"Forever" - Prolog

   Wpatrywał się tępo w przeciwległą ścianę. Kurczowo przyciskał do siebie pluszowego misia, który niestety nosił na sobie już sporo znaków czasu. Był stary. A jednak nadal było dane mu żyć. A on? On był młody.
Ostatnio rodzice chcieli wyrzucić misia. Więc rozpłakał się i powiedział, że to tak, jakby w tej chwili odłączyli mu kroplówkę. Zaniemówili. Nie spodziewali się, że ośmiolatek jest w stanie powiedzieć coś takiego.
   Nagle coś wyrwało go z zamyślenia. Znajome głosy.
   - Cześć, mały - do sali wkroczyła uśmiechnięta od ucha do ucha pielęgniarka. - Jak się dzisiaj czujemy, co?
   Podeszła do niego i lekko zmierzwiła mu czarną czuprynę miejscami opadającą na czoło.
   - Tak, jak zawsze - chłopiec wzruszył ramionami. - Źle. Ale Pan Miś ma dzisiaj dobry humor - na jego dziecięcej pyzatej budzi pojawił się mimowolny uśmiech. 
   Kobieta zmarszczyła nieznacznie brwi i podeszła do łóżka. Przez chwilę przyglądała się chłopcu, po czym na jej twarzy znów wykwitł szerszy nawet niż wcześniej uśmiech.
   - Chyba mam dla ciebie wiadomość, która cię ucieszy - powiedziała radosnym tonem.
   W oczach małego momentalnie pojawiły się iskierki.
   - Mamusia i tatuś przyjadą mnie odwiedzić? - zapytał z nadzieją w głosie.
   Na dźwięk jego słów mina pielęgniarki zrzedła.
   - Nie... - dość cicho. - To nie to. Ale za to będziesz miał towarzysza - uśmiechnęła się do niego słabo chcąc zachować pozory. 

   Chłopiec uniósł na nią wzrok. Był wyraźnie smutny. Ale co mu się dziwić. Czuł się samotny.
   - Naprawdę? - upewnił się, jednak bez większego entuzjazmu.
   - Tak! - kobieta na powrót przybrała wesoły wyraz twarzy. - Ej, co to za mina? Będzie tu już na godzinę, przecież nie może cię takiego zobaczyć! Chyba nie chcesz mu się wydać Gburkiem, hm?
   Mały uśmiechnął się i energicznie pokręcił głową.
   - Pewnie, że nie! Musimy się koniecznie zaprzyjaźnić.



~*~


   Obudził go czyjś głośny śmiech. Przewrócił się na drugi bok, przodem do pokoju. Od razu ujrzał nową twarz. Była pielęgniarka, jego najlepsza przyjaciółka, zaraz po Panu Misiu, ale był też drugi chłopiec. I na dodatek w tamtej chwili wskazywał go palcem.
   - Czy to jest ten Baekhyun, o którym mi pani wcześniej mówiła? - zapytał zwracając się do kobiety.
   Odwróciła się w stronę łóżka wymienionego i pokiwała głową z uśmiechem.
   - Tak, to właśnie on. 
   Nowy zmarszczył zabawnie brwi i nos, po czym stwierdził:
   - On jest smutny - spoglądając na pielęgniarkę. - Dlaczego jesteś smutny? 
   Baek wydął dolną wargę.
   - Nie jestem smutny.
   - Jesteś - chłopiec pokiwał głową z pełnym przekonaniem. - Prawda, że jest, proszę pani? 
   Kobieta szybko zatuszowała rozbawienie. 
   - Chanyeol, on nie jest smutny. Tylko zaspany. Wstał dopiero, więc pasowałoby go trochę ożywić, nie sądzisz? - sugestywnie.
   - Dobrze! - odparł z radością. - Chcesz się ze mną w coś pobawić? - Chanyeol przekrzywił nieco głowę.
   - Nie - Baek odwrócił się z powrotem twarzą do ściany i podkulił kolana obejmując je ramionami.
   - On tylko na pierwszy rzut oka wydaje się taki. Za parę minut sam będzie cię prosił o zabawę - pielęgniarka nachyliła się do Chanyeola. - I gdyby coś się działo, to wiesz gdzie jestem.
   - Jasne - chłopiec odpowiedział promiennym uśmiechem. - Pokój na końcu korytarza - wyrecytował.


~*~


   - Dlaczego śpisz z misiem? - Chanyeol wstał z łóżka i przeszedł kawałek.
   Usiadł na brzegu drugiego, które zajmował Baekhyun i zaczął miarowo stukać go palcem wskazującym w ramię.
   - Dlaczego? - po chwili ponowił pytanie.
   - Bo tak - odburknął Baek. 
   - Ale czemu tak? - nie odpuszczał jego towarzysz.
   - Bo jest moim przyjacielem.
   - Najlepszym? 
   - Najlepszym.
   - A ja mógłbym nim być?
   Na dźwięk tych słów chłopiec odwrócił się twarzą do Chanyeola. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę. 
   - Dobrze - Baekhyun pokiwał głową. - Ale pod jednym warunkiem.
   - Hm? - Chanyeol sięgnął ręką po misia. 
   Niższy chłopiec niechętnie, jednak wypuścił przytulankę z objęć. 
   - Pod warunkiem, że oddasz mi Pana Misia - Baek wydął dolą wargę i zmarszczył nieznacznie brwi. 
   Wyższy posłusznie spełnił prośbę kolegi i bez wahania oddał mu pluszaka uśmiechając się przy tym promiennie. Baekhyun po dłuższej chwili namysłu nieśmiało odwzajemnił gest. 
   - Wydajesz się dużo milszy, kiedy się uśmiechasz - oczy Chanyeola przybrały kształt półksiężyców, kiedy uśmiechnął się jeszcze szerzej. - A czy teraz chcesz się pobawić? 
   - Pewnie, że tak - Baek pokiwał energicznie głową.
   Zwiesił nogi za krawędź łóżka i zamachał nimi parokrotnie. Chanyeol podchwycił to i usiadł zaraz obok niego po chwili wykonując tą samą czynność. Baekhyun, widząc to, roześmiał się cicho.
   - Kto ostatni na stołówce, ten gapa! - mówiąc to, chłopiec klepnął towarzysza w ramię i wybiegł z sali.
   - Ej, to nie fair! - krzyknął za nim z wyraźną pretensją Chanyeol, jednak szybko wstał z łóżka i podążył w ślad za Baekiem. 



~*~


   Zacisnął powieki czując, jak promienie słoneczne rażą go w oczy. Przetarł je piąstkami, po czym przewrócił się na drugi bok. Niedługo potem potoczył jeszcze nieco sennym spojrzeniem po pomieszczeniu. Przez ostatnie dwa tygodnie witał go wesoły uśmiech Chanyeola, który zajmował łóżko naprzeciwko. Jednak wtedy Baekhyun nie zastał swojego nowego przyjaciela na jego stałym miejscu. Chłopiec poczuł, że coś jest nie tak. Szybko wstał i rozejrzał się kontrolnie po sali. Nadal ani śladu dość wysokiego jak na swój wiek ośmiolatka z wyraźnie odstającymi uszami i zawsze rumianymi policzkami. 
   Baek wyszedł na korytarz od razu kierując się do pokoju pielęgniarek. Szpital jeszcze spał. Było bardzo wcześnie rano. 
Może zabrali go na jakieś badania? Albo postanowił urządzić sobie spacer po innym piętrze? Już parę razy mu się to zdarzyło. 
   Chłopiec wszedł ostatniego pokoju w korytarzu. Usiadł na krześle uważnie przyglądając się rozmawiającej przez telefon pielęgniarce. Niezbyt interesował go temat konwersacji.
   - Dzień dobry, Baekkie - pielęgniarka kucnęła przed chłopcem i oparła dłonie na jego kolanach. - Nie możesz spać? 
   Wyrwany z zamyślenia malec zastanowił się przez chwilę.
   - Gdzie Yeollie? - jak to miał w zwyczaju, zamachał szczupłymi nóżkami.
   Mina kobiety momentalnie zrzedła. 
   - Skarbie... - odchrząknęła cicho. - Chanyeol musiał wyjechać.
   - Jak to? Mieliśmy dzisiaj wyjść na dwór pozbierać kasztany - Baekhyun był szczerze zdziwiony.
   - Wiesz... Tak się złożyło, że przenieśli go do innego szpitala.
   - Ale potem mieliśmy zrobić z nich ludziki. Pani Park przyniosła nam kolorową plastelinę i wykałaczki, takie specjalnie do kasztaniaków - głos chłopca zadrżał nieco.
   Pielęgniarka pogładziła delikatnie jego szczupły blady policzek. Chciała jakoś odpowiedzieć, jednak w tamtej chwili nie była w stanie. Jak mu to wytłumaczyć? Nie mogła go okłamywać. Baekkie był naprawdę mądrym dzieckiem, nie uwierzyłby w byle głupstwo. 
   - A czy będę mógł go niedługo odwiedzić? Albo on mnie? - zapytał Baek po dłuższej chwili zastanowienia.
   Przecież to, że Yeollie nie jest obok niego, nie oznacza, że ich rozdzielą, prawda?
   - Kochanie. Chanyeol jest tam, gdzie nie wolno być takim małym chłopcom, jak ty, wiesz? - kobieta starała się brzmieć jak najspokojniej.
   - Skoro nie wolno, to dlaczego jego tam zabrali? - chłopczyk zmarszczył nos i brwi.
   - Bo tylko tam mogą mu pomóc - odparła chcąc uniknąć dokładnego tłumaczenia.
   - Siostro! Jest siostra potrzebna do obchodu - do pomieszczenia zajrzała niewysoka ciemnowłosa pielęgniarka.
   - Oczywiście. Ah, i Baekkie. Nie łam się. Znajdziesz nowego przyjaciela. 
   Wstała. Przygryzła nieznacznie wargę widząc smutną minę Baekhuna. Ale nic więcej nie mogła dla niego zrobić. Nawet, gdyby bardzo chciała. Uśmiechając się słabo, rozczochrała jego gęste czarne po włosy, po chwili cmokając go w czubek głowy. Zaraz potem obie kobiety opuściły pomieszczenie.
   - Ale to już nie będzie to samo. Przecież obiecał, że mnie nie zostawi...




   Cześć! Kyah~ znów po długiej przerwie, ale jednak jestem :D wybaczcie za to obsunięcie w czasie, ale no cóż, zaczęło się liceum, do którego dojeżdżam, więc mam niewiele czasu wolnego. Ale! Mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie mnie wspierać;;; serdecznie witam nowych obserwatorów, których w sumie jest tu już pięćdziesięciu pięciu, co naprawdę bardzo mnie cieszy :D będę wdzięczna za każdego kolejnego oraz za każde wejście czy komentarz ^^
   A teraz przejdę do, myślę, najważniejszej części~ Przed wami prolog nowego opowiadania. Tak, nowe opowiadanie >^< dobrze nie zaczęła jednego, a tu już drugie ._. Cóż, szczerze mówiąc ten pomysł chodził za mną już ponad rok, więc kiedyś trzeba było zacząć, nie? Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ 
So enjoy! I do następnego :D
   
   
   
   
   
   


   
   

2 komentarze:

  1. Słodkie to wszystko! Uwielbiam opowiadania, gdzie viorą udział dzieci <3 nawet jeśli jest to w dośç ponurych okolicznościach :p
    niemniej, jestem ciekawa jak to się potoczy i co z nowym przyjacielem Baeka :c będę czekać na nexta :p
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu nie ma kontynuacji? I Chany umarł? Ughhh. Czemu zaprzestałaś pracy na blogu?

    OdpowiedzUsuń