć.
- Co mnie to obchodzi? - prychnął Jelonek. - Ważne, że to przezwisko jest ładne.
- Nie chcę się wtrącać, ale ty sam nie lubisz, jak ktoś do ciebie mówi zdrobnieniami... - chrząknął Kai.
Luhan posłał mu mordercze spojrzenie, po czym odparł z jadem:
- Jeśli jeszcze minutę temu miałeś nikłe szanse na to, żebym się z tobą kiedykolwiek przespał, zboczeńcu, to teraz nie masz ich w ogóle.
- Huh...? - Jongin zrobił głupią minę, całkowicie zbity z tropu.
- No widzisz. A gdybyś słuchał, co do ciebie mówię i o czym rozmawiamy, a właściwie o czym JA do ciebie rozmawiam, bo ty się wyłączasz i potakujesz tylko, to byś wiedział o co mi chodzi. A teraz to mnie możesz w dupę pocałować ignorancie - Luhan spojrzał z wyższością na Kaia i odkleił się od szyi zadowolonego z takiego obrotu spraw Sehuna.
- Z miłą chęcią - brunet uśmiechnął się przebiegle i oblizał ostentacyjnie swoje pełne wargi.
- Wiesz co, Jongin, czasem mam ochotę cię po prostu uderzyć. To normalne? Też tak masz, Sehun? - Lulu zwrócił się w stronę blondyna, który już przez ten czas zdążył znaleźć się w połowie drogi do swojego pokoju.
Maknae, słysząc swoje imię, odwrócił się niechętnie i odparł Luhanowi z bezczelnym uśmiechem:
- Szczerze? Nie tylko Kaia w tym towarzystwie mam ochotę trwale uszkodzić.
Lulu skrzywił się nieznacznie.
- No wiesz? Widzę, że na ciebie też nie można liczyć...
- Więc pozostaję ci tylko ja - Jongin przybrał niewinny wyraz twarzy i przysunął się do Luhana.
- Nawet mnie nie dotykaj - prychnął bordowo-włosy.
- Huh...? - Jongin zrobił głupią minę, całkowicie zbity z tropu.
- No widzisz. A gdybyś słuchał, co do ciebie mówię i o czym rozmawiamy, a właściwie o czym JA do ciebie rozmawiam, bo ty się wyłączasz i potakujesz tylko, to byś wiedział o co mi chodzi. A teraz to mnie możesz w dupę pocałować ignorancie - Luhan spojrzał z wyższością na Kaia i odkleił się od szyi zadowolonego z takiego obrotu spraw Sehuna.
- Z miłą chęcią - brunet uśmiechnął się przebiegle i oblizał ostentacyjnie swoje pełne wargi.
- Wiesz co, Jongin, czasem mam ochotę cię po prostu uderzyć. To normalne? Też tak masz, Sehun? - Lulu zwrócił się w stronę blondyna, który już przez ten czas zdążył znaleźć się w połowie drogi do swojego pokoju.
Maknae, słysząc swoje imię, odwrócił się niechętnie i odparł Luhanowi z bezczelnym uśmiechem:
- Szczerze? Nie tylko Kaia w tym towarzystwie mam ochotę trwale uszkodzić.
Lulu skrzywił się nieznacznie.
- No wiesz? Widzę, że na ciebie też nie można liczyć...
- Więc pozostaję ci tylko ja - Jongin przybrał niewinny wyraz twarzy i przysunął się do Luhana.
- Nawet mnie nie dotykaj - prychnął bordowo-włosy.
- Oj, przesadzasz Jelonku. Próbuję się jakoś zrehabilitować,
a ty mi nie pozwalasz - jęknął Kai i objął niższego chłopaka, kładąc mu głowę
na ramieniu.
- Sehun, gdzie
idziesz?! - Lulu wyciągnął ręce w stronę blondyna.
- Coś czuję, że
jestem tu zbędny. Zresztą nie gustuję w trójkątach - mruknął maknae i szybko
pokonał resztę odległości dzielącej go od jego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- I widzisz, co
zrobiłeś? - warknął Luhan, zwracając się w stronę Kaia.
- Ja? - obruszył się
Jongin.
- A kto? Ja?
- Gdybyś go
idiotycznie nie wypytywał o wszystkie szczegóły jego życia, to by się tak nie
zachowywał.
- Przepraszam, że
interesuje mnie, co się dzieje z moim przyjacielem! W przeciwieństwie do
ciebie, ja się martwię i obchodzi mnie jego życie.
- A myślisz, że mnie
nie?
- Powiedział ten,
który spija naszego maknae...
- Co ja jestem, jego
matka?
- Nie, ale to nie
zmienia faktu, że jesteś za niego w pewnym sensie odpowiedzialny.
- Luhan, proszę
cię...
- Daj mi spokój... I
puść mnie.
- Ale Lulu...
- Nie mów tak do
mnie! Kai, prosiłem cię już!
- Jelonku..
- Kim Jonginie.
- Lubię jak starasz
się być stanowczy, wiesz?
- A ja nie lubię
ciebie - Lulu zmarszczył brwi i wydął wargi.
- Lubisz mnie. Wiem,
że mnie lubisz - Kai wyszczerzył się do bordowo-włosego i przyciągnął go
jeszcze bliżej siebie.
- Nienawidzę cię.
Jesteś idiotą.
- Tak mnie
nienawidzisz, że aż kochasz, przyznaj - Kai uniósł brwi w górę, a w jego oczach
błysnęły wesołe iskierki.
- Kai, skończ tą
głupią zabawę. To wcale nie jest śmieszne - Luhan zmarszczył brwi i po raz
kolejny spróbował uwolnić się z objęć bruneta.
Jednak na darmo,
ponieważ Jongin nie miał najmniejszego zamiaru puszczać chłopaka.
- Kochasz? - nalegał
Kai, usilnie wpatrując się w bordowo-włosego.
- No kocham, kocham.
A teraz mnie puść - zdenerwował się Lulu.
- No to dobrze - Kai
uśmiechnął się lekko, po czym złożył na policzku niższego delikatny pocałunek,
a chwilę później wyszedł, zostawiając osłupiałego Lu samego.
~*~
- Cześć! Jest tu
ktoś?! - po mieszkaniu rozniósł się donośny, niski głos, którego właścicielem
był bardzo wysoki, szczupły brunet.
Na dźwięk jego głosu
zza framugi drzwi prowadzących do salonu wyłoniła się sylwetka Jongina.
- Właśnie miałem do
ciebie dzwonić i pytać, czy znowu nie przegapiłeś przystanku - Kai wyszczerzył
się w szerokim uśmiechu, na co nowo przybyły zareagował tym samym.
- Nie, tym razem
starałem się nie zasnąć w metrze - pochwalił się wyższy i ruszył w stronę Jongina, który zniknął w salonie. - Co prawda już prawie mi się przysnęło, ale
jakiś facet, który śmierdział wódką bardziej, niż ty Kai, jak masz kaca,
wybudził mnie i powiedział, żebym nie spał, bo mnie okradną.
- Ej, ja wcale nie
śmierdzę... Znaczy... Tao, naprawdę tak jest? - szatyn posłał siedzącemu na
podłodze chłopakowi o zielonkawo-niebieskim odcieniu włosów pytające
spojrzenie.
Zapytany uniósł
głowę i wzruszył ramionami.
- Zdarza ci się. Po
każdej imprezie. Czyli...średnio dwa razy na tydzień, jak nie częściej. Pewnie
jakbyś w takim stanie wsiadł do jakiegoś autobusu czy do metra, to by cię
wzięli za żula.
Kai zmarszczył brwi.
Chwilę potem jego twarz przybrała przerażony wyraz.
- To dlatego Lulu...
Boże, dlaczego nie powiedzieliście mi tego wcześniej?!
- Mówiliśmy wiele
razy - odpowiedział Tao, po czym podniósł się do pozycji stojącej. - Czas się
zbierać. Gdzie Luhan?
Jednak nikt mu nie
odpowiedział, ponieważ Kai siedział na kanapie, kiwając się w przód i w tył, a
Chanyeol... Cóż, jego zafascynowała para siedzących na parapecie gołębi, które
najwyraźniej w ogóle nie przejmowały się jego natrętnym wzrokiem, bo zaciekle
się o siebie ocierały i wydawały dziwne, gruchające dźwięki.
Tao przewrócił oczami zrezygnowany i sam ruszył na
poszukiwania zaginionego przyjaciela. Zajrzał do pokoju Kaia, który znajdował
się w sąsiedztwie salonu, chociaż w sumie nie spodziewał się tam odnaleźć Lulu.
Bordowo-włosy wzbraniał się wszelkimi sposobami przed wchodzeniem tam.
Właściwie cała piątka, poza Jonginem oczywiście, wchodziła tam tylko, jeśli
wymagała tego sytuacja. Bo pokój szatyna przypominał połączenie domu
publicznego, obory i pokoju psychopaty, który powinien być zamknięty w
zakładzie dla psychicznie chorych i chodzić w kaftanie bezpieczeństwa. A tak
czysto teoretycznie... Gdyby zgłosili Kaia gdzieś do jakiegoś ośrodka...? Bo w
końcu nimfomania to też choroba psychiczna, prawda?
- Lulu? - Tao
przekroczył próg kuchni i pierwsze, co ujrzał, to Jelonek, który siedział na
jednym z krzeseł, tępo wpatrując się w blat stołu.
Ręce miał opuszczone
wzdłuż ciała, a usta lekko uchylone.
- Zamknij buzię, bo
ci mucha do środka wleci - zaśmiał się Huang, siadając obok przyjaciela.
Jednak Luhan nie
zareagował. Dalej siedział bez ruchu i w tym momencie Tao odniósł dziwne
wrażenie, jakby jego przyjaciel był porcelanową lalką...
- Xiao Luhan, mówi
się - wyższy zamachał bordowo-włosemu dłonią tuż koło nosa, jednak nawet to
nie pomogło.
Tao zmarszczył brwi.
Coś musiało się wydarzyć. Luhan rzadko zawieszał się aż do tego stopnia.
Zazwyczaj wystarczyło potrząsnąć nim albo po prostu się odezwać. A teraz nie
pomagało ani to, ani to. Huang musiał więc podjąć bardziej drastyczne środki.
- No dobrze, skoro
tak... - mruknął i odwrócił się w stronę drzwi. - Kai! Chodź tutaj, jest
sprawa!
Przez chwilę nic się
działo, jednak Tao usłyszał, jak Jongin sapiąc idzie przez korytarz, by zaraz
potem wejść do kuchni z twarzą tak ponurą, że Huang aż się zdziwił.
- Co z tobą? - zapytał, patrząc z niepokojem na przyjaciela.
- Moje życie legło w gruzach... - odparł Kai z grobową miną.
Panda zmrużył oczy niewiele rozumiejąc, jednak po chwili wzruszył ramionami i powiedział:
- Pomóż mi z Luhanem. Za dwadzieścia minut będziemy mieć udostępnioną salę, więc musimy się pospieszyć, żeby nam jej nie sprzątnął ktoś inny.
Jongin popatrzył na przyjaciela beznamiętnym wzrokiem, a wtedy jego wyraz twarzy łudząco przypominał wyraz twarzy najmłodszego.
- Wiesz jak teraz wyglądasz? - Tao zaśmiał się i założył ręce.
- Nie, nie wiem... - mruknął Kai, podchodząc do Lulu.
- Zupełnie jak... - zaczął Huang, jednak nie dokończył, ponieważ do kuchni wkroczył Sehun.
- Jak ja? - dokończył maknae, posyłając Pandzie nienawistne spojrzenie.
Tao wytrzeszczył oczy na najmłodszego przyjaciela i nie odezwał się już. Skąd on wiedział, że chodzi o niego...?
Sehun pokiwał jedynie głową, po chwili stając tuż obok Kaia, który bezskutecznie próbował wybudzić Jelonka z transu, w jaki chłopak popadł.
- Wiesz, że to nic nie da, prawda? - zapytał retorycznie maknae, a na widok głupiej miny, jaką zrobił Jongin, sam sobie odpowiedział: - Jasne, że nie wiesz.
W obliczu takiej sytuacji Sehun odsunął Kaia na bok, strzelił z palców i stanął za krzesłem, na którym siedział Luhan. Przez dłuższą chwilę trwał tak bez żadnego ruchu, jednak ni z tego, ni z owego strzelił Lulu z całej siły w tył głowy.
- Co... - dało się usłyszeć cichy jęk Jelonka.
- Wstawaj Śpiąca Królewno, idziemy na trening - Tao podniósł się z kanapy i klasnął w dłonie.
- To już? - zapytał nieprzytomnie Luhan, rozglądając się dookoła.
- Nie wiem ile czasu tak przesiedziałeś, w każdym razie masz dwie minuty, żeby się zebrać - zawyrokował Huang.
Luhan pokiwał tylko głową, nadal tępo przypatrując się otoczeniu.
- Chanyeol! Wychodzimy! - krzyknął Tao, wchodząc do salonu.
- Ej! Ej, a wiesz, że mam dwa zwierzątka?! - Channie w podskokach zbliżył się do Pandy.
- Nie...? - odpowiedział ostrożnie Huang, odsuwając się nieznacznie od przyjaciela.
- No to już wiesz! Tam siedzą, zobacz! - zakrzyknął rozentuzjazmowany chłopak, wskazując na parapet. - A wiesz jak je nazwałem, te moje gołąbki?
- Nie mam pojęcia... - westchnął zrezygnowany Tao.
- Chanyeol i Baekhyun! Pięknie, prawda?
Witajcie! Wiem, teraz możecie mnie powiesić, zlinczować, ukamienować, cokolwiek... Nawet nie wiecie, jak strasznie byłam sfrustrowana, że nie byłam w stanie nic dodać. Ale miałam (i w sumie nadal mam) taki zapieprz w szkole, że nie wiem, w co mam ręce włożyć;_____; Albo się uczę, albo czytam lektury, albo moja rodzina wynajduje mi różne, bezsensowne zajęcia-.- Nie wiem, jakim cudem udało mi się skończyć tą część hentai o.O No, ale teraz konkrety: planuję, że będzie to sequel, może nawet stworzę trzy części, zobaczymy. Zaplanowałam sobie, że teraz przysiądę nad kolejnym rozdziałem "Time loop". Myślę, że to tyle. Oczywiście podziękowania kieruję do Dubu za poprawę i do dwóch niezastąpionych istotek - Unni i Avy. Bez Was nie dałabym rady czegokolwiek teraz napisać. Kamsahamnida<3 Jesteście niesamowite. A tak poza tym, to ten shot, czy tam sequel jest tworzony specjalnie z myślą o Avie.
Ach! No i jeszcze dziękuję za ponad 5600 wejść oraz 23 obserwatorów^^ No i jeszcze muszę się Wam pochwalić, że swego czasu, dość niedawno zresztą wysłałam swojego Kraya (nie wiem, czy jeszcze go pamiętacie:P) na konkurs, który był organizowany na blogu, którego czytam, no i (nie chwaląc się oczywiście), przyznano mi pierwsze miejsce*.* Ale tutaj znowu - gdyby nie Wy, to bym w ogóle nie pisała, więc sukces zawdzięczam również Wam, jako wspaniałym czytelnikom<3
No, ale w każdym razie - miłego czytania i do następnego (mam nadzieję, że jak najszybciej)!^^
- Moje życie legło w gruzach... - odparł Kai z grobową miną.
Panda zmrużył oczy niewiele rozumiejąc, jednak po chwili wzruszył ramionami i powiedział:
- Pomóż mi z Luhanem. Za dwadzieścia minut będziemy mieć udostępnioną salę, więc musimy się pospieszyć, żeby nam jej nie sprzątnął ktoś inny.
Jongin popatrzył na przyjaciela beznamiętnym wzrokiem, a wtedy jego wyraz twarzy łudząco przypominał wyraz twarzy najmłodszego.
- Wiesz jak teraz wyglądasz? - Tao zaśmiał się i założył ręce.
- Nie, nie wiem... - mruknął Kai, podchodząc do Lulu.
- Zupełnie jak... - zaczął Huang, jednak nie dokończył, ponieważ do kuchni wkroczył Sehun.
- Jak ja? - dokończył maknae, posyłając Pandzie nienawistne spojrzenie.
Tao wytrzeszczył oczy na najmłodszego przyjaciela i nie odezwał się już. Skąd on wiedział, że chodzi o niego...?
Sehun pokiwał jedynie głową, po chwili stając tuż obok Kaia, który bezskutecznie próbował wybudzić Jelonka z transu, w jaki chłopak popadł.
- Wiesz, że to nic nie da, prawda? - zapytał retorycznie maknae, a na widok głupiej miny, jaką zrobił Jongin, sam sobie odpowiedział: - Jasne, że nie wiesz.
W obliczu takiej sytuacji Sehun odsunął Kaia na bok, strzelił z palców i stanął za krzesłem, na którym siedział Luhan. Przez dłuższą chwilę trwał tak bez żadnego ruchu, jednak ni z tego, ni z owego strzelił Lulu z całej siły w tył głowy.
- Co... - dało się usłyszeć cichy jęk Jelonka.
- Wstawaj Śpiąca Królewno, idziemy na trening - Tao podniósł się z kanapy i klasnął w dłonie.
- To już? - zapytał nieprzytomnie Luhan, rozglądając się dookoła.
- Nie wiem ile czasu tak przesiedziałeś, w każdym razie masz dwie minuty, żeby się zebrać - zawyrokował Huang.
Luhan pokiwał tylko głową, nadal tępo przypatrując się otoczeniu.
- Chanyeol! Wychodzimy! - krzyknął Tao, wchodząc do salonu.
- Ej! Ej, a wiesz, że mam dwa zwierzątka?! - Channie w podskokach zbliżył się do Pandy.
- Nie...? - odpowiedział ostrożnie Huang, odsuwając się nieznacznie od przyjaciela.
- No to już wiesz! Tam siedzą, zobacz! - zakrzyknął rozentuzjazmowany chłopak, wskazując na parapet. - A wiesz jak je nazwałem, te moje gołąbki?
- Nie mam pojęcia... - westchnął zrezygnowany Tao.
- Chanyeol i Baekhyun! Pięknie, prawda?
Witajcie! Wiem, teraz możecie mnie powiesić, zlinczować, ukamienować, cokolwiek... Nawet nie wiecie, jak strasznie byłam sfrustrowana, że nie byłam w stanie nic dodać. Ale miałam (i w sumie nadal mam) taki zapieprz w szkole, że nie wiem, w co mam ręce włożyć;_____; Albo się uczę, albo czytam lektury, albo moja rodzina wynajduje mi różne, bezsensowne zajęcia-.- Nie wiem, jakim cudem udało mi się skończyć tą część hentai o.O No, ale teraz konkrety: planuję, że będzie to sequel, może nawet stworzę trzy części, zobaczymy. Zaplanowałam sobie, że teraz przysiądę nad kolejnym rozdziałem "Time loop". Myślę, że to tyle. Oczywiście podziękowania kieruję do Dubu za poprawę i do dwóch niezastąpionych istotek - Unni i Avy. Bez Was nie dałabym rady czegokolwiek teraz napisać. Kamsahamnida<3 Jesteście niesamowite. A tak poza tym, to ten shot, czy tam sequel jest tworzony specjalnie z myślą o Avie.
Ach! No i jeszcze dziękuję za ponad 5600 wejść oraz 23 obserwatorów^^ No i jeszcze muszę się Wam pochwalić, że swego czasu, dość niedawno zresztą wysłałam swojego Kraya (nie wiem, czy jeszcze go pamiętacie:P) na konkurs, który był organizowany na blogu, którego czytam, no i (nie chwaląc się oczywiście), przyznano mi pierwsze miejsce*.* Ale tutaj znowu - gdyby nie Wy, to bym w ogóle nie pisała, więc sukces zawdzięczam również Wam, jako wspaniałym czytelnikom<3
No, ale w każdym razie - miłego czytania i do następnego (mam nadzieję, że jak najszybciej)!^^
Fiesz...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość, a zapamiętam tylko końcówkę...
Dwa gołąbki Baek i Chanyeol zdobyli moje serce ^^
Kocham cię za to no normalnie Wow. Jeszcze LuKai ła.... takie fajne LuKai, że aż normalnie... *oczka Kyungsoo* ploseploseploseplose... napisz szota Lukai dla mnie kiedyś! OMO! Proszę! Wątek hentai....
tak, mam dłuższe brązowe włosy, tak, mam zielonkawe oczy... JESTEM W NIEBIE xD
Jongin ty śmierdziuchu! Nie ładnie tak! Wgl... można to powietrze było kroić tępą stroną łyżeczki... to znaczy, że łyżeczka ma ostrą stronę xD? Nie mogłam się powstrzymać, wybacz.
Sehun tu jest taki... męski... xD
sorry, aż mi się cieżko pisze takie stwierdzenie, bo ten chudy tyłek i słowo męski w jednym zdaniu, ale... łaaaa... dla mnie tutaj jest taki... męski...
hahaha xD
śmieję się i tak z tego, że takie określenie mi przyszło na myśl. ^^ Kocham to normalnie... Boże. jak ja mam się uczyć gegry, gdy takie cudeńka tu są? (już nie wspominając o moim cudownym tweetowaniu xD) Uch...
Kai... tak Jonginie, nie myśl, że o tobie zapomniałam. ALE Z CIEBIE ŁAJZA. jak to tak pocałować lulu w policzek?!? No weź zobacz to z mojej perspektywy Kai... Lulu, przyszpilony do ściany twoimi dłońmi, mówiący że cię kocha a ty tak.... AIGOO! Tak nie może być! ja mam ochotę na inny obrót zdarzeń! IF U KOW WHAT I MEAN...
Geje geje geje geje i nagle Tao xD
Tao też jest tutaj taki męski... ale tu już się tak nie śmieję, bo jakoś tak łatwiej mi powiedzieć że jest męski niż w przypadku mojego biasa... O.o jestem dziwna... xD
I nagle znowu Gejoza bo Chanyeol i poprostu gołąbeczki gruchające sobie matko! jak ja go kocham!
Dobra, muszę lecieć z tobą trochę potweetować jeszcze i... powiem ci tak na koniec że ci to wyszło! Kocham normalnie no! <3
Hwaiting! Ava :*
PS. #EMAzing EXO xD musiałam, bo to weszło w nawyk xD
świetne ♥
OdpowiedzUsuńoh oh... no i co ja tu mam napisać? hahaha Wiesz, że jest genialne i wiesz, że kocham TAKIEGO Sehuna~ Dodatkowo wiesz JAK TO NA MNIE DZIAŁA :P
OdpowiedzUsuńNo po prostu nie mogę :D
Kai nimfoman.... buahahahahahaha~ no kurde nie mogę xD Wgl całe to ich mieszkanie xD Taki tam syf, kiła i mogiła :D
Luhan - strażnik pożądku, który złożył śluby czystkości hahah czuję analogię do jednej z ROZMÓW hahahahahaha Nie wnikaj :P
No i cóż... czekam na rozwój hentai, bo jak narazie to Kai próbuje przelecieć Luhana, ale to nic~ jest dobrze :D
Hwaiting Diabełku~~ <3
xoxo
co ten Sehun taka dziunia tutaj, no kurde no, ale podoba mi się. no może oprócz tego, że jego duma nie pozwala mu nawet pomóc dziewczynie. plis, jak bym go kopnęła w dupę, to by każdemu pomagał, idiota. XD
OdpowiedzUsuńLuhan i Kai naj naj naj naj najlepsi pod słońcem tutaj! Luhan taki niedostępny, a Kai by wszystko dookoła ruchał. <3 no od razu ich pokochałam!
lol, Chanyeol i jego zwierzątka, dwa gołębie. ryly, Chanyeol? XD i jeszcze nadałeś mu takie piękne imiona. XD Zitao jest chyba z nich wszystkich najnormalniejszy, pokłony. XD
mam wrażenie, że tutaj jest istna gejoza mimo, że to ficzek hentai. no plis, Kai -> Luhan -> Sehun, w kolejnej części będzie Chanyeol + Baekhyun, może jeszcze Kris + Zitao *Tao już taki normalny nie będzie* XD
ALE I TAK FICZEK JEST NAJ NAJ <3 weny, chęci i czasu na kolejną część! hwaiting Yuriś! ♥
Las Vegas casino 2021 - Dr.CMD
OdpowiedzUsuńThe Nevada Gaming Commission has approved a new plan to develop 동두천 출장샵 and develop 전라북도 출장마사지 a casino on 의왕 출장안마 the Las Vegas Strip. The project has been approved 익산 출장안마 by the 광주광역 출장샵 Nevada Gaming