OnTae dla Laury Rożnowskiej
- Minho, Minho, Minho! Hyung! - zacząłem biec w stronę idącego parę metrów przede mną przyjaciela. - Cześć!
Oparłem się zdyszany o jego ramię i łapczywie chwytałem powietrze w płuca.
- O, Minnie - chłopak poklepał mnie lekko po plecach i przypatrywał mi się z troską.
Zauważyłem, jak na mnie patrzy i uspokoiłem go:
- Nie, to nic. Ja tak mam zawsze po dłuższym biegu - wydyszałem.
Uśmiechnął się do mnie lekko i zaczął powoli iść przed siebie. Chwilę jeszcze stałem w miejscu, łapiąc oddech, jednak szybko zrównałem z nim krok.
- Idziesz jutro na pokaz lampionów? - zapytał i przysiadł na pierwszej wolnej ławeczce.
Lato dopiero co się zaczęło, a upały już dokuczały. Usiadłem obok niego i przymknąłem oczy.
- Nie idę... - mruknąłem.
Minho zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dlaczego?
- Bo tam się chodzi raczej z partnerem, prawda?
Pokaz lampionów to impreza, którą co roku urządza się w naszym mieście. Są różne atrakcje, ogólnie naprawdę fajna rzecz. Tylko... Jest to głównie widowisko, na które przychodzą ludzie zakochani. Przy wejściu dostaje się lampion i kiedy przychodzi czas wypuszczenia ich w niebo, zakochani wypisują na nim swoje imiona i patrzą, jak tysiące światełek unosi się do góry na tle nocy. Bardzo przyjemna rzecz, tylko w tym roku nie za bardzo mam z kim iść. Niby można iść z przyjaciółmi, ale z nimi nie puszcza się lampionów. A tak bardzo bym chciał...
- Niekoniecznie - zaprotestował Minho.
- Ale ja bym chciał wypuścić z kimś lampion, hyung! - prawie krzyknąłem.
Przyjaciel popatrzył na mnie rozbawiony i zapytał:
- Z kimś? A ten ktoś nazywa się... - urwał i mrugnął do mnie.
- Tak, chodzi o Onew... - westchnąłem.
- Ale dlaczego go po prostu nie zaprosisz? - spytał.
Spojrzałem na niego jak na idiotę i prychnąłem:
- A jak ty to sobie wyobrażasz, hyung?
- Normalnie. Podchodzisz do niego i pytasz, czy by z tobą nie poszedł. Proste - wzruszył ramionami.
Westchnąłem cierpiętniczo.
- Hyung, czy mówi ci coś słowo "zakochani"?
- Przecież znacie się już naprawdę długo. Może ty się jemu też podobasz?
Prychnąłem.
- Nie sądzę, żebym był w jego typie.
- Hej, nie przesadzaj. Ja z tobą byłem, a zapewniam, że mam dobry gust - Minho uśmiechnął się do mnie krzepiąco i poczochrał mnie po głowie.
- Mówisz poważnie, hyung? - spojrzałem na niego z wdzięcznością i przytuliłem się do niego mocno.
- Pewnie. Przecież bym cię nie okłamywał.
Tak, półtora roku temu tworzyliśmy z Minho parę. Ale nam nie wyszło... Był czas, że obwinialiśmy się o to nawzajem, ale nasza przyjaźń jest w stanie przetrwać chyba wszystko. Więc po pewnym czasie się unormowało i teraz jest po staremu. Lubimy wspominać nasze wspólnie chwile, ale tylko, kiedy jesteśmy we dwoje, bo Kibum, który od niedawna jest z Minho, nie cierpi słuchać jak tak sobie słodzimy. Więc możemy to robić tylko w swoim towarzystwie.
- Wiesz co, chyba masz rację - powiedziałem po chwili. - Jeszcze dziś wieczorem do niego zadzwonię i zapytam, czy by ze mną nie poszedł.
- Zuch chłopak - Minho pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się.
- A jak ci się tak w ogóle układa z Key? Ostatnio nie miałem jakoś okazji zapytać, a ummy wolę nie pytać, bo nie lubi, kiedy to robię...
Minho zrobił rozmarzoną minę i zapytał:
- Chcesz znać szczegóły, czy będzie wystarczyło jak powiem tak mniej więcej?
- Wszystko ze szczegółami, hyung! - pisnąłem i usiadłem po turecku, wlepiając w niego ciekawskie spojrzenie.
- Po za tym, że dość często się kłócimy, bo sam doskonale wiesz, jaki jest Key, to jest naprawdę idealnie. Mieszkamy razem prawie od trzech miesięcy i jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc dla mnie jest to dobry znak. Kibum każe mi sprzątać i uczy mnie gotować. I chyba naprawdę jest świetnym nauczycielem, bo jak na razie nasze mieszkanie jeszcze jest całe - zaśmiał się. - A jeżeli chodzi o seks, to lepiej już chyba być nie może.
Zarumieniłem się lekko na dźwięk jego ostatnich słów. Jakoś nie czuję do TEGO pociągu, więc każda wzmianka o TYM wywołuje u mnie taką reakcję. Ja nawet nie lubię wymawiać tej nazwy.
- No Minnie, będę się zbierał. Key za piętnaście minut kończy pracę i mamy iść na zakupy. Jak się spóźnię, to urwie mi głowę... - Minho uśmiechnął się przepraszająco i wstał z ławki.
- To na razie hyung! Dziękuję za radę! - złożyłem na jego policzku soczystego całusa i w podskokach oddaliłem się w swoją stronę.
~*~
- Jeeesteeem! - wrzasnąłem, przekraczając próg domu.
W odpowiedzi usłyszałem jakieś niewyraźne pokrzykiwania mojego brata. Obstawiłem, że siedzi w salonie i coś ogląda. Zrzuciłem z nóg trampki, przeszedłem do kuchni po coś do picia, a potem do dużego pokoju. Zastałem Taesuna w dziwnej pozie, jakieś dwadzieścia centymetrów od telewizora. Parsknąłem rozbawiony i usiadłem na sofie.
- Co ci? - zapytałem.
- Ciiiiiiiiiiiiiiś! Nie widzisz, że oglądam mecz? - rzucił, nawet na mnie nie patrząc.
- Przepraszam... Siedzisz tak blisko ekranu, że nie widzę, co leci - usprawiedliwiłem się.
Przez chwilę jeszcze usiłowałem dostrzec coś zza sylwetki mojego brata, ale niestety, Taesun znajdował się w samym środku telewizora, więc co mi z tego, że widziałem same brzegi? Westchnąłem zrezygnowany i skierowałem się do swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi, bo Taesun podkręcił głos w telewizorze na full... By nie słyszeć jego wrzasków i móc w spokoju pomyśleć, założyłem na głowę słuchawki i rozłożyłem się na łóżku. Zacząłem zastanawiać się, ile czasu właściwie już podoba mi się Onew. No, będzie z trzy lata. Tylko ostatnio moje uczucie zaczęło wzrastać. Kiedy go widzę, zaczynam wariować. Ręce mi się pocą i nawet nie potrafię sklecić poprawnej wypowiedzi - nieważne, czy pod jego adresem, czy nie. I już nie wiem, co mam za tym zrobić. Chciałbym się odkochać, ale teraz już nie jestem w stanie zrezygnować. Ciągle mam nadzieję, że może on odwzajemnia moje uczucia. Dzieli nas pięć lat i nawet nie jestem stuprocentowo pewien, czy jest gejem...
Przez dźwięki lecącej w słuchawkach muzyki usłyszałem coś na kształt dzwonka mojego telefonu. Podniosłem się do siadu i sięgnąłem po komórkę. Ściągnąłem słuchawki z uszu, spojrzałem na wyświetlacz i serce mi zamarło.
- H-halo...? - odebrałem.
- Cześć Minnie! - w słuchawce usłyszałem wesoły głos Jinkiego. - Możesz rozmawiać?
Poczułem suchość w gardle.
- Tak. A o co chodzi? - mój głos drżał.
- Dobrze się czujesz? Bo jakoś tak dziwnie brzmisz - powiedział.
Przysłoniłem głośnik dłonią i zakaszlałem.
- To nic takiego - odparłem już w miarę normalnie. - Jaką masz sprawę?
Chwilowa cisza.
- Jutro jest ta coroczna impreza i może chciałbyś ze mną na nią iść? Jonghyun i Yumi też idą. I Minho z Kibumem. Co ty na to? - jego głos był niepewny, ale starał się nie okazywać po sobie zdenerwowania.
Słysząc jego słowa poczułem, jak kręci mi się głowie i zbiera mi się na wymioty. Onew...zaprosił...mnie...na...pokaz...lampionów... Sam...z...własnej...nieprzymuszonej...woli... Odchrząknąłem głośno i odpowiedziałem, każde słowo wypowiadając bardzo powoli.
- Ja... Ekhem... Ja z chęcią się tam z tobą...znaczy z wami wybiorę...
Ze strony Onew dało się usłyszeć ciche westchnienie. Nie wiedziałem tylko, co miało ono oznaczać.
- No, to widzimy się jutro już na miejscu o dwudziestej, dobrze?
- Jasne. To...na razie - wykrztusiłem.
- Do jutra - rozłączył się.
Słuchawka wypadła mi z rąk. Oddychałem ze zdwojoną szybkością. Nie mogąc usiedzieć w miejscu, wstałem i zacząłem krążyć w tę i z powrotem po pokoju. W głowie kołatała mi tylko jedna myśl. Dlaczego Onew to zrobił?
~*~
- Taesun, wychodzę! - krzyknąłem.
- Gdzie?! - wrzasnął mój brat i wypadł na korytarz.
- Na pokaz lampionów - mruknąłem i zaczerwieniłem się lekko.
Taesun przyjrzał mi się uważnie, po czym parsknął, przy okazji krztusząc się kanapką.
- Ale przecież ty nie masz z kim!
Stwierdziłem, że nie ma najmniejszego sensu kłócić się z tym debilem. Wiedziałem, że tak zareaguje. Wiedział, że podoba mi się Onew, bo kiedyś "przypadkiem" usłyszał moją rozmowę z Key. od tamtego czasu nie szczędził sobie złośliwych uwag na ten temat. Całe szczęście nie mieszkamy z rodzicami, więc nie mogą słyszeć jego idiotycznych komentarzy. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby Taesun już zdążył im się pochwalić swoim odkryciem.
- Będę gdzieś w nocy. Dam jeszcze znać, o której dokładnie - powiedziałem i podszedłem do drzwi.
Poprawiłem sobie fryzurę i nacisnąłem klamkę. Byłem już w połowie schodów na klatce, kiedy usłyszałem krzyk Taesuna:
- Tylko pamiętaj się zabezpieczyć, kochana siostrzyczko!
Zacisnąłem pięści i wziąłem parę głębszych oddechów, ostatkami sił powstrzymując się przed zawróceniem do mieszkania i policzenia się z bratem. Paroma susami przemierzyłem wszystkie piętra i wyszedłem na ulicę. Było ciepło, a wokół mnie kręciło się mnóstwo ludzi. Spojrzałem w niebo. Słońce powoli zachodziło. Pomyślałem, że spędzę kolejny wieczór i kolejną noc w towarzystwie osoby, którą kocham całym sercem, a i tak nic to nie zmieni. Zrobiło mi się cholernie przykro. Pociągnąłem nosem i ruszyłem przed siebie.
~*~
Już z daleka zobaczyłem piątkę czekających na mnie postaci. Po chwili oni również mnie zauważyli i zaczęli do mnie machać. Podszedłem do nich szybko i przywitałem się.
- Jak zawsze punktualny - sarknął Kibum.
- Kochanie, daj spokój. Spóźnił się tylko pięć minut... - powiedział Minho.
- Tylko albo AŻ pięć - odparł Key.
- Chodźmy, bo jeszcze nam wykupią wszystkie lampiony - Yumi jak zawsze zakończyła tę słowną przepychankę.
Pokiwaliśmy zgodnie głowami i ruszyliśmy w stronę wejścia na teren festynu.
- Ile lampionów dla was? - zapytał mężczyzna w średnim wieku, który sprzedawał lampki.
- Poprosimy trzy - odpowiedział Onew.
Spojrzałem na niego pytająco, jednak on zdawał się tego nie zauważyć. Potoczyłem wzrokiem po reszcie. Nie wyglądali na zdziwionych. Coś tu nie grało...
- Hyung, dlaczego trzy? - zapytałem, gdy mężczyzna nas przepuścił.
- Zobaczysz - odrzekł tajemniczym tonem.
Zmarszczyłem brwi, a wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie wie o czymś, co ma się wydarzyć, wzrosło.
~*~
- I wtedy Minho powiedział, że mnie kocha - zakończył Kibum.
Przewróciłem oczami ze znudzeniem. Miałem okazję słyszeć tą historię już tysiące razy. Powoli zaczynałem się nudzić. Stwierdziłem, że po wypuszczeniu lampionów przeproszę wszystkich i zbiorę się do domu, bo w zasadzie nie miałem tam nic do roboty. Co prawda dobrze się bawiłem, ale im mniej czasu będę spędzał z Jinkim, tym lepiej. Może to coś pomoże...
- Hej, już prawie północ, chodźmy! Ludzie zaczynają się już zbierać - Jonghyun wskazał ręką duży, wolny plac kilkanaście metrów od nas.
Wziął Yumi za rękę i ruszyli w tamtą stronę. Po chwili Minho i Key zrobili to samo. Onew również podniósł się z miejsca ze swoim lampionem.
- Idziesz Minnie? - zapytał i uśmiechnął się czarująco.
Coś przewróciło mi się w żołądku i poczułem, że wata cukrowa zjedzona przeze mnie parę minut temu podchodzi mi do gardła.
- Wiesz, ja chyba tutaj zostanę. Będę wszystko dobrze widział. Zresztą nie chcę wam przeszkadzać... - odpowiedziałem i odwróciłem wzrok.
- Co ty mówisz! Nie będziesz nam przeszkadzał! Głupoty wygadujesz - chwycił moją rękę i zmusił mnie, żebym wstał.
Chciał iść za przyjaciółmi, ale ja stałem w miejscu.
- Co jest? - zmarszczył brwi.
W moim gardle zaczęła rosnąć gula, a do oczu napłynęły łzy.
- B-bo... Bo każdy ma jakąś parę, a ja będę stał sam jak palec - moja broda niekontrolowanie zadrżała. - Jonghyun przyszedł z Yumi, Minho z Kibumem, a ty...twoja towarzyszka pewnie też się zaraz pojawi...
Onew spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ale... - nie dokończył, bo z moich ust wyrwał się cichy szloch.
Momentalnie starłem łzy wierzchem dłoni, ale na ich miejscu zaraz pojawiały się nowe, i tak cały czas. W końcu rozpłakałem się na dobre. Jinki stał jak wryty.
- No idź! - rzuciłem i odwróciłem się do niego tyłem.
Objąłem ramiona rękami i spróbowałem powstrzymać płacz. Jednak moje wysiłki spełzły na niczym. Nagle poczułem na swoim policzku czyjąś dłoń.
- Chodź - Onew ujął wolną ręką moją i pociągnął w stronę placu.
Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Byłem tak rozżalony, że już nawet nie próbowałem się uspokoić. Nie obchodziło mnie, czy ludzie się na mnie patrzą, co sobie o mnie pomyślą. Poczułem się samotny i musiałem jakoś wyrzucić z siebie nagromadzone przez tyle czasu emocje. Podeszliśmy do naszych przyjaciół. Onew odebrał od Jonghyuna zapalniczkę, a chwilę potem jego lampion rozbłysnął złotym światełkiem. Czułem na sobie pytające spojrzenia całej pozostałej czwórki, ale było mi już to obojętne. W pewnym momencie Key podał mi chusteczkę. Podziękowałem skinieniem głowy. Wytarłem nią oczy i nos. Nagle w moich uszach rozbrzmiał głos jakiegoś faceta. Wykrzykiwał przez mikrofon, że północ właśnie wybiła i że czas wypuścić w niebo lampiony.
- Trzymaj - usłyszałem cichy głos tuż obok swojego ucha.
Spojrzałem w tył. Onew stał za mną. Objął mnie powoli i ruchem głowy wskazał, bym zrobił to, o co prosi. Niechętnie, ale spełniłem jego prośbę. Jednak w pewnym momencie rozpacz ustąpiła miejsca niedowierzaniu i ogromnemu zaskoczeniu. Posłałem Jinkiemu pytające spojrzenie. Ale on nie odpowiedział.
- Już! - usłyszeliśmy głos prowadzącego.
Onew również chwycił trzymany przeze mnie lampion i pchnął go lekko w górę. Zrobiłem to samo. Chwilę później nad nami i zebranym tłumem zaczęły się unosić tysiące lśniących lampioników. Patrzyłem na to urzeczony.
- Piękne, prawda? - szepnął Jinki.
Pokiwałem głową.
- A tam jest nasz - wskazał ręką jedno ze światełek, które teraz były już dość daleko.
- Nasz? - zapytałem, nie do końca rozumiejąc.
- Owszem, nasz - Onew spojrzał mi głęboko w oczy i dodał: - Kocham cię, Minnie.
Otworzyłem oczy szeroko i już chciałem zadać mu pytanie, ale Jinki zamknął moje usta w pocałunku. Poczułem na swoich wargach jego, które były miękkie, ciepłe i lekko wilgotne. Poczułem, jak serce zaczyna szaleć i podchodzi mi do gardła. Po chwili Onew oderwał się ode mnie i uśmiechnął się, widząc moją minę.
- Zaskoczony? No cóż, powiem ci tylko tyle, że Minho ma troszeczkę za długi jęzor - mrugnął do mnie i popatrzył na stojącego obok nas Choi.
Moje spojrzenie również na nim spoczęło. Uśmiechnął się i zrobił minę niewiniątka. Nie wierzyłem, że to zrobił. Nie wierzyłem, że powiedział wszystko Jinkiemu.
- Minho! - powiedziałem z pretensją w głosie.
- Później sobie to wyjaśnicie - Onew przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i złożył na moich ustach kolejny czuły pocałunek.
Świat po raz kolejny zawirował. Poczułem przyjemne uczucie w dole brzucha.
- Powiedz to jeszcze raz - poprosiłem, gdy znów patrzyliśmy sobie w oczy.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę - szepnął Jinki.
- Ja ciebie też bardzo kocham - odpowiedziałem i przytuliłem się do niego mocno.
Nasi przyjaciele zaczęli klaskać i wiwatować, a ja poczułem, że stałem się właśnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Jaj~! *^* To jest takie śliczne, i piękne, i cudowne~! Trochę szkoda, że się powtarzam, ale nie potrafię znaleźć innych słów opisujących Twoje opowiadania... Życzę weny~
OdpowiedzUsuńhahahahha piękne :D Naprawdę wspaniale piszesz! Będę wpadać częściej :>
OdpowiedzUsuńYuri słońce! To twoje najlepsze dzieło! *.* soł romantic ♡ sama bym chciała takiego lampiona puścic xd oczywiście w pakiecie z niespodzianką *.*
OdpowiedzUsuńBosko ^^
aaaaaaw, jakie słodkie *_* ten zwyczaj wypuszczania lampionów przez zakochanych strasznie mi się podoba, sama tak bym kiedyś chciała ^^ ale u nas raczej by to nie przeszło, bo przecież puszczanie jakiś balonów jest niemęskie xdd Co do oneshota to kooocham OnTae, właśnie takie jak napisałaś, takie słodkie i kochane;3 a że jest to pierwsza część... to czego mam się spodziewać w drugiej? hihi^^
OdpowiedzUsuń